Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2024

Ludzie listy piszą

2017-02-22 14:22:12, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,

W tak zwanej przestrzeni publicznej pojawił się list podpisany przez dwóch lewicowych polityków gorzowskich – Jana Kaczanowskiego, wiceprzewodniczącego Rady Miasta Gorzowa Wielkopolskiego oraz Marcina Kurczyny, przewodniczącego klubu radnych Gorzów Plus. Z tego co udało mi się ustalić był on adresowany przede wszystkim do samorządowców naszego województwa i lokalnych mediów. Jego treść dotyka  działań aktualnie rządzącej partii odnoszących się do polskich samorządów, a zwłaszcza planowanego przez tę partię zamiaru wprowadzenia zmian w ich funkcjonowaniu, a przede wszystkim zamiaru zmiany samorządowej ordynacji wyborczej. Z treścią tego listu zapoznałem się w portalu echogorzowa.pl (@forum gorzowian).  Odczytuję z niego, że w zamyśle autorów miał on  stanowić zaproszenie do dyskusji przede wszystkim samych samorządowców, jako tych najbardziej obeznanych z podnoszonymi problemami, ale i tych wszystkich którym leży na sercu dobro polskich organów przedstawicielskich.

Reakcji ubuskich samorządowców póki co nie znamy, być może potrzebna jest dłuższa chwila na zastanowienie i autorefleksję, być może trwa oczekiwanie na dalszy rozwój sytuacji i konkretne kroki  rządzącego ugrupowania. Natomiast głos na temat wypowiedzi Jana Kaczanowskiego i Marcina Kurczyny zabrał znany bloger, piszący kiedyś na tych łamach zanim poszedł „na swoje”, Piotr Steblin Kamiński. Zwykle unikam komentowania tekstów innych blogerów, gdyż uważam iż wszelkie spory i polemiki blogerów są niczym innym jak tworzenie alternatywnej rzeczywistości świata blogerów zajmujących się sobą i swoimi wypowiedziami.

Jednak felieton opatrzony zgrabnym tytułem „Pobożne życzenia gorzowskiej lewicy” nieco mnie zbulwersował. Tytuł ten zresztą jednoznacznie sugeruje stosunek Piotra do wyrażonego przez Kaczanowskiego i Kurczynę  stanowiska wobec planowanych przez PiS zmian w polskich samorządach. To oczywiste, że partia ta lekceważy wszelkie propozycje i projekty polityczne nie autoryzowane przez jej środowisko, stąd rzeczywiście można przyjąć, że należą one do kategorii pobożnych życzeń. Czy ma to jednak oznaczać, że w publicznej debacie na uwagę zasługuje wyłącznie głos Prezesa i ludzi z nim związanych? Wydawało mi się, że mamy już za sobą bezpowrotnie czasy jedynie słusznej ideologii, nieomylności przywódców, którzy lepiej od nas samych wiedzą czego tak naprawdę nam potrzeba.

Ale ze strony Piotra padają jednak o wiele cięższe zarzuty wobec autorów rzeczonego listu. Według niego Kaczanowskim i Kurczyną kierują niskie pobudki, bo „koło tyłka im się pali”, według jego barwnego określenia. Jednak o wiele poważniejszy jest zarzut braku reprezentatywności, co ma oznaczać iż jest to głos dwóch prywatnych panów, za którymi nic, ani nikt nie stoi, sfrustrowanych wewnętrzną sytuacją partii, której są członkami i z ramienia której pełnią swoje mandaty.  Największą ich przewiną staje brak działań dla ratowania polskiej lewicy, nieuczestniczenie w tworzeniu nowych lewicowych struktur, czy brak akcesu do KOD. Padło także oskarżenie o tchórzostwo wobec kościoła i  brak samodzielnego myślenia.

Tak się składa, że znam osobiście zarówno tak Janka Kaczanowskiego, jak i Marcina Kurczynę. Nigdy nie ukrywałem sympatii do nich jako ludzi, choć nie wszystkie ich działania w sferze publicznej w pełni  akceptowałem. Nigdy jednak ten brak akceptacji niektórych ich zachowań i poglądów nie wynikał z przekonania, że pochodzą  one z niskich pobudek czy  chęci osobistych korzyści.

Jan Kaczanowski przez blisko pół wieku swojej politycznej i społecznej działalności nigdy nie był „skoczkiem partyjnym” zmieniającym partie i szyldy polityczne w imię doraźnych celów politycznych, zdziwiłbym się więc bardzo gdyby na koniec swej długoletniej działalności zaczął szukać nowego miejsca w polityce. Marcin Kurczyna mógł odegrać znacznie większą rolę w gorzowskim SLD, niż ta która stała się jego udziałem. Z funkcji przewodniczącego miejskiej organizacji odszedł w wyniku różnicy zdań z częścią działaczy, jak również z samym szefem organizacji wojewódzkiej. Czas pokazał po której stronie była racja.

Nie można więc lekceważyć ich opinii, bo mimo że pozornie znaleźli się na marginesie działań gorzowskiej lewicy nadal pozostają jej znaczącymi postaciami o istotnej, opiniotwórczej roli. Ich marginalizowanie oznacza marginalizację pozycji całej lewicy w naszej lokalnej rzeczywistości, co jest szczególnie bolesne i niezrozumiałe jeżeli czynią to ludzie deklarujący swą troskę o lewicowe wartości i ideały.

A swoją drogą warto się zastanowić po przeczytaniu ze zrozumieniem listu Kaczanowskiego i Kurczyny czy nie mają oni sporo racji i czy ich obawy nie mają uzasadnienia, a zmiany potrzeby i głębokiego sensu.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x