Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home »
Augusta, Gizeli, Ludomiry , 7 maja 2024

Moja chata z kraja?

2015-12-08 10:04:00, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,

Rzadko zdarza mi się pisać o sprawach wykraczających poza nasze lokalne podwórko. Wychodzę bowiem z założenia, iż zamachy w Paryżu, czy walka o skład Trybunału Konstytucyjnego zostały tak dogłębnie i na wszystkie możliwe sposoby poddane analizom i osądom najwybitniejszych publicystów i polityków, że głos jakiegoś prowincjonalnego blogera nie ma większego sensu. Nie znaczy to oczywiście, że nie mam w sprawach o wymiarze globalnym, czy ogólnopolskim swojego zdania i opinii. Okazję do ich ujawniania stanowią  zwykle koleżeńskie rozmowy czy spotkania. Przekonuję się w ostatnim czasie, że nawet ci ludzie, którzy do tej pory wykazywali dosyć nikłe zainteresowanie kwestiami związanymi z wielką polityką coraz częściej wyrażają poważne zaniepokojenie tym, co się dzieje na świecie, a także rozwojem wypadków w naszej ojczyźnie po wyborach, które się odbyły 25 października.
Polityka dosyć brutalnie wkroczyła do naszego życia i żadna tam emigracja wewnętrzna, czy pomysły na  ekologiczną egzystencję w Bieszczadach w dzisiejszym świecie nie chroni przed jego okrucieństwami.

Okazuje się, że nie udaje się uciec od politycznych dysput nawet w trakcie ulubionych zajęć Polaków, czyli podczas spożywania sałatki i drinków. Oto podczas niedawnego spotkania w przyjaznym gronie po wygłoszeniu stosownych toastów, także w stylu gruzińskim,  po swoistym festiwalu  nie zawsze śmiesznych kawałów, po dogłębnym omówieniu repertuaru gorzowskich kin, teatru i filharmonii, po relacjach z ostatnich lektur, przyszedł czas na Ukrainę i Putina, na islamistów i migrantów, no i naturalnie na ocenę działań Jarosława Kaczyńskiego i jego ludzi. Matki dzieciom wyrażały naturalny strach przed wojną, której groźba stała się realna, jak nigdy dotąd w najnowszej historii Europy, któż zresztą nie boi się wojny.

Pojawił się jednak i taki pogląd, że co nas obchodzą zamachy w Paryżu, czy wydarzenia w polskim parlamencie. Przecież to w żaden sposób nie wpłynie na życie przeciętnego Kowalskiego. Obawiam się, że nie jest to odosobniony głos jednego z uczestników naszej biesiady. To sposób myślenia znacznej części naszego społeczeństwa: niech tam w tej Warszawie głowy sobie urywają, byle o nas ciągle można było mówić wsi spokojna, wsi wesoła. A przecież takie właśnie  myślenie doprowadziło Niemców, naród wielkich filozofów i artystów, do przekształcenia się w  naród zbrodniarzy. To właśnie po 1933 roku wśród Niemców zaczął dominować pogląd, niech tam faszyści realizują swoją obłąkańczą ideologię, a my będziemy żyć po swojemu, porządnie i w zgodzie z zasadami. Kłaniają się w tym miejscu  licealne lektury, choć nie jestem pewien czy Kruczkowski widniej jeszcze w kanonie lektur polskiej szkoły.

Od naszej władzy zależy nie tylko wysokość płaconych przez nas podatków, nie tylko becikowe i zasiłki na dzieci, którymi Prawo i Sprawiedliwość zamierza przekupić Polaków.

Chodzi o coś więcej, co stało się najwyższą wartością przełomu roku 1989 - o wolność. Jej znaczenie tak naprawdę człowiek jest w stanie docenić dopiero wówczas, gdy jej brakuje. Jak często w ostatnich latach można było słyszeć głosy; co mi po tej wolności, skoro nie mam co do garnka włożyć. To zrozumiałe, bo w polskich reformach zbyt często zapominano o biednych, wykluczonych, nie przystosowanych do zmienionej rzeczywistości społecznej i gospodarczej. Jednak prawo do swobody myślenia i działania, do życia bez cenzury politycznej i obyczajowej wydawało się tak naturalne jak prawo do oddychania. Dziś jesteśmy w sytuacji zagrożenia tych oczywistych praw człowieka początku XXI wieku.

Czy nie grozi nam powtórka błędów z nieudanej próby budowy utopijnego ustroju, kształtowania nowego człowieka, bolesnego i kosztownego eksperymentu opartego na jedynie słusznej ideologii i jedności moralno-ideowej narodu?

Nadzieję może budzić to, że są jeszcze w Polsce ludzie i siły polityczne, które mają świadomość realnego zagrożenia praw człowieka, całkiem możliwej dyktatury, dla niepoznaki zwanej przez niektórych demokraturą. Polska nie jest też samotną wyspą, zieloną, czy czarną, to bez znaczenia. Jesteśmy członkiem europejskiej wspólnoty, istotną częścią sojuszy militarnych, co nakłada na nas określone obowiązki i konieczność przestrzegania unijnych zasad demokracji i prawa.

Ale w walce o zachowanie demokracji musimy liczyć przede wszystkim na nas samych.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x