Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home »
Marka, Wiktoryny, Zenona , 29 marca 2024

Drugi sort

2018-01-02 16:19:34, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,

Na emeryturę odszedł Edward Jaworski dyrektor gorzowskiej książnicy. Położył dla miasta wielkie zasługi, więc i miasto pożegnało go godnie. Fakt to o tyle wyjątkowy, o ile się weźmie pod uwagę, że dziś obowiązują inne standardy w tym względzie – dziś zwalnia się ludzi nie bacząc na ich zasługi suchym faxem, bądź smsem, bez żadnego uzasadnienia, że o podziękowaniach nie wspomnę. Obowiązuję jedno kryterium wartościowania kadr – czy jest nasz.

W tych okolicznościach okoliczności pożegnania Edwarda Jaworskiego mogą budzić tylko uznanie bo oznaczają, iż może być u nas jeszcze normalnie. Oddanie honorów osobie szczególnie zasłużonej jest jednak rzadkością, a każda zmiana władzy w Polsce wywołuje natychmiast falę dymisji, najróżniejszych decyzji kadrowych, sięgających, jak niektórzy żartują wykazując się wyjątkowo czarnym humorem, poziomu sprzątaczek. Po objęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość doszło do prawdziwego kadrowego tsunami wynikającego nie tylko z tego, że do realizacji swego programu PiS chciał mieć swoich ludzi, ale przede wszystkim dlatego, że lud pisowski strasznie wygłodniał przez osiem lat odsunięcia od władzy. Chęć dorwania się do fruktów związanych ze sprawowania władzy była tak przeogromna, że zatracono jakiekolwiek hamulce i ograniczenia.

Znowu odkurzono starą zasadę obowiązującą w czasach słusznie minionych dającą się wyrazić znaczącym skrótem - „bmw”, przy czym nie oznacza on bynajmniej znakomitego auta. Symbolem tej polityki kadrowej stał się niejaki Misiewicz, który najlepiej pokazuje czym kieruje się PiS w swych personalnych wyborach.

Edwardowi Jaworskiemu dziękowano na wiele sposobów. Lokalne media przygotowały stosowne laurki opisujące wielkie zasługi dyrektora, często poświęcając sporo uwagi jego drodze zawodowej.

Przypominano jego pracę w gorzowskim Ursusie, sporo uwagi poświęcono owocnej działalności w firmach ubezpieczeniowych, czy wytężonej pracy w samorządzie wojewódzkim. Natomiast jakby wstydliwym milczeniem pomijano lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte w jego zawodowym życiorysie. Bardzo mnie to dziwi, bo Edward Jaworski nigdy nie wypierał się swojej pracy w tzw. aparacie młodzieżowym i partyjnym w tym czasie, nigdy też tych faktów nie ukrywał, tak jak nie ukrywał swych lewicowych poglądów i przekonań. Taki opis jego zawodowej drogi pokazuje, że i żurnaliści uznają pracę w peerelowskich instytucjach i strukturach za coś kompromitującego i wstydliwego. To uboczny, choć bardzo istotny skutek uprawianej dziś polityki historycznej, przewartościowania ocen dotyczących niedawnej przeszłości, efekt działań dekomunizacyjnych, tych wszystkich bezsensownych zmian ulic, kreowania nowych, wątpliwych bohaterów. To szaleństwo doprowadza do tego, że wielu zaczyna retuszować swoje biografie w trosce o stanowisko, czy w obawie przed społecznym ostracyzmem. A że jest on obecny to mogłem się sam przekonać na własnej skórze, gdy w trakcie jakiejś rozmowy z przemiłą znajomą, która dotychczas nie ukrywała swojej sympatii i szacunku dla mnie, okazało się, że mam w swej przeszłości okres pracy w strukturach partyjnych. Moja znajoma była tym nie tyle zdziwiona, ile przerażona, bo zakłóciło jej to mój dotychczasowy obraz, bo przecież w tym pezetpeerze to same zbrodnie i bezeceństwa. Ale skoro w momencie honorowania Edwarda Korbana, kiedyś sekretarza Komitetu Wojewódzkiego, zaszczytnym tytułem Honorowego Obywatela Gorzowa Wlkp. na znak protestu salę opuszczają dwaj czołowi wówczas radni pisowscy Marek Surmacz i Roman Sondej, dziś wysocy funkcjonariusze administracji państwowej, to przecież wyraźnie świadczy o tym, jakie obowiązują obecnie opinie i oceny, a w LUW i OHP to bez żadnych wątpliwości. Nie dziwi więc i to, że przy najróżniejszych okazjach wiceprzewodniczącemu gorzowskiej Rady Miasta Janowi Kaczanowskiemu jego polityczni adwersarze z braku innych merytorycznych argumentów wypominają sekretarzowanie w czasach PRL.

Nietrudno się domyśleć, że gdyby dziś ktoś z taką zawodową biografią jaką ma Edward Jaworski ośmielił się wystartować w jakimkolwiek konkursie na nawet poślednie stanowisko to natychmiast zostałby postawiony na przegranej pozycji. Kiedyś w innych okolicznościach zawodowa przeszłość Edwarda Jaworskiego miała dla komisji konkursowej znaczenie wyłącznie w zakresie zdobytego doświadczenia, posiadania umiejętności kierowania ludźmi, kompetencji i pomysłu na bibliotekę.

Dziś liczy się lojalność wobec partii, więc osoby takie jak Edward Jaworski nie mogą liczyć na to, że dana im będzie możliwość wykorzystania ich umiejętności i wiedzy. Dziś mamy licznych obywateli gorszego sortu, których przeznaczeniem jest wykonywanie poleceń „ludzkich panów”. Po uchwaleniu ustawy dezubekizacyjnej określanej jako akt dziejowej sprawiedliwości pozbawiającej środków do życia wielu porządnych, a czasem nawet bohaterskich funkcjonariuszy MO poprzez zastosowanie zasady odpowiedzialności zbiorowej, wcale bym się nie zdziwił jakby zdominowany przez PiS uchwali coś w rodzaju ustaw norymberskich. Wówczas już zasada obywateli drugiej kategorii zostanie formalnie i prawnie usankcjonowana, a oni sami zmuszeni zostaną do noszenia stosownych znaków i opasek pokazujących ich status społeczny.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x