Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home »
Anieli, Kasrota, Soni , 28 marca 2024

Polska wpadła w pułapkę średniego rozwoju

2016-04-22 09:56:35, Autor: Augustyn Wiernicki | Kategorie: Miasto,

Gwoździem do gospodarczej trumny było pozwolenie na przejęcie polskich banków.

W poprzednich artykułach w EchoGorzowa.pl pokazaliśmy gospodarcze modele państw, które przy aktywnej roli rządu doprowadziły do ich ekonomicznych sukcesów. Zastanawialiśmy się, co musi się stać w makroekonomicznym sterowaniu państwem polskim, żeby w rozmiarze mikroekonomicznym przełożyło się to przykładowo na Gorzów Wlkp. Z tych analiz jasno wynika, że najpierw musi być uruchomione nowe otwarcie gospodarcze przez kogoś rozmiarów przedwojennego ministra Kwiatkowskiego i Grabskiego, abyśmy tu na poziomie miast i wsi odczuli efekty dobrej zmiany. Minister gospodarki Mateusz Morawiecki  i minister Elżbieta Rafalska ze swoim 500+  w zakresie rodziny i spraw społecznych są tymi pierwszymi po 1989 roku, którzy dają większości społeczeństwa nową nadzieję na  rozsądne zmiany na lepsze. Takich propozycji dla społeczeństwa jeszcze nie było i nie widać alternatywy. Aż strach pomyśleć co będzie, gdyby im się nie udało. Jeżeli społeczeństwo znowu zawiedzie się to pozostanie trauma beznadziei. Szukamy więc tych czynników, które mogą ułatwić lub zniweczyć powodzenie przedsięwzięć tych ministrów.

Poprzednio przeanalizowaliśmy przede wszystkim społeczny i skoordynowany  model gospodarki niemieckiej, który Niemców wprowadził na drogę sukcesu gospodarczego i narodowego dobrobytu i porównywaliśmy z Planem Morawieckiego. Znaleźliśmy w nich wiele wspólnych czynników powodzenia.  Pisaliśmy też, że jeżeli polski rząd  chce dobrze przysłużyć się swemu narodowi to musi wziąć przykład z już sprawdzonych w świecie ścieżek rozwoju, które nie tylko Niemców, ale i Koreańczyków, Japończyków, Irlandczyków czy choćby ostatnio Chińczyków czynią przykładem sprawnego gospodarowania. Chcielibyśmy powiedzieć: niech już w końcu komuś się uda, niech Polska zacznie rozwijać się normalnie tak jak gospodarki innych narodów, niech pojawi się, nie ważne z której strony, jakiś mąż opatrznościowy i wyprowadzi nas z pętli niemocy. Nie chcemy być narodem postkolonialnym z gospodarką peryferyjną i zależną od obcych, choć w tym kierunku dotychczas wszystko zmierza. Często stawiamy pytanie, czy wicepremierowi i ministrowi Mateuszowi Morawieckiemu się powiedzie, czy potrafi poprowadzić rozwój tak, jak kiedyś Erhard w Niemczech, a Grabski i Kwiatkowski w Polsce, czy wystarczy mu sił i konsekwencji w przełamywaniu barier utrudniających, a często blokujących nasz gospodarczy rozwój. Z czym musi się zmierzyć? Jaki stan pobojowiska gospodarczego zastał, co pozostało jeszcze z poprzedniego dorobku społeczeństwa które można naprawić, a co należałoby odbudować? Gdzie się podział cały dorobek naszego powojennego trudu?  Pytania te wskazują, że Mateusz Morawiecki łatwo miał nie będzie.

Przypomnimy za prof. Wł. Bojarskim, prof. P. Bożykiem czy prof. Kieżunem, że zmiany po 1989 roku popularnie nazywane transformacją tak naprawdę mają dzisiaj oblicze klęski narodowej. I nie poprawią tego wizerunku ścieżki rowerowe, ronda, orliki i drogie autostrady, z tego rozwoju nie będzie bo w tych wielkich pieniądzach z UE zabrakło fabryk i nowoczesnych technologii, a powstały gigantyczne zadłużenia. W czasie tzw. transformacji został zniszczony w ponad 50% produkcyjny majątek Polski. Jesteśmy prawie bez banków i handlu, z mocno wygaszoną aktywnością polskiej nauki, bo dla niej zabrakło pieniędzy na badania podstawowe. Minister Morawiecki zastał  nowy podział społeczny na nielicznych bogaczy, bez średniej klasy społecznej, na emigrantów i resztę zubożałych obywateli różnych zawodów. Jak czyta się najnowszą książkę wybitnego ekonomisty Ryszarda Ślęzaka p.t. „Czarna księga prywatyzacji 1988-1994, czyli jak likwidowano przemysł” (wyd. Wektory, Wrocław 2016) to nasuwa się pytanie:  czy to był podstęp czy zdrada gospodarcza?

Wicepremier i minister Morawiecki ten stan zna, był bankowcem i dlatego zaczyna od repolonizacji banków. Już w tym roku przejął kontrolę nad PKO BP i zapowiada przejęcie kontroli kapitałowej nad kilkoma innymi bankami tak, aby polski Rząd miał w dyspozycji 50 % kapitału bankowego. Własne banki to główny warunek powodzenia. Dewastacja modelu gospodarki zaczęła się od zmiany założeń polskiej reformy bankowej z 1988r. , która miała być dokonana w oparciu o kapitał krajowy, jak za Grabskiego. Nawet Gomułka na oddał złotówki i banków pod kontrolę obcych. Program 1989-1992 przewidywał powszechną komercjalizację przedsiębiorstw państwowych z dużym udziałem własności pracowniczej oraz z zachowaniem w rękach państwa sektorów i przedsiębiorstw strategicznych. Nowe prawo pozwalało na zakładanie banków prywatnych wyłącznie z kapitałem polskim. Cały ten program został w całości zakulisowo odrzucony zaraz po wyborach w 1989 roku. Przejęte prawie wszystkie gazety przez obcy kapitał, szczególnie niemiecki, mieszały Polakom w umysłach tłumacząc, że likwidacja i sprzedaż przedsiębiorstw i banków jest konieczna, że to postępowe, że Polska nie potrzebuje przemysłu, bo inni zrobią to lepiej, bo kapitał nie ma narodowości, a banki są międzynarodowe. My Polacy mamy zająć się usługami i to nam do dobrobytu wystarczy. Zastosowano „terapię szokową”, galopującą inflację, skokowe zmiany kursów walut, zabójcze zmiany stóp procentowych i sprytny mechanizm zadłużania całej gospodarki. Przysłowiowym gwoździem do gospodarczej trumny było pozwolenie na przejęcie polskich banków prawie w całości przez kapitał zagraniczny. Doprowadzono do upadku 106 lokalnych banków spółdzielczych i 55 branżowych, inne po prostu za bezcen sprzedano. Kapitał zagraniczny, wbrew zapisom Konstytucji, przejął emisję polskiego pieniądza i kreację kredytów konsumpcyjnych i rozwojowych. Firmy i społeczeństwo zadłużono, a przedsiębiorstwom tak pomagano, że większość z nich w końcu trafiła pod młotek komornika z tytułem bankowego nakazu egzekucyjnego. Zaczęły się bankructwa i masowe zwolnienia. Dawano akcje majątkowe dla pracowników, jako forma uczestnictwa we własności wiedząc, że będą one niebawem nic nie warte, a ludzie myśleli, że staną się współwłaścicielami firm. Reformatorzy w międzyczasie zadłużali przedsiębiorstwa i obniżali ich wartość by doprowadzić do upadłości i tanio sprzedać lub przejąć. Dzielono przedsiębiorstwa tak, by te części gospodarczo najcenniejsze zawłaszczyć, sprzedać za bezcen lub w interesie obcego kapitału zlikwidować, a długami obciążyć te części najmniej warte i spisać w polskie straty, pisze prof. Bojarski. Zagraniczni nabywcy uzyskiwali niebywałe zachęty, ułatwienia i zwolnienia podatkowe. W całym okresie transformacji gospodarczo- politycznej przedsiębiorczość polska była dyskryminowana. Przypomnimy jako przykład, że w 1991 r. amerykański koncern International Paper 80 % akcji najnowocześniejszych wówczas w świecie zakładów papierniczych w Kwidzynie nabył za 120mln $, które Polskę kosztowały 500 mln$, a znane na świecie zakłady mebli w Swarzędzu k .Poznania „sprzedano” z polską dopłatą 3 mln$. Takich absurdów było bardzo dużo. Wiele można by wymienić także w Gorzowie Wlkp., choćby Ursus, Silwanę z nowoczesnymi maszynami, WSS-Społem czy WPHW, nowoczesny Stolbud, Fabrykę Domów, mleczarnię, itd.

Min. Morawiecki zmierzy się z koniecznością naprawy tego wszystkiego. Opracowuje też program dla wsi. Przed reformą polskie gospodarstwa wielkopowierzchniowe były jednymi z najlepszych w ówczesnym świecie. Starsi pamiętają te tysiące wagonów z eksportem płodów rolnych na zachód i wschód. Oczywiście, że ten eksport wschodni płacono nam jakimś rublem transferowym. Duże państwowe gospodarstwa rolne dotknęła szczególna nieracjonalność i wręcz barbarzyństwo. W latach 1991-93 zlikwidowano wszystkie 1665 państwowe gospodarstwa rolne, pozostawiając na wsi bez pracy i własności, często bez mieszkań i pomocy socjalne 1,5 mln obywateli. Na wieś polską wkradła się ogromna bieda. Podjęto zamach na polską spółdzielczość. Cały ten proces destrukcji państwa i gospodarki opisuje zespół naukowców w książce p.t. ”Jak powstawały i  jak upadały zakłady przemysłowe w Polsce” (wyd. Muza, Warszawa 2013). Warto polecić tę książkę szczególnie młodym, którzy tego nie wiedzą i osobiście nie doświadczyli. Klęska transformacji to sprawa narodowa, ona trwa w swych tragicznych skutkach dzisiaj i będzie wywierać piętno w przyszłości. Po tej transformacji młode pokolenie często już nie rozróżnia co jest jeszcze nasze polskie, a co już nie. Na przykład Związek Banków Polskich stanowi w istocie związek banków w Polsce i głównie takie reprezentuje interesy – pisze prof. Wł. Bojarski w kwartalniku „Polityka Polska” z marca 2016 r. Profesor pisze dalej: „Gospodarka polska w wyniku transformacji została faktycznie rozdarta na część polską, kierującą się przeważnie polskim interesem i polskim prawem, opłacającą polskie podatki, powiększającą polskie dochody i ambicje oraz na część zagraniczną, w większości nie płacącą w Polsce podatków, zorientowaną na zagraniczne zyski i interesy oraz odwołującą się do zagranicznego prawa. Pomiędzy tymi częściami jest mało dobrej współpracy i kooperacji. Raczej występuje ostra konkurencja oraz różne sposoby wrogich przejęć i niszczenie słabszej, polskiej przedsiębiorczości.”

To rozdwojenie gospodarki widać wyraźnie też w Gorzowie Wlkp. i województwie. Mamy wiele tysięcy małych i średnich przedsiębiorstw, które do partnerstwa kooperacyjnego potrzebują tych dużych lokomotyw. Zostały one zniszczone. Minister Morawiecki musi je odbudować by stworzyć prawidłowy model rozwoju. Te zachodnie na poziomie wysokich technologii kooperują między swoimi i z zagranicą. Wpływ stref ekonomicznych na stymulację naszego rozwoju ocenia się jako wątpliwy. Ten model chaosu hamuje rozwój naszych wykształconych kadr, które nie mają możliwości pracy na poziomie swego wykształcenia i światowych technologii. Jest to efekt postkolonialnego wykorzystania ludzi wykwalifikowanych bez możliwości intelektualnego rozwoju i za małe pieniądze. Z tym zgodzić się nie możemy. Polska wpadła w pułapkę średniego rozwoju, z którą musi zmierzyć się wicepremier i minister Mateusz Morawiecki. Czy mu się uda? Ale o tym, o euro, bankach i wielu innych uwarunkowaniach naszego rozwoju jeszcze napiszemy.

Augustyn Wiernicki

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x