Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Po pierwsze patriotyzm gospodarczy…

2020-07-26 12:23:18, Autor: Augustyn Wiernicki | Kategorie: Miasto,

W analizach i prognozach gospodarczych długo nie można będzie pomijać pandemii, jako czynnika, który mocno wpłynął na naszą gospodarkę. Od marca do maja ucierpiała produkcja i usługi budowlane, szczególnie nasz lokalny handel. Ludzie wystraszeni koronawirusem pozostali w domach. Profilaktycznie pozamykano zakłady kosmetyczne i inne zakłady usługowe, turystyka zamarła, a hotele nawet gdyby mogły funkcjonować to nie miały dla kogo. Granice Polski ze wszystkich stron przez te kilka miesięcy były zamknięte. Czegoś takiego jeszcze Polska i świat nie przeżył, nawet podczas wielu kryzysów gospodarczych. Największym  ekonomicznym analitykom nie przyszło do głowy, że polska gospodarka może się szybko ożywić i jako pierwsza w UE zacząć się odbijać. Na początku lipca GUS podał, że dochody budżetu państwa w czerwcu są już o 3% wyższe niż w czerwcu zeszłego roku. Mamy początek oczekiwanego wzrostu, istnieje nadwyżka eksportu nad importem, a bilans handlu zagranicznego w czerwcu jest dodatni. Zadłużenie Polski trzyma się w bezpiecznych granicach i jest przykładem dla najbardziej zadłużonych, jak choćby Francji, Włoch, Portugalii i Grecji. Komisja Europejska 8. lipca br. podała, że Polska w 2020 jest i będzie w najlepszej kondycji spośród państw UE. Kłopoty przeżywa Szwecja, a Niemcy martwią się o zbyt swojej produkcji przemysłu samochodowego i apelują do swoich rodaków o kupowanie aut niemieckich. Firmy z Europy Zachodniej wykorzystują kryzys, aby w myśl swojego patriotyzmu eliminować z europejskiego rynku polskie firmy przewozowe, dostawców polskiej żywności, szczególnie drobiu, owoców i warzyw, a nawet naszych mebli opanowujących europejski rynek. A Polska sobie i tak nieźle radzi, ma najniższy spadek PKB i  najmniejsze kłopoty z bezrobociem. Potrzebujemy rąk do pracy i czekamy w Gorzowie Wlkp. na powrót pracowników z Ukrainy.

W miesiącu czerwcu br. zauważyliśmy wyraźne ożywienie gospodarcze. Szczególnie widzę to po wzroście obrotów z przedsiębiorstwami, z którymi od wielu lat współpracuje moja firma, szczególnie z tymi, które swe usługi eksportują do Niemiec, Holandii i Francji. Wychodzi na to, że  najgorsze mamy chyba już za sobą. Jednak patriotyzm gospodarczy będzie koniecznym i ważnym instrumentem w grze rynkowej. Minister Rolnictwa Ardanowski powiedział: „Mamy sytuację ogromnej nadwyżki, spadku cen. Jedna z firm poinformowała, że nie będzie skupować mleka, a jednocześnie je importuje.(…) Czynimy wszystko, żeby pomóc, a jednocześnie ci sami, którzy wyciągają ręce po pieniądze, ściągają mleko z zagranicy.(…) Mamy firmy, które sprowadzają mięso i świnie do uboju. Niech się odczepią od Rządu, niech nie mówią, że mam im zapewnić rynek zbytu, a jednocześnie będą kupować mięso z Danii, Holandii czy z Litwy. Często tańsze i gorsze od naszego” (portal  wPolityce.pl). Ci importerzy wykazują się brakiem patriotyzmu gospodarczego i szkodzą polskiej gospodarce.

Okazuje się, że w obliczu zagrożenia każdy rząd, nie oczekując pomocy z UE, musiał radzić sobie sam. We włoskiej „La Repubblika” zastępca redaktora  naczelnego napisał: „Zabrakło i solidarności i koordynacji. To smutna lekcja, której nie zapomnimy”. W Unii Europejskiej budowano mit wspólnoty, która w swych założeniach winna sobie wzajemnie pomagać, a kraje bogatsze miały wspierać te biedniejsze i słabsze gospodarki. Tymczasem najsilniejsze gospodarki dbają w pierwszej kolejności o własne interesy, zwyciężały narodowe patriotyzmy i nacjonalizmy. COWID-19 znacząco przemienił doktryny gospodarcze największych państw, które bazowały na ekonomii globalnej i z tego ciągnęły największe profity wykorzystując swój potencjał i od lat utrwaloną przewagę na światowych rynkach. Ale to już przeszłość. Budzi się w krajach UE znaczenie gospodarek narodowych i odradza się patriotyzm gospodarczy. Państwa jawnie zaczęły dbać o potencjał rodzimych firm i troszczyć się o swoje interesy. W Stanach Zjednoczonych za przykład patriotycznej mobilizacji podaje się rok 1917, rok mobilizacji w obliczu I. wojny światowej. Patriotycznymi odezwami mobilizowano wtedy Amerykanów do obrony pokoju i obowiązku oszczędzania żywności. Amerykański patriotyzm ma też dzisiaj widoczne formy. Można często spotkać na samochodach w USA naklejkę z sentencją „God Bless the USA”. Te słowa ”Boże błogosław USA” towarzyszą amerykanom codziennie, a szczególnie ich prezydentom przy każdej narodowej uroczystości i są świadectwem najwyższego patriotyzmu. W polskiej historii patriotyzm w znacznym stopniu też miał podłoże religijne. Tak było podczas wszystkich powstań narodowo-wyzwoleńczych pod zaborami, w czasie tworzenia państwowości polskiej po I. wojnie światowej, w bohaterskim udziale żołnierza polskiego w II. wojnie światowej, a później w powojennej odbudowie  ojczyzny. Przykładem wielkiego patriotyzmu była obrona Jasnej Góry przed nawałą szwedzką czy  Powstanie Warszawskie wywołane troską o wolną Polskę. Obchodzimy w bieżącym roku 100. Rocznicę Bitwy Warszawskiej, czcimy wielki wysiłek całego narodu w obronie przed bolszewicką nawałnicą. Wtedy patriotyczne hasła mobilizujące do obrony ojczyzny płynęły  z odezw ówczesnego Rządu Wincentego Witosa, a na domach, płotach i witrynach wisiały patriotyczne plakaty Kamila Mackiewicza „Hej! Kto Polak na bagnety!!”, zaś najskuteczniejszą trybuną mobilizującą społeczeństwo do obrony przed bolszewikami były kościelne ambony i odezwy polskich biskupów. Patriotyzmem kierowano się podczas zawierania sojuszy obronnych i gospodarczych, a ostatnio przy zawieraniu silnego sojuszu gospodarczo-militarnego ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki. To jest sojusz naszej racji stanu i efekt patriotycznej troski prezydenta RP, który na pewno przełoży się na  polski rozwój i polską pozycję w świecie. Może za przykładem patriotyzmu amerykańskiego usłyszymy z ust naszych przywódców: „God Bless the Poland”.  Nastał czas na świadomą obronę naszej lokalnej i narodowej gospodarki i naszych polskich interesów. Takim przykładem patriotycznej postawy był udział premiera Mateusza Morawieckiego w Brukseli podczas ustalania nowego budżetu na najbliższe lata. „ Viktor Orban i Mateusz Morawiecki opuścili szczyt podnosząc wysoko sztandary, mówiąc o dumie i narodowym honorze. Do tego zostali nagrodzeni potężnymi sumami dla ich budżetów”- komentuje negocjacje w Brukseli dziennik „Sueddeutsche Zeitung”. Oczywiście Niemcy tą patriotyczną postawę Orbana i Morawieckiego uznali za europejską prowokację. Widocznie oczekiwali, że mieli oni szansę siedzieć cicho i z tej okazji nie skorzystali. Podobnie odnieśli się do tego sukcesu niektórzy politycy w Polsce – oni zapewne oczekiwali porażki, bo to byłabywoda na ich polityczne koło młyńskie.

Prof. Eryk Łon z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, członek Rady Polityki Pieniężnej, w kwietniu 2020 roku powiedział, że „szansą na szybkie wyjście z kryzysu jest patriotyzm gospodarczy”. Mówił też, że „bardziej należy liczyć na swoje państwo niż na instytucje międzynarodowe.”  Patriotyzm to nic innego jak służba ojczyźnie, postawa Polaka utożsamiającego się z polską wspólnotą kulturową i własnym narodem, to chęć pracy dla kraju  w każdej możliwej sytuacji, to obrona polskiego dziedzictwa historycznego i jego bohaterów, to mówienie o Polsce tylko dobrze, jak o swojej matce.  Mówimy, że nasza polska żywność jest tradycyjnie  od wielu lat najlepsza. O tym, że jest dobra to przekonani są też Niemcy, którzy u siebie chętnie szukają polskich produktów żywnościowych. W miejscowościach przygranicznych, w Kostrzynie, w Słubicach i Gubinie, nasi sąsiedzi z za Odry przychodzą na zakupy na polską stronę, najczęściej po produkty żywnościowe. Ale czy my Polacy szanujemy swoje bo polskie i dobre?  Po 1989 roku zaszczepiono nam kosmopolityzm gospodarczy i internacjonalizm konsumencki. Próbowano wypłukać z naszej świadomości poczucie patriotyzmu, wmawiając nam, że kapitał nie ma narodowości, a banki nie koniecznie muszą być polskie. Liberałom prawie udało się wmówić nam, że nie potrzebujemy złotówki, że euro będzie lepsze i wygodniejsze. Warto zapoznać się z raportem z 2007 roku „Dlaczego Polska nie powinna wchodzić do strefy euro ?” (raport publikowano na stronie NBP). Należy wyjaśniać tym, którzy nie rozumieją wartości narodowej waluty, że dzięki niej mamy prawo do prowadzenia własnej polityki pieniężnej. Pieniądz narodowy to  poważny atrybut wolności i suwerenności. Dlaczego nie zawsze wybieramy polskie banki? Niestety!  Posiadanie własnej waluty jest przejawem patriotyzmu gospodarczego - mówi prof. Eryk Łon z UE w Poznaniu.

Wmawiano nam, że skoro mamy duże lotnisko w Berlinie to po co nam Centralny Port Komunikacyjny. Przekop Mierzei Wiślanej to strata pieniędzy, przecież możemy przepływać rosyjską Cieśniną Piławską na Bałtyk. Po co polskie sieci  gazownicze i Baza Przeładunkowa w Świnoujściu, przecież można korzystać z usług Rosji i Niemiec. Tak rozumując można by iść jeszcze dalej i w końcu postawić absurdalne  pytanie: „po co utrzymywać polski rząd skoro  niedaleko za Odrą w Berlinie mamy niemiecki, a i do Moskwy też nie jest daleko”. Takie myślenie to nic innego jak kosmopolityzm i internacjonalizm we wrogim wydaniu. Warto pamiętać, kto takie teorie głosi. Dobrze, że to absurdalne myślenie dotyczy tylko nielicznej grupy kosmo-internacjonalistycznych polityków. Tylko, że to nie żarty, takie ideologie w historii miały swoje następstwa i często bolesne dla Polski konsekwencje. Trwa wojnaekonomiczna - mówi prof. Eryk Łon. Natomiast redaktor naczelny czasopisma „Nasz Rynek Kapitałowy” Paweł Orkisz, w 2009 roku na swoim blogu napisał, że obecnie na świecie toczy się III wojna światowa - wojna ekonomiczna. Dalej pisał, że po upadku obozu socjalistycznego rozpoczęła się walka o wpływy, o firmy i rynki w zglobalizowanym świecie. Ta wojna prowadzona jest za pomocą pieniędzy, prawników i dziennikarzy. Dzisiaj już nie najeżdża się na kraje, a wykupuje się akcje firm tych krajów które chce się podbić, ażeby pracowały dla niego. Tak podbite ekonomicznie kraje po sprzedaży swoich akcji, papierów wartościowych i funduszy majątkowych oddają też w końcu władzę w swoich firmach i korporacjach, aż ostatecznie mają niewiele do powiedzenia we własnym kraju. We Francji istnieje nawet specjalna szkoła wojny ekonomicznej. Prof. Eryk Łon mówi, że skoro inni bronią swoich gospodarek to i my nie możemy  postępować inaczej. Nie możemy dać się przejąć przez kapitał zagraniczny, szczególnie teraz w dobie kryzysu kiedy zaczyna się żmudne odrabianie strat.

Wiele się robi w naszym mieście, i aby ten trend utrzymać to musimy również przyłączyć się do budzenia Gorzowskiego patriotyzmu gospodarczego. Jeżeli chcemy w Gorzowie Wlkp. wyjść z tego kryzysu to powinniśmy zwracać uwagę na co wydajemy pieniądze i od kogo kupujemy; należy przyłączyć się do akcji „Kupuję, bo polskie”. Pamiętajmy, że z każdej złotówki wydanej na produkty wytworzone w kraju, 79 groszy zostaje w polskiej gospodarce. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział bon turystyczny  jako krok w kierunku Polski silnej turystycznie, z kolei zapowiedziany przez premiera fundusz patriotyczny ma służyć budowaniu postaw patriotycznych, z którego powinniśmy skorzystać. Większość naszych firm rusza już dość energicznie, tylko potrzebny jest im finansowy impuls patriotycznego optymizmu. Pamiętajmy, „Po pierwsze patriotyzm gospodarczy… „

Augustyn Wiernicki

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x