Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home »
Agnieszki, Amalii, Czecha , 20 kwietnia 2024

Karawana idzie dalej

2014-05-06 14:50:46, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,

Mimo upływu wielu lat dobrze pamiętam postulaty gdańskich stoczniowców z sierpniowego protestu 1980. Pamiętam doskonale hasło z tamtego czasu: socjalizm tak, wypaczenia nie.

Dziś o socjalizmie nikt już nie wspomina, gorzej, że wypaczenia dzisiejszej władzy nie spotykają się z równie gwałtownym potępieniem.

U źródeł ówczesnego robotniczego protestu leżał wówczas powszechne niezadowolenie z nadużyć władzy wykorzystywanej do osobistego bogacenia. Pamiętacie jak to się wówczas mówiło o tym, że wszyscy mamy takie same żołądki. Ta tęsknota za egalitaryzmem i sprawiedliwością społeczną szybko została wyparta ze społecznej świadomości nachalnym propagowaniem konsumeryzmu i hasłami powszechnego bogacenia się. Dziś, kto by użył haseł sierpniowej rewolucji zostałby uznany za nie przymierzając wariata.

Także i to, co kiedyś wywoływało wielkie emocje i gwałtowne protesty staje się normą, która nikomu właściwie nie przeszkadza. Bo jak się mają rzekome wyjazdy Stanisławy Gierkowej do paryskiego fryzjera do programu turystycznego pewnej posłanki z drugiego sejmowego szeregu. Jak się mają pomówienia sekretarza wojewódzkiego Ryszarda Łabusia o fanaberie w wyposażeniu osobistej łazienki w kryształowe sedesy w zestawieniu z designerskim wyposażeniu we włoskie meble gabinetu pewnego gadżeciarza sprawującego wysokie funkcje w ważnych wojewódzkich urzędach.

O przywódcach państwa w poprzedniej epoce mówiło się często złośliwie, że to właściciele Peerelu. Jak więc określić dzisiejszych dygnitarzy i lokalnych kacyków, którzy swoje urzędy traktują jak biura turystyczne, którzy bez cienia skrępowania mówią „moi ludzie”, „moje miasto”, „moje województwo”, a ich decyzje o podziale publicznego grosza wynikają z woluntaryzmu i osobistych kaprysów.

Całkiem niedawno dowiedzieliśmy się, że marszałek Polak znalazła dodatkowe pieniądze i przyznała w swej łaskawości dodatkowe dwadzieścia milionów dla Gorzowa i okolic. czy znalazła te pieniądze w swym prywatnym skarbczyku? Tak to zabrzmiało, ale z rzeczywistością nie miało nic wspólnego.

Skandalem ostatnich dni są informacje o wycieczce marszałków w towarzystwie urzędników i kilku radnych różnych opcji zabranych dla uzyskania alibi do Watykanu na uroczystość kanonizacji Jana Pawła II sfinansowanej z publicznych pieniędzy. Skandal tym większy, że pretekstem do turystycznej przejażdżki było wydarzenie o wydźwięku z gruntu duchowym, moralnym. Ta pazerność i buta wykazywana w reakcji na zgłoszone wątpliwości i pytania wywołują moje najgłębsze obrzydzenie. Dziwię się bardzo wicemarszałkowi, który kiedyś dał się poznać jako sprawny urzędnik i menadżer oświatowy, dziś dał się sprowadzić do roli bezwolnego wykonawcy pomysłów i decyzji szefowej. Zabrakło mi w jego mętnych wyjaśnieniach wyjazdu do Rzymu jakiejś głębszej refleksji etycznej, były tylko oskarżenia o wywoływanie przez opozycję afery medialnej dla brudnych celów politycznych.

Nie mogę jakoś dostrzec w działaniach wysokich urzędników państwowych i samorządowych cech społecznej, jakże często niewdzięcznej, służby. Nie widzę tego, by sprawowanie wysokich funkcji oznaczało kierowanie się wyłącznie dobrem ogółu społeczeństwa. O wiele ważniejsze okazują się interesy partii, która na to stanowisko swego oddanego członka „postawiła”, zaspokojenie osobistych ambicji i miłości własnej, zapewnienie apanaży i niewymagającej zbytniego wysiłku posady dla znajomych królika, zaliczenie jakiejś słonecznej greckiej wyspy czy egzotycznych Chin. Dobrze jest wybrać się służbową furą na imieniny do cioci, poplotkować o politycznych adwersarzach przez służbową komórę bez limitu rozmów.

A że od czasu do czasu mleko się rozleje i niepokorni pismacy coś wywęszą i obsmarują naruszając pieczołowicie pielęgnowany przez dziewczyny z zespołu prasowego sprawniejszego niż dawne komitetowe wydziały propagandy, to nic nie znaczy. Tu się kupi przychylność płatnymi ogłoszeniami, tam się rozda jakieś mało kosztowne gadżeciki i będzie fajnie. Do wyborów jakoś się dociągnie, w kampanii przedwyborczej cos się obieca, bo przecież wiadomo, że nikt ci tyle nie obieca, co każdy polityk.

Jakoś nie widać otrzeźwienia, kundelki ujadają, a my i tak robimy swoje.

Tyle, że kiedyś ten kubeł zimnej wody się wyleje. Nieuniknione wydaje się być gwałtowne przebudzenie z tego złotego snu, w końcu elektorat nie jest głupi i wystawi rachunek. Trzeba będzie się rozstać z furą, komórą, na wakacje trzeba będzie pojechać za swoje. Będzie bolało.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x