Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home »
Alfa, Leonii, Tytusa , 19 kwietnia 2024

Stało się

2014-10-03 09:54:35, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,

Wczorajszy komunikat dla gorzowian z biblioteki imienia Herberta zabrzmiał jednoznacznie: wójt Deszczna nadchodzi. Po okresie rozterek, hamletyzowania, dziesiątków rozmów i konsultacji (sam o tym mówił) Jacek Wójcicki podjął decyzję o wystartowaniu w listopadowych wyborach na prezydenta Gorzowa. Decyzja tak śmiała, jak ryzykowna, bo oznacza postawienie całej kariery na jednej szali. Z tym większym szacunkiem i uznaniem należy ją przyjąć, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, iż wójt Wójcicki w swojej gminie cieszy się niekłamanym uznaniem wśród mieszkańców i reelekcję miał raczej w kieszeni. Mimo to wybrał „krew, pot i łzy” oraz przede wszystkim mocno niepewny wynik wyborczy.

Teraz staje przed nim chyba najtrudniejsze zadanie w jego dotychczasowym życiu: trzeba trafić do serc i umysłów gorzowian by przekonać ich do swej osoby, by zechcieli powierzyć stery swojego miasta właśnie jemu. Nie jest to jednak „mission imposible”, bo działalność Jacka Wójcickiego w Deszcznie jest w Gorzowie powszechnie znana, a w niektórych środowiskach traktowana wręcz, jako modelowy przykład wypełniania roli samorządowca i budowania małych ojczyzn.

Zgodnie z przewidywaniami natychmiast pojawiły się głosy, że Deszczno to nie Gorzów, że to zupełnie inna liga, a marketing polityczny to niewystarczająca kwalifikacja do tego by podjąć się roli prezydenta miasta średniej wielkości. O ile nie dziwię się konkurentom politycznym pana Wójcickiego, którzy wbrew publicznym deklaracjom, czują jednak z jego strony spore zagrożenie dla własnej pozycji i wpływów, o tyle wypowiedzi w tym duchu tzw. przeciętnego człowieka z ulicy stanowią już o wiele większy problem. Przekonałem się ostatnio w trakcie rozmaitych rozmów i spotkań, że tak właśnie myślących gorzowian jest całkiem sporo.

O tym czy te obawy są uzasadnione nie przekonamy się, jeżeli nie spróbujemy. Pewnie, że nie chodzi tutaj o jakieś niebezpieczne eksperymenty, których niepowodzenie oznaczałoby bolesne skutki dla całej miejskiej społeczności. Zarządzanie miastem to działanie w pełni zespołowe, a wójt Wójcicki pokazał u siebie w Deszcznie, że potrafi kompetentne i skuteczne zespoły ludzkie tworzyć i sprawnie nimi kierować. Zaraz nasuwa się pytanie, jakimi ludźmi otoczy się prezydent Wójcicki (jeżeli oczywiście nim zostanie). W bibliotece wystąpił na tle grupy młodych entuzjastów z Inicjatywy Obywatelskiej Ludzie dla miasta. Przyglądając się okolicznościowej fotce z trudem rozszyfrowałem kilka twarzy. Oznacza to, że dla większości gorzowian są to ludzie całkowicie anonimowi, mogą być znani w swoich środowiskach, ale czy to umożliwi wygranie wyborów? Obawiam się, że to może nie wystarczyć. Czyli jednym z pierwszych zadań tej ekipy jest powtórzenie tego, co miało miejsce w czerwcu 1989 roku, czyli wykreowanie przywódców z ludzi absolutnie nieznanych. Tyle, że do realizacji tego celu samo zdjęcie z Jackiem Wójcickim może okazać się za mało. Jednak to, co uważam za słabość zaplecza politycznego pana Wójcickiego może stać się paradoksalnie jego siłą.

W jego otoczeniu nie ma bowiem nikogo, kogo można by określić, jako wytrawnego gracza politycznego, nie ma weteranów kampanii wyborczych, zbieżeńców z rozmaitych partii, tych którzy są znani z tego (jak zgrabnie mawiają Francuzi), że przy każdej sprzyjającej okazji biegną na pomoc zwycięzcom. Na pewno z czasem, zwłaszcza jeśli sondażowe słupki Jacka Wójcickiego pójdą w górę, pojawią się i tacy politycy. Na razie jednak jest on popierany przez autentycznych entuzjastów i zapaleńców, ludzi którzy widzą, że w ostatnim czasie nasze miasto pogrążyło się w marazmie stagnacji, a w osobie pana Jacka widzą szansę na oczekiwaną zmianę.

 Uwagi, że do Gorzowa nie da się wjechać na kurczaku to czysta złośliwość, a zarazem dowód nobilitacji wójta Deszczna na poważnego pretendenta do prezydenckiego fotela. Uwagi te stoją także w jawnej sprzeczności z zapowiadaną przez Tadeusza Jędrzejczaka spokojną i merytoryczną kampanią wyborczą, jaką ma prowadzić jego komitet.

Czy to oznacza, że nie panuje nad swoimi ludźmi? Jeśli tak jest, to jak można zapanować nad stutrzydziestotysięcznym miastem?

Teraz czekam, sądzę że jak wielu gorzowian, na to by pan Wójcicki przedstawił swoje pomysły na miasto, żeby po tym swoistym „wejściu smoka” w bibliotece ujawnił swój plan na Gorzów końca drugiej dekady XXI wieku. Czy te plany porwą gorzowian? Od tego wszystko zależy.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x