Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home »
Anieli, Kasrota, Soni , 28 marca 2024

Budżet obywatelski na Staszica

2017-03-09 13:14:04, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,

W klubie U Szefa (mocno zapyziałym i nie mieszczącym się w dzisiejszych standardach wymaganych od placówki kulturalnej) odbyła się kolejne spotkanie mieszkańców w sprawie budżetu partycypacyjnego na rok 2018. Temat ten przyciągnął kilkudziesięciu zainteresowanych potrzebami Osiedla, co jeśli weźmie się pod uwagę, że mieszka tu kilka tysięcy ludzi nie jest specjalnie oszałamiającą frekwencją. Było to już siódme spotkanie z zaplanowanych dziesięciu, bo na tyle rejonów zostało podzielone nasze miasto. I właśnie ta kwestia wywołała pierwszą kontrowersję, bo uczestnicy konsultacji nie bardzo chcieli zaakceptować takie rozwiązanie organizacyjne, skoro np. rejon Staszica (znacznie wykraczający poza Osiedle) zestawiono z Wieprzycami i dla obu tych rejonów zaplanowano taką samą kwotę pieniędzy na BO, bo około 3,5 miliona złotych przeznaczonych na ten cel z miejskiej kasy mechanicznie i równo podzielono na tych dziesięć rejonów. Tyle, że każdy podział pieniędzy będzie budził emocje i zarzuty braku sprawiedliwości.

Następnie rozpoczęło się zgłaszanie propozycji mieszkańców Staszica jak wykorzystać te 350 tysięcy oddanych im do dyspozycji. Propozycje w zdecydowanej większości były zgłaszane według zasady moja chata z kraja, czyli dotyczyły problemów z najbliższego otoczenia autora propozycji.

Właściwie były tylko dwa projekty o wymiarze ogólnoosiedlowym, a więc takich, które wykraczałyby ponad poziom pojedynczej posesji, czy chodnika.

Jedna z tych kwestii to zaniedbany plac pomiędzy tzw. niebieskim pawilonem, a ulicą Dunikowskiego, który wymaga natychmiastowego uporządkowania. Zabrakło co prawda konkretu, bo nie można uznać za poważny projekt urządzenia tam kolejnej siłowni pod chmurką, jakby to była największa potrzeba starzejącego się osiedla. W moim przekonaniu teren ten jako właściwie jedyna jeszcze wolna większa działka należy wykorzystać ze szczególną starannością. Obecna na spotkaniu radna Marta Bejnar Bejnarowicz poinformowała zebranych, że według jej wiedzy w wieloletnim planie zagospodarowania ma on być wykorzystany na handel wielkopowierzchniowy.

Jeżeli tak jest to teren plan należy jak najszybciej zmienić, a plac przy ulicy Dunikowskiego przekształcić póki co na zielony skwer, po to by w przyszłości zastanowić się nad jego najbardziej racjonalnym i odpowiadającym społecznym potrzebom wykorzystaniu.

Drugim takim projektem, zresztą zgłoszonym przeze mnie, była propozycja rewitalizacji Parku Słowiańskiego, zapomnianego przez Boga i ludzi, gdzie od lat nie zainwestowano ani złotówki. Dlatego straszą tam połamane ławki, nigdy nie opróżniane kosze na śmieci, a parkowa zieleń pomału przekształciła się w busz. Zamiast więc opowiadać dyrdymały o potrzebie stworzenia w Gorzowie ogrodu botanicznego, albo Central Parku wzorowanego na legendarnej nowojorskiej enklawie zieleni, może byłoby warto zająć się w pierwszej kolejności tym, co stanowi istotną wartość w mieście. Park Słowiański jest chyba najbardziej zaniedbany z gorzowskich parków i warto tym mówić coraz głośniej. Niestety, moja propozycja nie spotkała się z większym zainteresowaniem, co nawet mnie nie dziwi. W czasach, kiedy pod toporami padają w naszym kraju stuletnie dęby, los niewielkiego parku nie budzi wielkich emocji nawet wśród mieszkańców mogących z niego korzystać na co dzień. Jednak ważniejsza okazuje się dziura w chodniku niż miejsce gdzie moglibyśmy odetchnąć, posłuchać śpiewu ptaków, czy pobiegać parkowymi ścieżkami.

Nic więc dziwnego, że ostatecznie postawiono na remont osiedlowych chodników, rzeczywiście dziurawych i wymagających pilnej naprawy. Czy jednak nie powinny być one remontowane przy okazji kompleksowej przebudowy ulic, którym one towarzyszą, czy np. remont chodnika przy ulicy Lelewela nie pójdzie na marne gdy ta właśnie ulica będzie urządzana na nowo?

W spotkaniu oprócz mieszkańców uczestniczyli także niektórzy radni, zastanawiała nieobecność tych radnych, którzy uzyskali swój mandat decyzją mieszkańców Staszica. Oprócz Marty Bejnar Bejnarowicz i Grzegorza Musiałowicza, którzy zdaje się biorą udział we wszystkich spotkaniach poświęconych BO byli także obecni Izabela Piotrowicz i Jan Kaczanowski jako jedyni reprezentanci Osiedla w Staszica w Radzie Miasta. A gdzie pani Górecka, pan Rafalski czy pan Synowiec?

Na sali byli także członkowie kierownictwa Spółdzielni Staszica. To bardzo dobrze. Z ich strony można było tylko usłyszeć, że zgłaszane przez władze spółdzielni propozycje do ogólnomiejskiego budżetu są lekceważone i rzadko wprowadzane do realizacji. Trudno jednak uznać te żale, bo w sytuacji tak wielkich i różnych potrzeb w naszym mieście trzeba ostro walczyć o swoje, a nie ograniczać się do wysłania pisma do magistratu by uznać, że zrobiliśmy co do nas należało. Należy lobbować, namawiać, przekonywać, szukać wsparcia, przede wszystkim u radnych. Tymczasem o takim współdziałania spółdzielni z radnymi trudno mówić. Wyraźnie nawet dała się wyczuć niechęć prezesa spółdzielni do niektórych radnych, który nawet pozwolił sobie na niegrzeczne przerywanie wystąpienia radnego Kaczanowskiego i złośliwe komentarze pod jego adresem. Źle to rokuje i nawet komitywa, czy sojusz inżynierów, o których kiedyś pisała Radna Bejnar Bejnarowicz mając na myśli wiceprezesa spółdzielni może okazać się niewystarczająca do załatwienia potrzeb mieszkańców Staszica.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x