Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home »
Floriana, Michała, Moniki , 4 maja 2024

Magia stu dni

2015-03-11 11:15:22, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,

Czyli mamy już za sobą pierwsze trzy miesiące nowej władzy w mieście, owe magiczne sto dni, które dla wielu są okazję do pierwszych ocen i podsumowań. Ta magiczna setka wzięła się chyba od cesarza Napoleona, który przez ten niedługi czas zdążył nie tylko odwojować Francję odzyskując władzę, ale także równie spektakularnie ją stracić po klęsce pod Waterloo.

Od tego czasu zdążyliśmy mieć już i apele o sto dni spokoju generała Jaruzelskiego, pierwsze setki wielu premierów w odnowionej Polsce, a że było ich sporo to i okazji do takich medialnych przedstawień też nie brakowało. Teraz mamy setkę prezydenta Wójcickiego i wielu jeszcze innych nowych włodarzy polskich miast. Niektóre ogólnokrajowe media wykorzystała tę okazję do prezentacji ich dokonań i osiągnięć, zwłaszcza tych, których zwycięstwo miało szczególnie spektakularny charakter. Jest więc okazja do porównań pracy prezydenta Wójcickiego z rezultatami działań jego kolegów w różnych miejscach naszego pięknego kraju.

Generalnie przeważa rozsądna opinia, że sto dni to jednak za krótki czas do tego, by móc dokonać sensownych ocen, i ja się z tym zgadzam, bo przykład Napoleona to tylko wyjątek potwierdzający regułę. Na tle innych prezydentów Jacek Wójcicki mieści się w tak zwanej średniej statystycznej, choć można sformułować wniosek, że można było zrobić więcej, niekoniecznie lepiej, a na pewno inaczej. Z jednym można się zgodzić z całą pewnością, że społeczne oczekiwania były dużo, dużo większe i niewątpliwie nie zostały zaspokojone. Tyle tylko, że te oczekiwania nie uwzględniały obiektywnych czynników i trudności, z jakimi przyszło się zmierzyć nowej władzy, tym bardziej, że jasno widać iż prezydent Wójcicki wychodzi z założenia, iż pośpiech jest wskazany wyłącznie przy łapaniu pcheł.

Dlatego trudno się zgodzić z zarzutami wobec niego, że procesy decyzyjne u niego są równie długie jak przewód pokarmowy tasiemca, że wykazuje zbytnią troskę o akceptację swoich decyzji poprzez stosowanie społecznych konsultacji, że po prostu brakuje jakichś efektownych dokonań, takich choćby, jakie stały się udziałem prezydenta Słupska. Reorganizacja Ratusza przeprowadzona pod hasłem racjonalizacji i optymalizacji, póki co nie przyniosła jakichś dla wszystkich widocznych rezultatów. Wydaje się, bowiem, że problem tkwił w innym miejscu, bo struktury mają naturalnie swoje znaczenie, ale o wiele istotniejsza jest potrzeba zmiany mentalności i sposobu myślenia i działania gorzowskich urzędników, co powinno być przede wszystkim zasadniczym celem przeprowadzanych zmian.

Także sposób konstrukcji nowego kierownictwa miasta budzi sporo wątpliwości. Teraz już widać, że to, co miało być jego siłą stało się jeszcze większą słabością. Świeżość, młodość, brak uwikłania w polityczne i towarzyskie układy niesie za sobą zarazem kiepską, lub żadną znajomość gorzowskich niuansów i problemów, absolutną ignorancję w zakresie politycznej lokalnej kuchni, braku umiejętności poruszania się w tej stojącej, pełnej krokodyli sadzawce. Brak tej wiedzy i pełnego rozeznania problemów rodzi konieczność zasięgania opinii o ludziach i ich pracy z nie zawsze obiektywnych źródeł, co niesie ze sobą niebezpieczeństwo tworzenia zafałszowanego obrazu rzeczywistości. Dlatego też opowiadanie o tym, że nowa władza „uczy się Gorzowa” stają się irytujące, a nawet śmieszne. Można też było przewidzieć sytuację, w której środowiska tak zwane opiniotwórcze, a przynajmniej za takie się uważające, mogą kontestować byłą dyrektorkę wiejskiej szkoły jako partnera do współpracy. Wątpliwości dotyczących prezydenckiego staffu jest zresztą dużo więcej, ale to nie czas i miejsce by je tu przytaczać, bo tak jak już wcześniej kiedyś mi się powiedziało, skutki i konsekwencje tych wyborów będzie w całej rozciągłości ponosił sam prezydent Wójcicki.

O wiele bardziej niepokojący jest nierozwiązanie najprostszych, a powszechnie podnoszonych spraw, których symbolem stał się ów nieszczęsny szlaban przy wjeździe do filharmonii. To sugeruje brak skuteczności i prowadzi do oczywistych skojarzeń z działalnością poprzednika. I to, co słyszałem w trakcie wielu rozmów o prezydenturze Jacka Wójcickiego; nikt zdrowo myślący nie oczekuje cudu w postaci szybkiej likwidacji dziur na gorzowskich ulicach i prostych chodników, ale można  oczekiwać tego by były czysto, porządnie posprzątane bez czekania na koniec zimy, której zresztą tak naprawdę wcale nie było, co znaczyło i to, że nie było śniegu, który mógłby miłosiernie i skutecznie zamaskować ten wszechobecny brud i bałagan.

I na koniec jeszcze jedna uwaga o wymiarze zasadniczym. Prawdą jest to, że Jacek Wójcicki w swej kampanii wyborczej szedł pod ogólnymi hasłami potrzeby odnowy i konieczności zmiany. Były zapowiedzi uspołecznienia zarządzania miastem, czyli oddania go mieszkańcom. Na tym etapie to wystarczyło do zwycięstwa. Teraz jednak oczekuję, tak jak wielu gorzowian, nakreślenia celów i wizji tej prezydentury poprzez zapowiedź priorytetów dla miasta przynajmniej na najbliższe cztery lata. Na razie o tym nie wiemy nic, albo przynajmniej bardzo niewiele. Brak tej wizji to chyba największy zarzut, jaki na tym etapie można sformułować wobec prezydenta Wójcickiego.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x