Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Cywilizacja obrazków

2018-10-15 12:15:58, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,

Nieodłącznym elementem kampanii wyborczych stały się konterfekty kandydatów do roli wybrańców narodu przedstawiane w różnych formach, od skromnych plakacików, aż po olbrzymie bilbordy wielkości szczytowej ściany gorzowskich wieżowców.

To zdaje się skutek zwycięskiej dla kandydatów Solidarności wyborów z roku 1989, do którego przyczyniły się niewątpliwie fotografie z Wałęsą. Ktoś nawet wówczas powiedział, że gdyby zdjęcie z Wałęsą zrobiła sobie krowa, to również zostałaby wybrana. Pomysłodawcą tego chwytu propagandowego był ponoć sam Andrzej Wajda, który także odegrał sporą rolę przy reżyserii owych fotografii. Pomysł w istocie prosty, a przez to genialny. Chodziło między innymi o to, że solidarnościowi kandydaci byli w większości mało znani w swych środowiskach, bo i przecież wielu z nich działało w konspiracji ukrywając swój wizerunek przed milicją, co skutkowało także słabą rozpoznawalnością. Ciekawostką jest to, że zdjęcia z Wałęsą w tamtych wyborach nie miał Lech Kaczyński podobno dlatego, że fotografia zrobiona przed bramą stoczni nie nadawało się do publikacji.

Oczywiście znaczenia tych plakatów nie sposób przecenić, ale na pewno nie było decydujące.

Od tej pory jednak nie było wyborów bez plakatów. Żaden liczący się kandydat nie może obejść się bez tej formy promocji, która czasem nabiera formy nieco karykaturalne. Oto jeden z kandydatów idzie tropem metody na Wałęsę, bo większość jego zdjęć na plakatach przedstawia owego kandydata w towarzystwie nie wiedząc czemu jednego z senatorów RP. Nie wiem, jaki to geniusz politycznego pi-aru na to wpadł.

Skutek jest i taki, że każde miejsce nadające się do wykorzystania zostało upstrzone rozmaitymi wytworami photo – shopów, z wizerunkami tak wyretuszowanymi i upiększonymi, że aż chwilami nierozpoznawalnymi. Nie ma słupa, płotu, witryny sklepowej, a nawet budynków użyteczności publicznej bez plakatu, czy banera.

Czasem odbywa się to na granicy prawa, bo wyborcze materiały umieszcza się na znakach drogowych, co jest wyraźnie zabronione przepisami, które jednak nie dość precyzyjnie regulują zasady korzystania z innych obiektów. O ile szkoły, czy urzędy pozostają „eksterytorialne”, o tyle  w innych przypadkach obowiązuje zasada „ hulaj człowiek, piekła nie ma”. Pamiętam z osobistych doświadczeń, gdy w poprzednich wyborach byłem pełnomocnikiem jednego z komitetów oprotestowałem fakt umieszczenia propagandy wyborczej na budynkach szpitala wojewódzkiego. Protest komisja wyborcza uznała i nakazała natychmiast zdjąć rzeczone plakaty. W tym roku jednak ponownie umieszczono olbrzymie banery na szpitalu nie bacząc na to, że zasłania on widoki pacjentom. To jednak brak przyzwoitości, gdy jedna z osób sprawujących kierowniczą funkcję w szpitalu wykorzystuje jego budynki do promowania swojej osoby.

Dzieje się tak dlatego, że przy takiej mnogości kandydatów najzwyczajniej brakuje miejsc do umieszczania materiałów wyborczych. Kto nie zadbał odpowiednio wcześnie o rezerwację słupów ogłoszeniowych, miejsc na parkanach i ogrodzeniach, dziś budzi się z ręką w pewnym naczyniu i sięga po rozwiązania nie zawsze zgodne z prawem i dobrym obyczajem.

Udział w kampanii wyborczej jak wiadomo sporo kosztuje, trzeba wydać niemałe pieniądze na ulokowanie zgodnie z przepisami plakatów i banerów. Pewnie dlatego prezydent Wójcicki w tegorocznej kampanii zrezygnował z wielkoformatowych wydawnictw wyborczych, którymi wyróżniała się w poprzednich wyborach na rzecz niewielkich plakatów umieszczanych na słupach i „koziołkach”. Jest ich za to bardzo dużo.

Pewnie także dlatego niektórzy kandydaci oklejają swoje prywatne auta, apelują do mieszkańców o nieodpłatne udostępnianie balkonów i prywatnych posesji do lokowania plakatów.

W tym wszystkim pocieszające jest to, że wszystkie te materiały wyborcze zostały zastosowane przy pełnej dbałości o przyrodę, że dadzą się łatwo i szybko usunąć, do czego jak wiadomo zobowiązani są wszyscy uczestnicy kampanii, dzięki czemu, mam nadzieję, uda się uniknąć sytuacji sprzed lat, gdy plakaty jednego z kandydatów długo po wyborach straszyły w najrozmaitszych miejscach i dopiero działania Ratusza doprowadziły do uporządkowania miasta.

No cóż, wybory to prawdziwe żniwa dla zakładów poligraficznych i w przeciągu najbliższych kilkunastu miesięcy będziemy mieli jeszcze chcąc nie chcąc kilkakrotnie okazję do „podziwiania” ich wytworów. Jak z tym żyć?

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x