Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home »
Agnieszki, Amalii, Czecha , 20 kwietnia 2024

Kwadratura koła

2017-09-15 15:27:44, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,

Są na tym świecie sprawy i rzeczy z pozoru proste i łatwe do rozwiązania, lecz z niewiadomych powodów stają się problemem, którego nie sposób pozytywnie załatwić. W czasach PRL tak było ze sznurem do snopowiązałek lub z papierem toaletowym, ale ponieważ były to lata powszechnych i licznych niedoborów rynkowych jakoś do tego przywykliśmy i traktowali jak coś zwyczajnego.

Teraz niby czasy (i ustrój, także gospodarczy) się zmieniły, ale mimo tego nadal występują sytuacje, z którymi nikt nie jest w stanie sobie poradzić. Niestety zdarzają się one także w naszym mieście.  Takie Schody Donikąd, od lat zamknięte, choć prowadzą do miejsca, z którego roztacza się jeden z piękniejszych widoków na gorzowskie dachy. Liczne postulaty i głosy mieszkańców mówiące o pilnej potrzebie remontu schodów i przywrócenia ich do użytku kończą się niczym. Zamiast konkretnych działań gorzowianie są raczeni rozmaitymi obietnicami o tym jak to będzie w tym miejscu pięknie i szykownie, jakie niesamowite obiekty tu powstaną. I co - i nic. Wynika to chyba nie tyle z indolencji, ile bardziej z braku sensownego pomysłu, co z tym fantem zrobić. Wydaje się, że jednak zamiast snucia fantasmagorii i składania nierealnych obiecanek wypadałoby po prostu schody najzwyczajniej w świecie naprawić umożliwiając chętnym skorzystanie z najkrótszej drogi do Parku Siemiradzkiego. A ewentualne restauracje, czy obiekty kultury powstaną wówczas, gdy pozwolą na to finanse i gdy powstanie na nie autentyczne zapotrzebowanie społeczne.

Podobnie, albo jeszcze gorzej rzecz się ma z kładką na tzw. moście kolejowym. Od kilku lat ta najkrótsza droga prowadząca z Zawarcia do centrum, tak chętnie wykorzystywana przez kibiców w czasie meczów żużlowych, pozostaje zamknięta ze względu na fatalny stan techniczny. Poprzednia ekipa prezydenta Jędrzejczaka nie potrafiła doprowadzić kładki do stanu używalności, mimo że prezydent Sejwa podawał już terminy rozpoczęcia prac remontowych. Prawdopodobnie nie dojdzie do załatwienia tej sprawy w obecnej kadencji prezydenta Wójcickiego. I właściwie nie wiadomo dlaczego.

W tym przypadku nie sprawdza się stara prawda, że jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to prawdopodobnie chodzi o pieniądze. Bo pieniądze na remont właściwie są, miasto wielokrotnie deklarowało chęć, jeżeli nie pokrycia kosztów naprawy w całości, to przynajmniej znaczącej w nich partycypacji. Zdaje się, że diabeł tkwi gdzieś indziej. Otóż kładka jest własnością PKP. Koleje jak wiadomo zawsze były państwem w państwie, nie inaczej jest i teraz, w czasach III, czy może już IV Rzeczypospolitej (właściwie to te numeracje nie mają większego sensu i tylko mącą Polakom w głowach). A ponieważ PKP nie mają w naprawie tej kładki żadnego interesu, to i  nie kwapią się zbytnio do tego by to zrobić. Zachowują się przy tym jak przysłowiowy pies ogrodnika, sami nie zrobimy i nikomu innemu nie pozwolimy. I w taki to oto sposób powstaje problem, skomplikowany niczym kwadratura koła, a przecież z punktu widzenia technicznego, a także kosztów przedsięwzięcia wydaje się to wszystko diabelnie proste i łatwe.

Na ostatniej sesji Rady Miasta wiceprzewodniczący Jan Kaczanowski zgłosił machiaveliczny pomysł: skoro władze miasta w osobach prezydentów nie są w stanie dogadać się z kierownictwem PKP niech do akcji wkroczy przewodniczący Sebastian Pieńkowski. Jest przecież prominentnym działaczem rządzącej partii, z nadania której kolejami zarządzają ludzie związani z PiSem. Niech więc wykorzysta on swoje wpływy i koneksje do tego by porozumieć się z PKP i uzyskać zgodę tego przedsiębiorstwa na przeprowadzenie remontu. Pan przewodniczący Pieńkowski objawił się przecież niedawno jako kandydat na urząd prezydenta miasta, ma w ten sposób doskonałą okazję do wykazania się swoimi możliwościami i umiejętnościami. Może przy tej okazji przekonać wyborców, że rzeczywiście jest poważnym kandydatem na prezydenta i rywalem, z którym Jacek Wójcicki musiałby się poważnie liczyć. Na pewno byłby to wiele ważniejszy i liczący się argument wyborczy niż obietnice, jakich kandydat Pieńkowski złoży w przyszłorocznej kampanii niewątpliwie dużo i bez umiaru.

Ciekaw jestem czy pan przewodniczący Pieńkowski podejmie tę rękawicę i czy rozpocznie starania o rozwiązanie tej pozornej kwadratury koła. Niedługo się o tym przekonamy.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x