Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home »
Bony, Horacji, Jerzego , 24 kwietnia 2024

Teoria noszenia kapeluszy

2018-08-23 21:49:20, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,

Dzięki Stanisławowi Barei cała Polska wie, że klient w krawacie jest mniej awanturujący. Niestety Bareja nie oświecił nas w temacie gości w kapeluszach, więc skazany jestem na snucie własnych domysłów i teorii.

Właściwie to znam tylko dwóch facetów, którzy nie rozstają się właściwie nigdy z tym atrybutem męskiej elegancji. Jeden z nich, Piotr Steblin Kamiński, opuścił nas niedawno, niespodziewanie i zdecydowanie przedwcześnie ku powszechnemu żalowi licznych wielbicieli jego ostrego i dowcipnego pióra (choć dziś się powinno właściwe mówić komputerowej klawiatury). Piotrek w naszej pamięci pozostanie jako nieco zażywny pan w nieodłącznym kapeluszu. Co prawda na słynnym zdjęciu przedstawiającym obsadę stolika numer jeden występuje bez kapelusza, ale należy wziąć pod uwagę fakt, że foto było robione w szacownych wnętrzach Klubu Empik, a dobre obyczaje nakazują by w pomieszczeniach przebywać bez nakrycia głowy. Odkąd jednak pamiętam kapelusz stanowił jego znak rozpoznawczy, miał zresztą bogatą ich kolekcję na różne okazje, chociaż jakoś nie odcyfrowałem klucza mówiącego który kapelusz jest do czego. Kapelusze były porządne, markowe, nabywane w najsłynniejszych sklepach światowych metropolii. Tu przytoczę pyszną anegdotę opowiedzianą mi przez jedną z licznych przyjaciółek Piotra (tak się złożyło, że i moją), która została przez niego poproszona by w trakcie pobytu w Wiedniu udała się pod wskazany adres w okolicach katedry świętego Stefana (dobry adres w centrum miasta co wskazuje, że sklep musiał być drogi) i kupiła mu konkretny model określonej marki kapelusza. Sprawa nie była prosta, wymagała dodatkowych telefonicznych konsultacji (jak widać rzecz się działa już w epoce telefonów komórkowych) w końcu jednak doszło do nabycia wymarzonego przez Piotra kapelusza, jak to się mówi drogą kupna. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, historia jakich wiele, jednak kapelusz ten jeszcze trzeba było dostarczyć do Gorzowa. Nasza koleżanka podróżowała jak wszyscy w dzisiejszych czasach tanimi liniami lotniczymi, które jak wiadomo są bardzo rygorystyczne w kwestii ilości przewożonego bagażu. Pudło z kapeluszem oznaczało jeden bagaż więcej, a więc dodatkowe wydatki i różne takie komplikacje. Biedna Jagoda, osoba mocno dbająca o swój wizerunek i sama nosząca czasem kapelusze, musiała więc włożyć na głowę za duży, męski w sposób oczywisty kapelusz, co stało się źródłem jej uzasadnionego cierpienia, a lot uczynił niezapomnianym przeżyciem. Wszystko skończyło się pomyślnie, dzięki czemu Piotr mógł szpanować wśród gorzowskich elegantów kapeluszem prosto z Wiednia.

Drugim znanym mi osobiście człowiekiem, który nie rozstaje się z kapeluszem jest Olek Natanek, postać może trochę mniej znana w mieście niż Piotr, ale także mocno związana z Gorzowem, jak to się mówi gorzowianin z krwi i kości. Pochodzi z rodziny o wielkopolskich korzeniach, jego rodzice przybyli do Gorzowa w ramach „wągrowieckiego zaciągu”, jego wujkiem był Leon Kruszona, wiceprezydent miasta, o którego pracowitości i dbałości o pierwszych mieszkańców Gorzowa krążą prawdziwe legendy. Wielkie zasługi dla miasta położył również jego ojciec Adam, współtwórca najpierw Studium Nauczycielskiego, potem AWF, wybitny naukowiec, a także znany działacz polityczny i społeczny.

Olka, znam od lat, łączy nas nie tylko wspólnota pokoleniowa, podobne życiorysy, ale i poglądy na świat i ludzi. Przez ładnych kilka lat pracowaliśmy razem na Słowiance, Olek był bowiem w ekipie, która z powodzeniem uruchamiała ten popularny w mieście obiekt. Odpowiadał za całą słowiankową technikę i z tej roli wywiązywał się świetnie mimo braku formalnego, technicznego wykształcenia. Pamiętam, że ludzie nieżyczliwi Słowiance krytykowali to, że historyk jest dyrektorem technicznym zespołu basenów. Mocno uwierało to między innymi człowieka wielu talentów, Marka Surmacza, który nie tylko był oberpolicjantem, ale i komendantem głównym OHP, czyli zajmował się problemami trudnej młodzieży, a teraz jak słychać został „rzucony” na odcinek ochrony środowiska naturalnego stanowiąc widomy przykład pisowskiego działania.

Olek natomiast choć humanista z wykształcenia jest znakomitym specjalistą od techniki, potrafi naprawić wszystko, tak komputer, jak i pompy na Słowiance. Jest przy tym człowiekiem, których zresztą na Słowiance było wielu, absolutnie zaangażowanym w to co robi, pełnym pasji i wielu zamiłowań. Dziś już nobliwy emeryt, ale ciągle aktywny krótkofalowiec, miłośnik jazdy motocyklowej, a także od niedawna zapalony golfista.

Gdzieś niedawno, bodajże w wywiadzie z Anitą Lipnicką, przeczytałem, że dla niej kapelusz jest symbolem wolności, bo i hippisi, i wielu artystów znanych z niezależności i niepokorności nosili kapelusze.

Patrząc do niedawna na Piotra, teraz na Olka gotów jestem zgodzić się z tą teorią, żałując tylko, że mam taką przypadłość iż w każdym nakryciu głowy, a w kapeluszu w szczególności wyglądam niezbyt zachęcająco, bardzo oględnie mówiąc.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x