Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home »
Augusta, Gizeli, Ludomiry , 7 maja 2024

Miasto meneli?

2015-11-04 10:04:57, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,

Mamy nową medialną awanturę. Oto przy okazji kręcenia filmu w mieście Łodzi, znany z kultowych odzywek Bogusław Linda, ośmielił się nazwać tę kiedyś metropolię – miastem meneli. To zdanie z oczywistych względów nie przysporzy mu takiej popularności co np. „ co ty k…a wiesz o zabijaniu”, a sympatyków jego aktorskiego talentu wśród łodzian tym bardziej. Od razu rozpoczęła się, jak to w Polsce bywa, dyskusja nad tym czy jest ta Łódź siedzibą meneli, czy nie jest.  Każde miasto ma swoje zaklęte rewiry, gdzie z ponadprzeciętną częstotliwością pojawiają się osobnicy nie pachnący raczej fiołkami i konstatacja ta dotyczy nie tylko miejscowości znajdujących się wyłącznie na terenie naszego kraju. Tyle, że u nas o ludziach zagubionych, wykluczonych, chorych (bo nałóg to też choroba) mówi się - menele, a gdzieś tam hen w Europie, za którą tęsknimy i którą ze wszystkich sił ścigamy, o ludziach ze społecznego marginesu mówi się elegancko - kloszardzi. Czyli w Polsce to patologia, za granicą natomiast świadomy wybór sposobu życia dokonany przez człowieka zniechęconego wszechobecną komercją, brakiem idei i konsumeryzmem.

Problem ludzi wykluczonych nabrał dodatkowej wagi w czasie ustrojowej transformacji, kiedy to sporo ludzi przyzwyczajonych do w miarę bezpiecznej, choć nieco ubogiej egzystencji w czasach realnego socjalizmu, nie potrafiło stawić czoła wymogom gospodarki rynkowej. Nie oznacza to naturalnie, że w PRLu nie było żebraków, bezdomnych, czy drobnych pijaczków zakłócających idylliczny obraz ludowej ojczyzny. Tyle, że był to wstydliwy problem skrywany przez władze wszelkimi sposobami. Dlatego przy okazji 1-majowego święta funkcjonariusze MO (była kiedyś taka formacja) wywozili Szymona Giętego, gdzieś daleko poza Gorzów, żeby nie mógł ze swoją fajerką przedefilować przed honorową trybuną. Nie inaczej było w ościennych krajach tzw. ludowej demokracji, nigdy np. nie zapomnę opustoszałych ulic Moskwy w trakcie rozgrywanego maratonu na igrzyskach w 1980 roku. Władza wolała nie ryzykować jakichś incydentów, jakichś wystąpień dysydentów, dlatego bieg toczył się właściwie przy braku widzów. Nie inaczej było w Pekinie w trakcie igrzysk 2008 roku, z którego usunięto niepewny element społeczny, różne prostytutki, złodziei, a także ludzi pozwalających sobie na samodzielne myślenie.

Okazało się jednak, że dla niektórych w tym względzie nasza miejska władza nie stanęła na wysokości zadania.  W trakcie uroczystości odsłonięcia ławeczki Nelly odbywanej, o zgrozo, z udziałem zagranicznych gości, w okolicach imprezy kręciło się kilku „meneli” zakłócających swą obecnością jej powagę i podniosły charakter . Mało tego, jeden z nich ośmielił się oddać publicznie mocz, czym wywołał zgorszenie i obrazę boską. Gdybym był złośliwy to bym powiedział, że osobnik ten w taki właśnie, niewerbalny, ale bardzo wymowny sposób, wyraził swój osobisty stosunek do uroczystości, która w najmniejszym stopniu nie była jego uroczystością.  To prawda, że dziś bezdomni, nałogowcy, wykluczeni są wyjątkowo widoczni w centrum naszego miasta, że stają się coraz bardziej natrętni w nagabywaniu o wsparcie, że zakłócają spokój i poczucie bezpieczeństwa sytych mieszczuchów. Czy to jednak oznacza, że mają być traktowani jak dokuczliwe insekty zasługujące wyłącznie na bezwzględne usunięcie z centrum miasta.  Czy to ma oznaczać, że należy ich umieścić w jakiś wydzielonych rejonach miasta.  Może oddamy im jakieś slumsy, a w Gorzowie coraz więcej miejsc zaczyna je przypominać, niech sobie tam piją, sikają gdzie popadnie i uprawiają wszelkie inne bezeceństwa i herezje, jakie tylko tzw. porządny obywatel jest w stanie sobie wyobrazić.  W ten sposób straszni mieszczanie, w swoich strasznych mieszkaniach będą mieli całkowity spokój i będą mogli żyć w słodkiej nieświadomości o złożoności obecnej rzeczywistości.

Sprawa jest naprawdę poważna i zasługująca na coś więcej niż dworowanie jednego, czy drugiego blogera. Problem, co prawda należy do gatunku tych, o których się mówi, że stanowią kwadraturę koła i niewątpliwie wymaga systemowych rozwiązań i to już nie tyle na szczeblu lokalnym, ale przede wszystkim decyzji i wsparcia władz centralnych. Nie mogę bowiem przyjąć do wiadomości tezy, że ci ludzie sami zdecydowali o tym, jak chcą żyć. Być może w pojedynczych przypadkach tak było, większość jednak znalazła się w takiej życiowej sytuacji na skutek przeciwności losu, którym nie potrafili sprostać.

Zamiast więc nawoływać do bezwzględnego i natychmiastowego działania w celu usunięcia pasożytów i elementów z centrum naszego miasto, może raczej warto by było usiąść do spokojnej i rzeczowej rozmowy, w której mądrzy, wrażliwie społeczni ludzie poszukaliby sposobu jak choćby troszeczkę złagodzić ten nabrzmiały i rosnący problem. O tym, że sprawy nie idą w naszym mieście w dobrą stronę pokazują ostatnie wydarzenia: tragedia na przyszkolnym boisku na ulicy Gwiaździstej, szaleńcze zachowanie mieszkańca ulicy Mieszka I wymagające użycia broni palnej przez policję. Pokazują one , że obszar patologii jest w naszym mieście coraz większy i brak reakcji na tę sytuację stanowi poważne zaniedbanie.

Ciekawe co powiedziałby Boguś Linda o Gorzowie, gdyby trafił do naszego miasta? Czy bardziej znaczący byłby pomnik Szymona, czy może raczej osobnik śpiący na ławce w centrum miasta?

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x