Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home »
Ilony, Jerzego, Wojciecha , 23 kwietnia 2024

O potrzebie zmiany

2014-09-23 23:55:23, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,

Kampania wyborcza rozwija się według ustalonego kalendarza, jak na razie nie wydarzyło się nic, co mogłoby stanowić jakieś zaskoczenie. Większość komitetów wyborczych odkryło swoje listy wyborcze, szału, jak to się teraz mówi, nie ma. „Jedynkami” na listach, zgodnie z przewidywaniami są zazwyczaj znani niekoniecznie z wielkich dokonań i osiągnięć obecni radni, co potwierdza moje przypuszczenia, że niektórzy spośród nich najchętniej sprawowaliby swój mandat dożywotnio. Nic, ani nikt nie jest w stanie pozbawić ich dobrego samopoczucia i zmusić do autorefleksji nad tym czy należycie wypełniają swoją rolę. Praktycznie to tylko Komitet Wyborców Tadeusza Jędrzejczaka prezentuje nowych liderów list, ale to nic nowego, bo pan prezydent tradycyjnie w trakcie kadencji skutecznie konfliktuje się ze „swoimi” radnymi. Ostał się jedynie Jakub Derech Krzycki i Piotr Paluch, którego kwalifikacje na radnego uważam za mocno wątpliwe, gdyż umiejętność jazdy w lewo na torze żużlowym jakoś nie znajduje zastosowania w sali sesyjnej ratusza. Obecność w radzie takich osób jak niewątpliwie sympatyczny i bardzo popularny wśród kibiców czarnego sportu Bolo, to nieporozumienie i istotny przyczynek do kiepskiej jakości naszej gorzowskiej rady. Nie jest on zresztą jedynym przykładem straconego mandatu, a Tadeusz Jędrzejczak zgłaszając jego kandydaturę niewątpliwie przykłada się do obniżania standardów obowiązujących w naszej radzie, czyli przyczynia się do tego, co sam w trakcie kadencji tak mocno krytykował. No cóż, w polityce relatywizm uświęca wiele działań i decyzji. Moralność Kalego zawsze święci triumfy.

Właściwie każdy komitet wyborczy przy konstruowaniu list sięgnął po lokalnych celebrytów, rozmaitych byłych sportowców, ludzi znanych z tego, że są znani, nie bacząc kompletnie na to czy mają oni choćby cień kwalifikacji do pełnienia odpowiedzialnej funkcji radnego. To wydaje się być najmniej ważne, chodzi o to by wprowadzić do rady jak najwięcej swoich ludzi, a że na skutek tego rada będzie miałka intelektualnie i kiepska merytorycznie to nikomu nie przeszkadza. Tak oto demokracja staje się karykaturą, co skutkuje pojawieniem się w polityce osób z pogranicza groteski, czy kabaretu. Wszystkie chwyty dozwolone, cel uświęca środki.

Przy okazji ostatniej wizyty w Poznaniu dowiedziałem się, że został powołany jakiś komitet wyborczy, który posługuje się nazwiskiem popularnego w tym mieście prezydenta Grobelnego. Nazwisko dosyć częste, ale jego użycie, czy raczej nadużycie, wprowadzi niewątpliwie sporo zamieszania. Aż się dziwię, że żaden z gorzowskich macherów od polityki nie sięgnął po ten sprawdzony patent i nie znalazł jakiegoś innego Jędrzejczaka, którym okrasiłby swoją listę kandydatów.

W psuciu naszego życia publicznego z wielkim zapałem uczestniczą praktycznie wszystkie siły polityczne, jakie są obecne w naszym kraju, czy mieście, nikt nie jest bez winy.

Jak dotąd niewiele wiem o zamiarach wyborczych Inicjatywy Obywatelskiej Ludzie dla miasta. Ponoć mają wystartować w najbliższych wyborach samorządowych. O ich kandydatach, programie jak na razie niewiele wiadomo. Dotychczasowe ich działania też nie dają póki co podstawy do sformułowania jednoznacznej i pełnej oceny. Na pewno nie można odmówić im młodzieńczego entuzjazmu i świeżości, chcę wierzyć w autentyzm zaangażowania i ideowość pozbawioną koniunkturalizmu. Bardzo byłoby ciekawe dowiedzieć się o tym, jaki jest ich pomysł na miasto i sposoby na zmierzenie się z trudną materią gorzowskich problemów i kłopotów. Happeningi i osiedlowe potańcówki (mam świadomość, że upraszczam i trywializuję) to zdecydowanie za mało, by móc decydować o miejskich sprawach. Brakuje im także poważnego i doświadczonego lidera by być poważnie traktowanym. Przy całym szacunku i sympatii dla Aliny Czyżewskiej, Marty Bednar Bejnarowicz, czy Grzegorza Witkowskiego nie są to jeszcze postaci, które mogłyby odegrać pierwszoplanowe role w życiu publicznym naszego miasta.

Dlatego interesującym wydaje się pomysł Ludzi dla miasta, którzy próbują namówić do startu w prezydenckich wyborach wójta nieodległego Deszczna Jacka Wójcickiego.

Zresztą zwolenników takiego politycznego projektu znalazłoby się w Gorzowie dużo więcej.

Ludzie dla miasta ośmielili się głośno o tym powiedzieć, bo Jacek Wójcicki reprezentuje podobny dla nich sposób myślenia o sprawach publicznych, tak jak oni poszukuje nowatorskich pomysłów mających na celu ułatwianie i uatrakcyjnianie życia członkom lokalnej wspólnoty, nie bez znaczenia jest wreszcie więź pokoleniowa. Zresztą także wielu starszych wiekiem gorzowian z sympatią i uznaniem, a czasem nawet zazdrością, przygląda się dokonaniom wójta Deszczna. Pewnie, że jest i sporo takich, którzy uważają, że Jacek Wójcicki to jednak nie ten rozmiar kapelusza, jaki obowiązuje w Gorzowie, że sukcesy w zarządzaniu niewielkim Deszcznem to za mało by poradzić sobie z problemami 130 tysięcznego miasta wojewódzkiego.

Uważam, że start Jacka Wójcickiego w wyborach na prezydenta Gorzowa wywołałby zupełnie nową jakość. Zestaw pretendentów do prezydenckiego fotela, którzy dotąd się objawili pozwala sformułować opinię: „oni już rządzili”. Każdy z nich, bowiem w większym lub mniejszym stopniu uczestniczył w procesach decyzyjnych dotyczących Gorzowa, a to jako prezydent, a to jako radna i przewodnicząca rady miasta, a to jako wicewojewoda, czy wysokiej rangi urzędnik państwowy lub samorządowy. Wiemy, więc czego po tych ludziach się można spodziewać. Trudno po nich oczekiwać jakiejś zasadniczej zmiany sposobu kierowania miastem, czego potrzeba po szesnastoletniej kadencji Tadeusza Jędrzejczaka wydaje się być oczywista i powszechnie oczekiwana.

Nadzieję na to daje natomiast Jacek Wójcicki, niebędący uwikłany w gorzowskie układy i układziki, posiadający spore już doświadczenie samorządowca, nieunikający oryginalnych pomysłów i potrafiący budować skuteczne i twórcze zespoły ludzkie. To swoisty paradoks, że wielokrotnie większy Gorzów zazdrości maleńkiemu Deszcznu ciekawych rozwiązań i celnych inicjatyw.

Oj by się narobiło w Gorzowie, gdyby wójt Wójcicki dał się namówić do udziału już w tegorocznych wyborach. Pewnie, że ma on jeszcze wiele do zrobienia w gminie, którą z takim powodzeniem kieruje. Tyle, że on w przeciwieństwie do prezydenta Jędrzejczaka, który nie potrafił (albo nie chciał) przez tyle lat wychować swojego następcy, ma ludzi którzy mogą kontynuować jego dzieło.

Panie Jacku! Kto nie podejmuje ryzyka, ten nie pije szampana. Może to już pański czas.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x