Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home »
Kornela, Lizy, Stanisława , 8 maja 2024

Jeszcze o sesji

2015-10-10 13:01:15, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,

Nie milkną echa ostatniej sesji Rady Miasta. I to nie dlatego, że rajcowie podjęli jakieś wiekopomne decyzje wpływające na lata na życie w mieście, ile przede wszystkim dlatego, że zaprezentowali sposób procedowania o miejskich sprawach, który może budzić obawy na przyszłość.

Przede wszystkim wątpliwości może budzić to, że w sprawach wątpliwych, a co najmniej kontrowersyjnych decyzje podejmowano bez najmniejszej choćby dyskusji. Oczywiście, mogę usłyszeć na to argument, że poszczególne miejskie tematy są omawiane na posiedzeniach stosownych komisji, ale ponieważ odbywają się one bez udziału publiczności i bez kamer telewizyjnych, argumenty podnoszone przez poszczególnych radnych pozostają nieznane dla mieszkańców, którzy chcieliby jednak poznać powody, dla których poszczególni radni głosują tak, a nie inaczej.

W przypadku budzącej wiele społecznych emocji działki przy ulicy Piłsudskiego, która została sprzedana publicznej telewizji za przysłowiową złotówkę na budowę siedziby oddziału regionalnego TVP, radni nie mieli okazji nawet odbyć cienia debaty, ponieważ sprawa została wniesiona pod obrady w ostatniej chwili. Mamy, więc do czynienia z klasyczną wrzutką, stawiamy problem z zaskoczenia nie pozostawiając radnym możliwości do namysłu i zastanowienia się by podjąć decyzję najbardziej racjonalną i odpowiadającą interesom miasta i mieszkańców.

Telewizja miała całe dziesięć lat na to by przymierzyć się do zrealizowania przyjętych na siebie zobowiązań i teraz używanie argumentów, że czas się kończy, w dodatku możliwa jest zmiana władzy w TVP, która nie wiadomo jak się w rzeczonej sprawie zachowa, są co najmniej zastanawiające. Zgłoszone propozycje rozwiązania problemu budzą wiele wątpliwości różnej natury, od etycznych poczynając, a na prawnych kończąc. Oczywiście, fakt pojawienia się w tej sprawie nazwiska znajomego prezydenta Wójcickiego nie może być poważnym argumentem użytym przeciwko zaproponowanemu rozwiązaniu, bo przecież siłą rzeczy prezydent musi znać wielu ludzi, choćby po to by lepiej rozumieć ich troski i problemy. Zastosowanie zasady, że znajomi prezydenta muszą być wykluczeni z procesów decyzyjnych podejmowanych przez miasto, byłoby kompletnie bez sensu.

Ten aspekt sprawy mamy, więc z głowy. Mnie bardziej niepokoi widoczne gołym okiem dążenie do chodzenia na skróty, co jak się już nieraz w życiu przekonałem kończy się sporymi kłopotami. Zastanawia mnie także i to, że tak ważna dla miasta sprawa była omawiana bez udziału osób najbardziej zainteresowanych w jej pozytywnym załatwieniu. Dyrektor gorzowskiego ośrodka TVP Artur Gurec nie pofatygował się na obrady sesji, zaszczycając swą obecnością tylko Konwent Rady. Na sesję natomiast delegował prawnika zatrudnionego w telewizji, a więc osobę niskiej rangi i bez żadnych uprawnień do podejmowania decyzji i zobowiązań. Na sesji nie było także prezydenta Wójcickiego, którego nieobecność była co prawda usprawiedliwiona innymi, ważnymi obowiązkami, ale w ten sposób radni stracili okazję wysłuchania prezydenckiej argumentacji.

Nie rozumiem też, dlaczego nie skorzystano z rozsądnego, jak się wydaje, pomysłu radnego Kaczanowskiego, który zaproponowałby skoro telewizji nie stać obecnie na wybudowanie nowego ośrodka, to niech przysposobi do tego celu jakiś budynek z zasobów lokalowych miasta, np. opuszczony przez Grodzki Dom Kultury zabytkowy pałacyk na Wale Okrężnym, a działkę zwróci miastu. Mnie w tym wszystkim przekonuje głos tych, którzy uważają, że tocząca się gra nie jest warta świeczki, a obecność ośrodka telewizyjnego w  naszym mieście nie jest sprawą na tyle istotną, żeby warto było odstępować od  dawno przyjętych i uzgodnionych umów. Oddział telewizji w Gorzowie nie jest bowiem żadnym czynnikiem miastotwórczym, nie stanowi także istotnego wyznacznika metropolitalnej rangi Gorzowa, a używanie argumentu, iż może ten oddział zostać przeniesiony do Zielonej Góry jest tylko potwierdzeniem śmiesznej i bezsensownej wojenki z sąsiadami uprawianej przez wielu naszych lokalnych polityków.

Podobny prowincjonalizm w myśleniu radni zaprezentowali przy podejmowaniu decyzji dotyczącej obecności żużlowej Grand Prix w Gorzowie. Znowu używano wątpliwych argumentów o ogromnej promocyjnej roli imprezy, o wielkim społecznym zapotrzebowaniu na zawody sportowe o globalnym wymiarze, mówiono także i tym, że nasz chłopak, Bartek Zmarzlik, właśnie zakwalifikował się do cyklu SGP, więc musimy zrobić wszystko by umożliwić mu start na domowym torze. Może to i prawda. Mnie jednak przy podejmowaniu tej decyzji zabrakło u radnych jakiejś ogólniejszej refleksji nad skutkami tej decyzji dla całego gorzowskiego sportu. Przecież ta ważna dziedzina życia społecznego nie może sprowadzić się do zorganizowania jednej, kosztownej imprezy w roku, a środki na nią przeznaczone przekraczać wydatki na pozostałe dyscypliny sportowe, w tym także na sport powszechny, a także sport dzieci i młodzieży.

Należało przy tej okazji zastanowić się nad całościowym programem gorzowskiego sportu. O potrzebie przyjęcia sportowej strategii miasta mówi się bez żadnego rezultatu od ładnych kilku lat. Klarowne i jednoznaczne zasady podziału środków finansowych na potrzeby gorzowskich klubów sportowych obiecywał przed laty ówczesny przewodniczący Rady Miasta. Ale, jak to u typowego polityka, obietnice składa się po to wygrywać wybory, a nie po to by ich dotrzymywać.

Może dziwić i to, że w sytuacji powszechnie widocznych zaniedbać i degradacji gorzowskiego sportu Platforma Obywatelska postanowiła wynagrodzić współodpowiedzialnego za taki stan rzeczy szefa sportu w ratuszu Tomasza Kucharskiego wystawiając go na wysokim miejscu na listach wyborczych do Sejmu. Ale cóż, tonący brzytwy się chwyta.

Nie mogę zrozumieć i tego, że prezydent Wójcicki dał się omotać miłośnikom kręcenia kółek w lewo, choć zaraz po objęciu władzy na ratuszu prezentował racjonalny i sensowny pogląd, że miasta po prostu nie stać tę kosztowną imprezę. Zdaje się, że uległ mylnemu przekonaniu obowiązującemu w naszym mieście o specjalnym znaczeniu i wyjątkowej roli żużla w Gorzowie. Ponoć bez wspierania żużla nie da się wygrać w naszym mieście żadnych wyborów. Pogląd niczym nie uzasadniony i niczym nie udowodniony, a przypadek prezydenta Jędrzejczaka w ostatnich wyborach samorządowych, albo jeszcze bardziej jaskrawy przykład honorowego prezesa klubu Stal, który koncertowo przerżnął poprzednie wybory na senatora świadczą zupełnie o czymś innym. Wcale mnie więc nie zaskoczy, jeżeli kolejne podejście do fotela senatora zakończy się podobnym rezultatem. Może wówczas radni pójdą po rozum do głowy i zrozumieją, że żużel nie jest pępkiem gorzowskiego świata.

Oby tylko metody pracy gorzowskiej rady zaprezentowane w na ostatniej kwestii nie stały się stałym obyczajem. Odfajkowywanie tematów bez nawet śladowej dyskusji, bo późno, bo jesteśmy zmęczeni, źle świadczy o organizacji pracy w radzie, a próby przenoszenia dyskusji na forum konwentu rady to odejście od transparentności prac miejskiego parlamentu.

Czyżby niektórzy radni zapomnieli, że ich praca jest bacznie obserwowana przez mieszkańców i to nie tylko poprzez śledzenie internetowych relacji z obrad rady.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x