Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home »
Bernarda, Biruty, Erwina , 16 kwietnia 2024

Metoda prób i błędów

2017-06-06 10:27:01, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,

Gdy późną jesienią 2014 roku prezydent Wójcicki ogłaszał skład swojej drużyny większość nazwisk znajdujących się na liście prezydenckich przybocznych niewiele mi mówiła. Sądzę, że także dla znacznej części gorzowian. Team wydawał się jednak dobrze rokować składał się bowiem z ludzi młodych, ale z ciekawymi cv, po dobrych szkołach i z niekwestionowanymi osiągnięciami zawodowymi. Wszystko to tworzyło podstawę do przypuszczeń, że w ten sposób będzie kontynuowany proces zmian w mieście, których powszechnie oczekiwano i czemu dano wyraz w wyborach samorządowych. Potem z Ratusza dochodziły krzepiące wieści o tym, jak to zespół prezydencki ciężko pracuje nad programem modernizacji i poprawy, często do późnego wieczora. To dawało podstawy do optymizmu i nadziei, ze Gorzów rzeczywiście przyspieszy, że wiele zaniedbanych sfer naszego wspólnego życia nareszcie będzie zmienionych na lepsze.

Jaki mamy stan po blisko trzech latach od wyborów 2015 roku? Można już mieć pewność, że nie każdy personalny wybór prezydenta Wójcickiego był snajperskim strzałem w punkt. Gorzowski magistrat przeżył kilka fal kadrowego tsunami; najpierw wyleciało sporo osób kojarzonych z poprzednim reżimem, potem zawirowania i dymisje dotykały także najbliższych współpracowników prezydenta. Z pierwszego składu kierownictwa ostał się jedynie wiceprezydent Szymankiewicz, obecny wiceprezydent do spraw społecznych to już trzeci wybór, podobnie za chwilę się stanie z sekretarzem urzędu. Do tego należy dopisać krótką historię funkcji dyrektora urzędu, co pokazuje, że nie był to raczej udany pomysł, a raczej poroniony eksperyment. Teraz z magistratu odchodzi Łukasz Marcinkiewicz, który najpierw był pierwszym wiceprezydentem, a potem najważniejszym urzędnikiem, bo taka rola jest przypisana sekretarzowi urzędu. Choćby to pokazuje, że jego magistracka kariera nie należała do najbardziej udanych. Był co prawda sukces w postaci autorstwa wieloletniego planu inwestycyjnego, ale szybko go przykryły niepowodzenia - pomyłki w obsadzie niektórych zarządów spółek komunalnych, co skutkuje do dziś napiętą atmosferą w Inneko, a przede wszystkim kompromitacja przy remoncie gorzowskich ulic. Dobrze zapamiętałem słowa jeszcze wówczas wiceprezydenta Marcinkiewicza, który z dumą opowiadał o wynegocjonowanym przez siebie superkrótkim terminie realizacji inwestycji, czy o nowoczesności turbinowego ronda przy Białym Kościółku. Koń jaki jest każdy widzi, a zrzucanie odpowiedzialności na swojego następcę jest co najmniej nieeleganckie. Awantura na ostatniej sesji pokazała także brak umiejętności pracy w zespole, skrajną nielojalność i zadufanie. Nie mogło to się skończyć inaczej jak dymisją i w tym momencie prezydent Wójcicki pokazał, że jednak ma cochones , o brak których niektórzy zaczęli go podejrzewać. Co ciekawe o chaosie decyzyjnym i nieprzestrzeganiu zasady kompetencyjności w decyzjach personalnych Łukasza Marcinkiewicza mówił już dawno, bo w marcu 2016 roku w oświadczeniu na sesji Rady Miasta radny Jan Kaczanowski. W odpowiedzi z ust radnego Jerzego Wierchowicza padło słynne pytanie: „ale o co chodzi panie radny Kaczanowski”. Teraz wyraźnie widać kto w tej polemice miał rację.

Po niezbyt chlubnej magistrackiej karierze Łukasz Marcinkiewicz obejmie funkcję wiceprezesa Słowianki. To w ostatnim czasie jeden z najgorętszych stołków w mieście, bo przecież w krótkim czasie odeszli z tego stanowiska najpierw Marek Sancewicz, a całkiem niedawno Jacek Jeremicz. Akurat to stanowisko jest w ostatnim czasie traktowane jako swoista nagroda pocieszenia czy też ratunkowy spadochron dla tych co zawiedli. To niedobrze rokuje dla Słowianki i dla samego Marcinkiewicza, który będzie miał za zadanie wybudować halę sportową. Oby to nie była to misja z gatunku impossible, zwłaszcza po niewątpliwych sukcesach Słowianki w budowie hotelu.

Na koniec jeszcze jedna uwaga dotycząca osoby słynnego doradcy prezydenta Wójcickiego. W przeciwieństwie do tych, którzy krytykują fakt powierzenia zadania doradzania panu Adamowi Piechowicz nie budzi to we mnie negatywnych emocji. Uważam bowiem, że władza na każdym szczeblu winna troszczyć się o zaplecze eksperckie, o tworzenie think tanków. Jest to wręcz niezbędne dla właściwego i odpowiadającego społecznym potrzebom i oczekiwaniom kierowania sprawami miasta. Przypisywanie panu Piechowiczowi demonicznej roli u boku prezydenta, sprawcy wszelkiego zła i zaniedbań to gruba przesada. To nie jest żaden gorzowski Rasputin. Jedno do czego bym się czepił to brak transparentności w jego zatrudnieniu, a także przyjęta przez niego taktyka unikania mediów co oznacza kompletny brak wiedzy o jego pomysłach i programie. Ta atmosfera tajemniczości otaczająca pana Piechowicza rodzi rozmaite spekulacje i spiskowe teorie, które nikomu nie służą.

Trzeba mieć tylko nadzieję, że prezydent Wójcickie nie będzie poszukiwał kolejnych współpracowników gdzieś w Krośnie, czy innej Łodzi i że przy jego wyborach nie będzie dłużej obowiązywała metoda prób i błędów, która albo się uda, albo częściej niekoniecznie.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x