Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Chcę wyborów każdego roku

2014-10-23 15:25:55, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,

Doszedłem do wniosku, że wybory to fajna sprawa. Wreszcie coś się dzieje na gorzowskich ulicach, co prawda według lokalnego obyczaju, że najpierw musi być gorzej, żeby było lepiej. W gorzowskim przypadku oznacza to powiększenie dziur w jezdni do wielkości księżycowych kraterów, by dopiero wówczas pracowici drogowcy mogli zacząć je kleić. Dlatego, jeżeli ktoś jeździ na pamięć i nie za bardzo uważa na to, co się za chwilę może znaleźć pod kołami jego auta, wówczas poważna awaria zawieszenia jest raczej pewna, tym bardziej że nie ma żadnych znaków ostrzegawczych (dowód to sytuacja na ul. Kosynierów Gdyńskich).

Nasze miejskie problemy, których nie można było rozwiązać przez ostatnie szesnaście lat  nagle w kosmicznym tempie są załatwiane ku zadowoleniu ogółu. Naturalnie nie ma to żadnego związku z dniem 16 listopada, władza po prostu demonstruje swoją niesamowitą sprawność, empatię, o brak której była niesprawiedliwie oskarżana oraz wielką zapobiegliwość. Jeszcze trochę i będziemy poznaniaków (czy jak mawia jeden z kandydatów na prezydenta – poznańczyków) uczyli gospodarności, bo my gorzowianie dla całego kraju staniemy się dzięki naszym władzom symbolem porządku, pracowitości i cnót wszelakich z wyłączeniem oszczędności, bo skąpstwa nie lubimy i wolimy na bogato. Przecież jak budowaliśmy filharmonię w naszym mieście to musiał być pełen wypas, biały cement, garaż na pięćset aut (wiecznie pusty), cuda na kiju i jednocześnie ekrany akustyczne sterowane ręczną korbą. Niczym gwiazdka z nieba trafił się niektórym tytuł żużlowego majstra, co oczywiście natychmiast zostało w sposób należyty spożytkowane. Temat nie został jeszcze do końca wyeksploatowany, więc w najbliższą sobotę odbędzie wielka feta ku czci. Jeśli nie wiecie, kto zasiądzie w honorowym autobusie, który ma dokonać triumfalnego objazdu dziurawymi, gorzowskimi ulicami to urządźcie sobie test na myślenie i jak sądzę niewiele się pomylicie. Być może w autobusie będą także żużlowcy Stali.

Uwielbiam ten przedwyborczy czas, gdy rozmaici kandydaci częstują mnie cukierkami, lizakami, fundują piątki do ściskania, uśmiechają się miło, co wywołuje we mnie nadzieję, że może mnie cenią, albo nie daj Boże, nawet lubią.

Popołudnia mogę spędzać superatrakcyjnie; albo na prezydenckich debatach (w ostatnim tygodniu naliczyłem trzy), albo na uczonych dyskusjach „jedynek”. Przy okazji mogę spotkać dawno niewidzianych znajomków, bo i widownia na tych imprezach składa się z tych samych osób. Nie trudno przewidzieć reakcje uczestników, tym bardziej że niektórzy spośród nich przestrzegając zaleceń macherów od propagandy afiszują się różnymi gadżetami, a to różyczką, a to szyldem z wypisaną wielkimi bukwami nazwą komitetu wyborczego. Ot, takie stare, zgrane grepsy jeszcze z czasów okrągłego stołu. Niestety te sympatie i antypatie okazywane są bez wdzięku, że o takcie i zwykłej przyzwoitości nie wspomnę. Z żalem stwierdzam, że przodują w tym członkowie, a zwłaszcza członkinie komitetu Tadeusza Jędrzejczaka. Niektórzy ten poziom agresji przez nich wykazywany wobec konkurentów urzędującego prezydenta tłumaczą rosnącym poczuciem niepewności co do wyniku wyborczego, czy wręcz obawą przed przegraną.

Organizatorzy i moderatorzy tych debat podjęli się zadania właściwie niewykonalnego. Przy tej ilości kandydatów na prezydenta niemożliwie jest bowiem takie przeprowadzenie debaty, by była ona interesująca dla obserwatorów i inspirująca dla pretendentów. Sądzę, że debatę spełniającą te warunki będzie można zorganizować dopiero przed drugą turą wyborów na prezydenta miasta, oczywiście, jeżeli do niej dojdzie. W takiej sytuacji można będzie skonfrontować dwa różne sposoby myślenia o mieście, porównać styl i metody zarządzania, pomysły na organizację i kierowanie zespołami ludzkimi. Dziś  bowiem, przy cały szacunku, a nawet sympatii dla niektórych kandydatów na prezydenta, trudno traktować całkiem serio ich start w wyborach. Taki jest jednak wymóg demokracji by każdy mógł skorzystać tak z czynnego, jak i biernego prawa wyborczego.

Mój ulubiony sąsiad z blogosfery powiedział mi, że gdyby nie było kandydatów na radnych to należałoby ich stworzyć. Ich występy w trakcie tych uczonych dyskusji dają mu bowiem tyle radości, że bez tego jego życie byłoby jakby uboższe. Trochę przegiąłeś drogi Piotrze, ale muszę przyznać, że jak dotąd nie usłyszałem od żadnego z kandydatów do Wysokiej Rady (to dla Twojej uciechy, droga Reniu) przekonywującego wyjaśnienia, dlaczego i po co ubiega się o zaszczytny mandat radnego. Jestem w takiej desperacji, że gotów jestem oddać swój cenny głos na tego kandydata, który publicznie przyzna, że oprócz „chęci służenia innym”, oprócz „umiłowania tego miasta i chęci rozwiązywania jego problemów” chce przy tej okazji odbierać, comiesięczną tysiąc pięćset złotową rekompensatę za swą służbę dla nas wszystkich.

Na razie jest ekstra, zewsząd płyną zapewnienia, jaki ten Gorzów będzie cudowny i piękny po 16 listopada. Tyle, że po tej dacie, a najpóźniej po 30 listopada wszystko wróci do smutnej normy. Już nie będzie cukiereczków, obiecanych złotych gór, może uda się zachować, choć sympatyczne uśmiechy.

Jeżeli i ich zabraknie to znaczyć będzie, że nic nie wart był  ten sen, nasz złoty.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x