Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Otylia wyszła z basenu

2014-06-11 22:23:20, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,

A więc stało się to, co stać się musiało. Już od londyńskich igrzysk olimpijskich było jasne, że wielka kariera sportowa Otylii Jędrzejczak dobiegła kresu. Właściwie od tamtego startu Otylia nie wystąpiła więcej w żadnych poważniejszych zawodach i zajęła się innymi sprawami. Podjęła studia w Soczi, popularyzowała sport pływacki wśród dzieci, uświetniała różne imprezy sportowe i nie tylko, dała się namówić do startu w wyborach do europarlamentu przekonując się boleśnie, że nie jest to jej bajka.

Ot, typowy los wielkiego sportowca, który po zakończeniu kariery szuka dla siebie nowego miejsca w życiu.

Wreszcie władze polskiej federacji pływackiej postanowiły oficjalnie pożegnać Otylię, jako czynnego sportowca i podziękować za jej dokonania w sławieniu naszego kraju. Kiedyś wyraziłem nadzieję, że do takiego pożegnania dojdzie na gorzowskiej Słowiance, wskazując na bliskie związki pomiędzy naszym obiektem a wielką zawodniczką.

Niestety, Otylię żegnano w Olsztynie, czyli w miejscu, w którym nie wiem czy kiedykolwiek miała okazję startować. Ale działo się to w trakcie kolejnych Mistrzostw Polski seniorów, czyli imprezy od lat niewidzianej na gorzowskiej Słowiance. Można by przy tej okazji trochę przekornie rzec, że tak jak kiedyś, gdy Otylia stała u szczytu swojej kariery, to Słowianka była flagowym obiektem polskiego pływania, tak teraz, gdy nastąpił kres jej sukcesów to i świetność gorzowskiego basenu przeszła do historii. W ten sposób losy Otylii i Słowianki splotły się raz jeszcze. Ale to temat na inną okazję, bo swą uwagę skupiamy na wielkiej polskiej sportsmence, swego czasu ikoną polskiego pływania.

Sukcesy polskich pływaków w pierwszej dekadzie naszego wieku były wypadkową wielu czynników.

Pojawiło się przede wszystkim szczególnie uzdolnione pokolenie sportowców, chętnych do pracy i mocno zmotywowanych do osiągnięcia sukcesów. Ich pracą kierowała grupa młodych trenerów, świetnie wykształconych i stosujących najnowocześniejsze metody treningowe podpatrzone u najlepszych szkoleniowców z USA i Australii. Zbudowano także piękne i funkcjonalne pływalnie (w tym Słowiankę) niczym nie ustępujące najlepszym basenom zagranicznym, a nawet pod wieloma względami je przewyższające. Na czele Polskiego Związku Pływackiego stali mądrzy i doświadczeni działacze, którzy potrafili stworzyć skuteczny i sprawnie funkcjonujący system szkolenia i finansowania dyscypliny. Były medale igrzysk olimpijskich, tytuły mistrzów świata i Europy, wielu zawodników pływających na najwyższym światowym poziomie. Kiedyś na obozy szkoleniowe kadry narodowej przyjeżdżało na Słowiankę pięciu, sześciu zawodników, po kilku latach było ich ponad trzydziestu, wszyscy z szansami na sukcesy w międzynarodowych konfrontacjach.

Cóż, więc się stało, że dzisiejszy stan polskiego pływania w niewielkim stopniu przypomina czasy, których symbolem jest Otylia Jędrzejczak?

Jak to zwykle bywa wszystko rozmyło się w ogniu rozmaitych konfliktów pomiędzy działaczami i trenerami, wieloletni prezes PZP Krzysztof Usielski przegrał kolejne wybory niesłusznie obwiniany za porażki polskich pływaków na igrzyskach w Londynie w wyniku chętnie głoszonego u nas hasła walki z leśnymi dziadkami. Nowy prezes mimo szumnych deklaracji i przedwyborczych obietnic nie zatrzymał widocznego regresu dyscypliny traktując swą funkcję, jako swoiste biuro podróży dla organizowania wycieczek zagranicznych dla siebie i swoich bliskich. Od warsztatu szkoleniowego odszedł wieloletni trener Otylii i współtwórca jej sukcesów Paweł Słomiński, który przeszedł do pracy w administracji sportowej zniechęcony konfliktami wewnątrz federacji.

Przybywa basenów o wiele nowocześniejszych niż Słowianka, lepiej wyposażonych, dysponujących większą widownią, związek skupia o wiele więcej klubów sportowych, a mimo to wyniki sportowe nie odpowiadają oczekiwaniom kibiców.

Potwierdzeniem tych niekorzystnych tendencji w polskim pływaniu może być sytuacja gorzowskiego pływania. Jest Słowianka tworząca znakomite warunki do treningu nieporównywalne z basenem na Energetyków czy tymi z Łaźni, jest Zespół Szkół Sportowych umożliwiający młodym sportowcom łączenie nauki z treningiem, jest zespół profesjonalnych trenerów, są spore pieniądze przeznaczane na pływanie z kasy miasta. Po ponad dziesięciu latach funkcjonowania Słowianki i opartego na niej działalności Miejskiego Klubu Pływackiego na Mistrzostwach Polski w Olsztynie dorobek gorzowskich pływaków sprowadził się do udziału w jednym wyścigu finałowym. Coś jest nie tak.

Wracając na koniec do Otylii. Niedawno przeczytałem autobiografię Michaela Phelpsa, najlepszego pływaka w historii, zdobywcę bodaj siedemnastu złotych medali olimpijskich.

W trakcie tej lektury miałem wrażenie, że Otylia przy całym szacunku dla jej sportowych dokonań mogła osiągnąć o wiele więcej. Ale na pewno nie pomogły jej wielomiesięczne przerwy w treningach po igrzyskach, Phelps pisze o tym, że w okresie pomiędzy igrzyskami w Sydney a Atenami miał zaledwie cztery dni wolne od treningów. Cztery dni wolne w przeciągu czterech lat to coś niewyobrażalnego dla naszych sportowców. Mike Phelps przez całą swoją karierę był prowadzony przez jednego trenera Boba Bosmana. Choć zdarzały się im ciche dni i nieuchronne konflikty to dla zamierzonych celów potrafili się dogadywać i wyciszać spory. Otylia zmieniała trenerów często, szukając różnych, czasem bardzo ryzykownych rozwiązań, a świetnie układająca się współpraca z Pawłem Słomińskim owocująca medalami olimpijskimi i rekordami świata trwała zaledwie kilka lat.

Przy wszystkich tych zastrzeżeniach nie sposób przecenić sportowego dorobku Otylii. Na pewno pozostanie na długo najlepszą polską pływaczką w historii. Mam też nadzieję, że pozostanie w tym sporcie, już nie jako czynny sportowiec, ale jako popularyzatorka tego sportu wśród najmłodszych. Otylia ma świetny kontakt z dzieciakami, o czym mogłem się wielokrotnie przekonać obserwując jej zachowanie na Słowiance. Nikomu nie odmówiła autografu, wspólnego zdjęcia, chwili rozmowy.

Mam też nadzieję, że kierownictwo Słowianki znajdzie okazję do tego by Otylię zaprosić na nasz basen, by ją tu godnie pożegnać i serdecznie podziękować. Może warto by było zorganizować jakiś pływacki piknik dla najmłodszych, ot choćby z okazji zakończenia kolejnego sezonu nauki pływania i zaprosić na niego w charakterze honorowego gościa właśnie naszą Wielką Mistrzynię. Jestem pewien, znając jej sympatię dla Słowianki, że Otylia takie zaproszenie przyjmie z najwyższą radością.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x