Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home »
Apoloniusza, Bogusławy, Gościsławy , 18 kwietnia 2024

I wszystko jasne (część II)

2018-10-24 10:14:10, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,

Sporo obserwatorów życia politycznego za najważniejsze z wyborów samorządowych uważają te, które mają wyłonić włodarzy naszych miast i gmin. Nie podzielam tej opinii, bo choć zdaję sobie sprawę z tego, że prezydent/burmistrz/wójt kieruje i organizuje działalność poszczególnych wspólnot samorządowych, to jednak nie do przecenienia jest rola lokalnych parlamentów, czyli rad wszystkich szczebli. Nie tylko stanowią miejscowe prawo, podejmują decyzje mające ogromne znaczenie dla wszystkich współmieszkańców, ale także nadzorują i kontrolują pracę prezydenta czy burmistrza. Radni mają także prawo do inicjatywy uchwałodawczej, a więc mogą także zgłaszać niezależne od woli gospodarza samorządu własnych projektów i pomysłów.

W gorzowskich wyborach samorządowych 2018 roku największe emocje budziły właśnie wybory do rady miasta, jako że wybory prezydenckie miały zdecydowanego faworyta i chyba nawet konkurenci Jacka Wójcickiego z góry założyli, że w tej rywalizacji nie mają większych szans i dlatego ich kampania wyborcza była prowadzona według rytualnego scenariusza z dającym się przewidzieć finałem.

Suspensy towarzyszyły wyłącznie wyborom rajców miejskich, choć w gronie 25 wybrańców gorzowian znalazło się wielu dotychczasowych radnych, którzy już na starcie mieli przewagę nad swoimi rywalami, gdyż przez lata funkcjonowania w miejskim samorządzie siłą rzeczy zapisali się w społecznej pamięci stając się osobami publicznymi, a przez to bardziej rozpoznawalnymi. Poza tym większość z dotychczasowych radnych miało dodatkowy handicap w postaci czołowego miejsca na listach swoich komitetów. Mimo to około 30 procent składu gorzowskiej rady kadencji 2018-2023 to nowi członkowie. Wydaje się, że są wśród nich ciekawe osobowości, które wniosą do prac naszej rady nowe wartości i twórczy ferment. Bardzo bym chciał by tak się stało, chociaż nie mam złudzeń, bo do tej pory działo się zazwyczaj tak, że to nowi radni dostosowali się do „starych”, akceptując w pełni ustalone wcześniej reguły gry i szybko wpadając w rutynowe ścieżki. Tak było wówczas gdy do rady weszli działacze PO, tak było również w kończącej się kadencji gdy pojawili się w niej Ludzie dla Miasta. Nasza rada potrzebuje przewietrzenia, mocnego liftingu, nowych form pracy i pełnego zaangażowania wszystkich jej członków. Powszechnie znany jest fakt, że aktywność niektórych radnych ogranicza się do podpisania listy i fizycznej obecności na sesjach, czym zasłużyli sobie na ironiczny przydomek radnych dietetycznych. Zbyt często zdarza się, że osoba znana ze swych sportowych osiągnięć, albo taka, których jedynym kapitałem jest znane nazwisko, bo tatuś czy mamusia zapisali się chlubnie w polityce, zajmowała miejsce w radzie nie wnosząc żadnej wartości dodanej. Obawiam się, że i w obecnej radzie będą tacy jej członkowie.

Niespodzianek w tegorocznych wyborach jako się rzekło było sporo. Sam podział mandatów już jest pewną niespodzianką, bo ambicje każdego z pięciu komitetów startującego w wyborach były ogromne i znacznie odbiegające od realnych możliwości. Gdyby bowiem tak zsumować szumne zapowiedzi liderów poszczególnych ugrupowań to gorzowska rada musiałaby liczyć przynajmniej 50 członków, albo i więcej

Rzeczywistość jak zawsze brutalnie zweryfikowała te sny o potędze, chyba żaden z komitetów nie jest w pełni zadowolony z osiągniętego rezultatu, bo nawet zwycięski Komitet Wyborczy Jacka Wójcickiego zdobył jedynie 10 mandatów, co nie zapewnia mu większości w radzie. Pierwszym więc problemem, z którym będzie musiała zmierzyć się rada to ustalenie nowej układanki, podjęcie decyzji o zawiązaniu stałej koalicji, bądź doraźnych aliansów. Od dawna, bo od czasów zwycięskiego SLD (tak, tak były takie sytuacje, o czym lewica dziś może tylko pomarzyć) w gorzowskiej radzie nie było klubu radnych posiadającego absolutną większość. Fakt ten miał o tyle istotne znaczenie, że zmuszał do częstego zawierania zgniłych kompromisów, polegających na poszukiwaniu sojuszników na zasadzie ja poprę ciebie w tym, ty mnie poprzesz w owym. Myślę, że skoro wszyscy kandydaci na radnych w zakończonej właśnie kampanii deklarowali swą wielką miłość dla miasta, podkreślając że ich najważniejszym celem jest dobro Gorzowa i jego rozwój, chęć by uczynić go najlepszym miejscem do życia, pięknym, czystym i nowoczesnym (mógłbym te przymiotniki mnożyć w nieskończoność) to nie powinno być żadnego problemu z tym, by wszyscy radni zjednoczyli się w działaniach dla dobra miasta bez względu na polityczne barwy i przekonania. Może więc gorzowskiej radzie żadna koalicja do sprawnego działania nie jest potrzebna.

Kolejnym problemem do rozstrzygnięcia będzie wybór przewodniczącego rady. W gorzowskiej radzie ukształtował się taki obyczaj, iż przywilej desygnowania radnego do tej zaszczytnej funkcji przysługuje najliczniejszemu klubowi, czyli w tym przypadku radnym z KW J. Wójcickiego (swoją drogą ciekawe jaką nazwę przyjmie ten klub). Zdarzały się co prawda odstępstwa od tej reguły, jak choćby w ostatniej kadencji, gdy przewodniczącym został reprezentant partii rządzącej, wcale nie najliczniej reprezentowanej w radzie. Zamysł był pewnie taki, że dzięki temu gorzowski samorząd będzie mógł oczekiwać większej przychylności „centrali” w rozdziale środków finansowych na rozmaite projekty i inwestycje. Rachuby okazały się nie do końca trafione, bo na przykład dofinansowanie planowanej budowy hali sportowej zostało określone na poziomie praktycznie uniemożliwiającej jej realizację. Powtórzenie tego pomysłu w tej kadencji byłoby więc trudne do zrozumienia i akceptacji, tym bardziej że mniej więcej za rok odbędą się wybory parlamentarne, których wynik może zmienić się układ rządowy co odbiera sens „inwestowania” w działaczy PiS.

Klub prezydencki (dla ułatwienia tak go określę, choć wiem że nie jest to do końca precyzyjne) ma w swym składzie radnych mogących się z pełnym powodzeniem wywiązać z zadań związanych ze sprawowaniem funkcji przewodniczącego rady. Jego naturalnymi liderami wydają się być Jan Kaczanowski i Marcin Kurczyna. Jeden z nich winien tę funkcję objąć. Jan Kaczanowski w swym politycznym cv zapisał już i funkcję przewodniczącego i wiceprzewodniczącego rady, za każdym razem pokazując swe kompetencje do sprawowania tych funkcji, prezentując ogromne doświadczenie, umiejętności organizatorskie i naturalne umiejętności koncyliacyjne polegające na zdolności łagodzenia sporów tak częstych tym w rozedrganym emocjonalnie „towarzystwie”. Natomiast Marcin Kurczyna, przewodniczący klubu radnych w poprzedniej kadencji jest znakomitym prawnikiem, wybitnym specjalistą od prawa samorządowego, znawcą zawiłości regulaminowych co niewątpliwie pozwoliłoby mu sprawnie prowadzić obrady i unikać zbędnych dyskusji. Jest jednak osobą o usposobieniu introwertycznym, unika mediów i szerokiej publiczności, jest raczej tzw. politykiem gabinetowym nie pchającym się na pierwszy plan. Gdyby jednak zaszła taka potrzeba to niewątpliwie sprawdziłby się w roli szefa rady.

W składzie tego prezydenckiego klubu znalazło się, jeżeli dobrze liczę, czterech członków SLD; wspomniani wyżej Kaczanowski i Kurczyna, Albert Madej, popularny strażak z Zawarcia i Jerzy Antczak, który zademonstrował efektowny come back do rady po czteroletniej nieobecności. Tak liczna reprezentacja tej partii w radzie potwierdza skuteczność przyjętej taktyki wyborczej polegającej na starcie w ramach komitetu Jacka Wójcickiego. Potwierdza to także klęska poniesiona prze przeciwników tego rozwiązania, czyli Jakuba Derecha Krzyckiego i komitetu FG. Sam projekt FG był interesujący, ale zbyt spóźniony i dlatego skazany na niepowodzenie mimo wykazywanej bezsprzecznie kompetencji lidera i ciekawych pomysłów na miasto.

Podkreślając sukces działaczy SLD trzeba jednak wspomnieć i o tym, że mandatu radnego nie zdobył Maciej Buszkiewicz, przewodniczący miejskiej organizacji SLD. Oznacza to, że niedostatecznie się wypromował jako lider partii w mieście, ale chyba i to, że jego przywództwo w partii zostało w ten sposób zakwestionowane.

Przegranych w tych wyborach zresztą było więcej. Wielką niespodzianką jest brak mandatu dla Grzegorza Musiałowicza, posiadacza tytułu najlepszego samorządowca w regionie, zwycięzcy wielu plebiscytów i rankingów. Do rady nie wszedł także Piotr Zwierzchlewski, mimo że z jego komitetu w zawarciańskim okręgu mandaty zdobyły aż trzy osoby. Kiepski wynik osiągnęli kandydaci Komitetu Wyborczego Kocham Gorzów, przepadły w nim osoby wskazywane jako wschodzące gwiazdy lokalnej polityki, które okazały się znane wyłącznie w swoim środowisku i popularne tylko na fejsbuku.

Na przeciwnym biegunie znalazły się rezultaty wieloletnich samorządowców – wzbudzającej zawsze wielkie emocje, ale zawsze wygrywającej bez względu na komitet, Grażyny Wojciechowskiej, która osiągnęła drugi pod względem liczby zdobytych głosów (1564) wynik w mieście i Jan Kaczanowski, który z kolei zanotował najwyższy procent (16,2) zdobytych głosów. Oboje niewątpliwie już przeszli do historii gorzowskiego samorządu, a pani Grażyna będzie miała zapewne zaszczyt poprowadzenia inauguracyjnej sesji Rady Miasta Gorzowa Wielkopolskiego jako jej najstarszy członek.

Dla tych wszystkich, którzy nie zdołali zrealizować swoich marzeń o zdobyciu mandatu radnego w Gorzowie mam taką sugestię. Proszę przeprowadzić się do którejś z miejscowości w gminie Kłodawa i tam wystartować w wyborach. Na 15 radnych w tej gminie aż czworo radnych objęło swoją funkcję bez głosowania, ponieważ byli jedynymi kandydatami. Za skutek tego pomysłu jednak nie ręczę, bo tam gdzie trzeba było jednak głosować wybory przegrała była wiceprezydent Gorzowa. Czyli nigdzie nie jest lekko.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x