Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home »
Anieli, Kasrota, Soni , 28 marca 2024

Gorzowskie ryneczki

2014-07-30 09:37:06, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,

Uwielbiam robić zakupy na bazarkach warzywno-owocowych. Mają one swój niepowtarzalny klimat, zawsze świeży towar, przyjazne ceny, a także przede wszystkim niespotykaną nigdzie indziej swoistą więź pomiędzy sprzedawcami a klientami. To nie są odhumanizowane supermarkety, pełne zestresowanych kasjerek niepodnoszących oczu znad pikających czytników, recytujących wyuczone powitanie kolejnego klienta i modlących się w duchu o to by wreszcie nastąpił upragniony koniec szychty.

Bazarki to był chyba jedyny sprawnie funkcjonujący element w kulejącym i cierpiącym na chroniczne braki w zaopatrzeniu systemie handlowym poprzedniej epoki. Do historii przeszedł słynny bazar na Polnej w Warszawie, gdzie można było kupić praktycznie każdy smakołyk z całego świata, co wywoływało powszechny podziw i zdumienie nie tylko u tubylców znad Wisły, ale i przybyszów z całego świata.

Tak sobie o tym myślałem buszując między straganami Rynku Jeżyckiego w Poznania. Ale myślałem i o tym jak to się dzieje, że po kilkudziesięciu już latach odkąd opuściłem to miasto po studiach na UAM, mogę bez pudła odwiedzić kilka znanych mi z tamtych czasów adresów i znaleźć warzywne i owocowe stargany na swoim miejscu. Mogę pójść na Rynek Łazarski, przez który przechodziłem onegdaj codziennie w drodze na zajęcia w nieodległym Collegium Philosophicum, jako że mieszkałem na spokojnej ulicy Karwowskiego. Mogę zajrzeć na plac Wielkopolski, wspomniany Rynek Jeżycki, bazarek przy ulicy Grochowskiej, gdzie mieszkała kiedyś moja teściowa. Mimo upływu tylu lat wszędzie interes owocowo-warzywny kręci się w najlepsze i nikomu jakoś nie przychodzi do głowy by go cywilizować, przenosić do jakiś hal targowych, lokować w innych, wymyślonych przez władzę miejscach.

Jak bardzo to kontrastuje z gorzowskimi obyczajami w tym zakresie. Konia z rzędem temu, kto pamięta jeszcze bazarek przy Hawelańskiej, czy przy Matejki. Zniknęły jak sen złoty praktycznie wszystkie osiedlowe biznesiki zastąpione halami w rodzaju Orbi, Kupca Gorzowskiego, czy hali przy Hawelańskiej. Tłumnie odwiedzany rynek na Jerzego w ramach racjonalizacji został pogrodzony, wyposażony w supernowoczesne bramki wjazdowe ze szlabanami, pokraczne budki handlowe, a tak zwany pchli targ zepchnięty gdzieś na ubocze z wiszącą nad głowami handlujących groźbą likwidacji, bo przecież nie generuje dochodów. Stracił przez to wiele ze swego przaśnego uroku. Kupców ciągle się straszy obowiązkowymi przenosinami spod gołego nieba do hali targowej.

Wszystko to pokazuje, że osoby kierujące tym interesem nie bardzo rozumieją istotę funkcjonowania tego rodzaju obiektów, gdzie obok zysku liczy się swoista filozofia handlowania, te wspomniane wcześniej więzi interdyscyplinarne oznaczające, że po jajka idę do zaprzyjaźnionego pana Kazia, a po małosolne do panów z Krzeszyc. Wyciskanie opłaty targowej z ludzi, którzy przychodzą handlować starzyzną i jakimiś nikomu niepotrzebnymi przedmiotami to podejście biurokraty, który widzi tylko i wyłącznie pieniądz, a nie dostrzega człowieka, dla którego rozłożenie całego biznesu na kawałku tektury to sposób na życie i uniknięcie społecznego wykluczenia. Pewnie, że można powiedzieć, co mnie obchodzi los starego człowieka z Zawarcia, mnie rozlicza się z finansowego wyniku. Czy jednak nie oznacza to jednocześnie utraty wyższych wartości, o które powinny dbać przynajmniej firmy komunalne.

Ktoś poszedł wreszcie po rozum do głowy i postanowił reaktywować osiedlowe bazarki. Tyle, że jak to u nas, biurokraci lepiej wiedzą. Nie ma mowy o reaktywowaniu mini targowiska przy skrzyżowaniu Sikorskiego i Garbary, bo musiałoby to oznaczać przyznanie się wcześniejszego błędu, a u nas władza jak wiadomo jest nieomylna. Zamiast tego planuje się jakiś bazarek przy Kaczorku i tylko prezes GRH wie gdzie jeszcze. W każdym razie na pewno nie tam, gdzie na to czekają ludzie.

Dlaczego tak beztrosko likwiduje się coś, co dobrze funkcjonowało, co w jakiś sposób wpływało na tworzenie lokalnej tradycji, tak istotnej w mieście, które dopiero od kilkudziesięciu lat próbuje stworzyć własną tradycję historyczną. Nasi ojcowie przyszli do tego miasta z różnych stron świata, z bagażem własnych lokalnych doświadczeń. To była wyjątkowa szansa dla naszego miasta by wykorzystać je dla stworzenia czegoś wyjątkowego i niepowtarzalnego. Szansę tę wykorzystał na przykład Wrocław, gdzie w tyglu różnych kultur nowych mieszkańców połączonych z szanowaną przeszłością stworzono wspaniałe, prężne miasto. U nas tymczasem wielokulturowość Gorzowa to bardziej zaklęcie niż rzeczywistość.

Świadczy o tym choćby decyzja władz miasta odmawiająca Towarzystwu Miłośników Miasta zgody na upamiętnienie faktu istnienia w naszym mieście żydowskiej świątyni. Synagoga, o czym nie wszyscy wiedzą stała kiedyś w naszym mieście przy dzisiejszej ulicy Łazienki. Działacze stowarzyszenia chcieli ją przypomnieć skromnym kamieniem ze stosownym napisem. Niestety ich pomysł został storpedowany w zarodku przez Miejskiego Inżyniera Ruchu (ach to urzędnicze zamiłowanie do wymyślnych tytułów, gorsze od galicyjskiego), który wymyślił sobie, że ów kamyszek (jak mawiają w Wielkopolsce) będzie stanowił istotną przeszkodę w ruchu ulicznym. Ktoś, kto zna ulicę Łazienki, dobrze wie, że znajduje się ona poza głównym ruchem pieszym i samochodowym. Pan prezydent Jędrzejczak nie lubi jednak tego stowarzyszenia, o czym mówił w niedawnym wywiadzie udzielonym EG, w ogóle dzieli je na stowarzyszenia słuszne i niekoniecznie słuszne, więc nie trudno się domyślić, co, lub kto właściwie stanął na przeszkodzie autorom tego pomysłu.

Wszystko to dzieje się w mieście, które kierowane jest przez historyka z wykształcenia, wspomaganego przez drugiego historyka będącego jego zastępcą. Uzasadnione byłyby w tej sytuacji oczekiwania, że w Gorzowie kwestie przeszłości starej i nowszej, tworzenia miejscowej tradycji będą traktowane w sposób szczególny.

Tymczasem koń, jaki jest, każdy widzi.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x