Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home »
Jaropełka, Marii, Niny , 3 maja 2024

Gorzowski potwór z Loch Ness

2015-04-19 17:30:48, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,

Jak bumerang wraca temat hotelu przy Słowiance. Tym razem kij w przysłowiowe mrowisko włożył, swą interpelacją skierowaną do prezydenta Wójcickiego, wiceprzewodniczący Rady Jan Kaczanowski. Doświadczony radny zadał kilka uzasadnionych i trafnych pytań dotyczących tej planowanej inwestycji, której historia zaczyna przypominać tasiemcowy brazylijski serial, który nigdy się nie kończy.

W portalu na ten temat głos zabrał sam Nadredaktor. Z jego ocenami i wnioskami generalnie się zgadzam, jednak znając temat od podszewki uważam, że warto go zgłębić do końca, tak by wreszcie zakończyć te do niczego nieprowadzące spory i rozważania,  nie prowadzące do żadnych konstruktywnych rozstrzygnięć.

Pomysł budowy hotelu przy Słowiance ma swoją historię, prawie równie długą jak sama Słowianka. Jego potrzeba wydawała się bardzo sensowna, jako naturalne uzupełnienie oferty zespołu basenów, a także jako jej wzbogacenie o nowe formy działania (dywersyfikacja przychodów spółki poprzez np. organizację zielonych szkół, turnusów rehabilitacyjnych dla sąsiadów zza Odry, co w ostatecznym rezultacie miało doprowadzić do poprawy jej wyniku finansowego).
W nieodległych Polkowicach i Lesznie także zbudowano najpierw obiekty basenowe, a dopiero po pewnym czasie funkcjonujące przy nich hotele, co potwierdzało słuszność takiej właśnie drogi, tym bardziej, że osiągały one całkiem zadowalające rezultaty swej działalności.

Co prawda, jak to często w Gorzowie bywa, projekt ten w momencie jego krystalizacji wzbudził wiele kontrowersji i wątpliwości wśród radnych, którzy tak jak i dziś zastanawiali się nad tym, czy miasto (czytaj komunalna spółka) ma zajmować się sferą usług hotelowych, jako tą, która nie stanowi statutowych obowiązków gminy. Po zorganizowanych przez ówczesny zarząd spółki spotkaniach informacyjnych, dyskusjach i konsultacjach wydawać by się mogło, że ten aspekt problemu mamy już ostatecznie wyjaśniony, a wątpliwości rozwiane. Tyle, że od tamtych rozmów minęło już sporo czasu, użyte argumenty jakby wyblakły, więc wróciliśmy do punktu wyjścia, czyli do ulubionego przez wielu bicia piany.

Pod koniec ubiegłej dekady sytuacja przedstawiała się następująco: powstał program funkcjonalno-użytkowy obiektu, opracowano założenia biznes planu, zlecono wykonanie projektu architektonicznego, a do uzyskania zezwolenia na budowę brakowało jednego dokumentu w postaci opinii środowiskowej. Założenie było takie, że inwestycję tę spółka będzie realizować bez udziału partnerów zewnętrznych, by nie mieć ograniczeń w samodzielnym podejmowaniu decyzji dotyczących działalności hotelu, a także uniknąć obowiązku dzielenia się pożytkami z jego działalności. Jedynym problemem było jedynie zapewnienie źródeł finansowania, choć rozmowy z bankami na temat możliwości uzyskania kredytu inwestycyjnego przebiegały bardzo zachęcająco. Sytuacja w tym względzie niewątpliwie się zmieniła po wybuchu kryzysu finansowego, który spowodował radykalne zmiany w polityce kredytowej banków. To rzeczywiście podważyło cały plan budowy hotelu przy Słowiance i już wówczas należało moim zdaniem zrezygnować z tego projektu, a nie poszukiwać partnerów do jego realizacji, bo udział podmiotów zewnętrznych całkowicie zmienił jego założenia, uniemożliwiając osiągnięcie zamierzonych celów. Zamiast tego byliśmy uwodzeni różnego rodzaju informacjami dotyczącymi pozyskanych partnerów do tego projektu (miał być nim między innymi słynny Hilton, co zachwyciło niektórych radnych, bo pojawienie się tej sieci w naszym mieście miałoby mu nadać światowego sznytu i metropolitalnego znaczenia), czy terminów wbicia pierwszej łopaty na budowie, (choć podobno tytuł inwestycyjny został stworzony, a dziennik budowy otwarty – wszystko po to by zezwolenie na budowę nie straciło swojej wartości).

Zabawa pod hasłem budujemy hotel przy Słowiance trwała w najlepsze, koszty rosły w oczach, wyjazdy służbowe do Warszawy i nie tylko, pod tym pretekstem odbywały się regularnie, a jakichkolwiek efektów tych działań trudno było się doszukać.

Wreszcie pojawił się „pionierski” (według oceny niektórych) projekt budowy hotelu w systemie partnerstwa publiczno-prywatnego. Jego słabość bardzo trafnie wypunktował redaktor Delijewski, który wskazał, iż pozycja Słowinki w takim układzie byłaby czysto dekoracyjna, bo udziały w przyszłej spółce na poziomie około 10% nie dają praktycznie żadnej możliwości decydowania o jej kształcie i działaniach. Podpisane w przeddzień wyborów porozumienie pomiędzy zarządem Słowianki, a prywatnym inwestorem miało charakter klasycznej kiełbasy wyborczej, bo nie zawierało żadnych konkretnych ustaleń i zobowiązań dla układających się stron. Pojawił się przy tej okazji pomysł wykorzystania części projektowanego hotelu na potrzeby Ratusza, który jak wiadomo musi wynajmować różne obiekty w mieście dla rosnącej armii magistrackich urzędników. Nie dziwi mnie, więc w tej sytuacji informacja o tym, jaką znalazłem u jednej z blogerek, znanej ze swego bezgranicznego uwielbienia dla byłego prezydenta, która niebacznie zdradziła, iż potencjalny inwestor hotelu uzależnił swój udział w tej inwestycji od wyniku wyborów, a dokładniej od tego czy Tadeusz Jędrzejczak pozostanie na prezydenckim fotelu. Bo przecież właśnie na tym pomyśle oparte było powodzenie tego planu, według którego znaczna część hotelu byłaby przeznaczona na urzędnicze biura. Dzięki temu właściciel hotelu miałby wymarzoną sytuację, bo nie musiałby się martwić o pozyskanie klientów dla swego obiektu, miałby stały i pewny dochód z magistrackiej kasy. Tyle czy byłby to tak naprawdę hotel, czy zwyczajny biurowiec?

Należy, więc domniemywać, że cały ten chytry plan upadł, a potencjalny partner zrejterował, bo prezydentem Gorzowa nie jest dziś Tadeusz Jędrzejczak, a Jacek Wójcicki, który  dał się już poznać, jako osoba mocno krytyczna wobec pomysłów swego poprzednika.

Czyli można się domyślać, że zarząd Słowianki znalazł się ponownie w punkcie wyjścia i w sytuacji, kiedy trzeba podjąć decyzję, czy będzie kontynuować swój chocholi taniec wokół tej fantasmagorii. Przy podejmowaniu tej decyzji trzeba będzie wziąć pod uwagę i ten fakt, że w mojej ocenie obecny zarząd Słowianki nie jest w stanie unieść tego projektu, nie jest gotowy do niego, ani mentalnie, ani tym bardziej kompetencyjnie. Jacek Jeremicz, którego przyjście do Słowianki, niektórzy uzasadniali zamiarem powierzenia mu obowiązków związanych z budową hotelu nie posiada według mojego rozeznania  żadnych doświadczeń w realizacji poważnych inwestycji. Nie dziwi w tej sytuacji fakt, że ten pomysł został szybko porzucony i zakres obowiązków wiceprezesa Jeremicza nie obejmuje żadnych zdań związanych z budową hotelu. Także sama prezeska Słowianki realizując zadanie o wiele mniejsze, jakim była modernizacja saun na basenach naraziła się na zarzuty złamania przepisów ustawy o zamówieniach publicznych, co o mało nie zakończyło jej słowiankowej kariery. Można więc sobie wyobrazić, co by się działo gdyby doszło do realizacji inwestycji o wiele bardziej skomplikowanej i wymagającej.

Dziś Słowianka nie organizuje tylu ważnych, gromadzących wielu uczestników zawodów sportowych, co kiedyś, nie ma też tylu, co dawniej obozów szkoleniowych dla członków  kadry pływaków, którzy potrzebowali bazy hotelowej na wiele tygodni. Sytuacja w mieście też się zmieniła o tyle, że w tak zwanym międzyczasie powstało kilka nowych obiektów hotelowych o różnym standardzie dostosowanych do zróżnicowanych potrzeb klientów. To także podaje w wątpliwość ekonomiczny sens tego projektu, po prostu trzeba przyjąć do wiadomości fakt, że sprzyjający moment do budowy hotelu przy Słowiance dawno już minął i może być i tak, że już nigdy nie wróci. Dlatego, mimo iż wydano na jego przygotowanie i wstępną realizację sporo pieniędzy (przy okazji można by też zbadać na ile te wszystkie wydatki były uzasadnione) to chyba trzeba by ten plan odłożyć na lepsze czasy, albo być może na święte nigdy.

Działkę, w którą miasto wywianowało Słowiankę należy, albo sprzedać jakiemuś inwestorowi, który gotów byłby wybudować tam np. hotel, ale całkiem  samodzielnie, albo przeznaczyć na jakiś inny obiekt o charakterze sportowo – rekreacyjnym, który mógłby wzbogacić słowiankową ofertę o nowe atrakcje. Może zamiast wypasionego hotelu, jakich sporo w Gorzowie zorganizować tam całoroczny  plac campingowy dla nie dysponujących sporą kasą turystów. Im szybciej tego rodzaju decyzja zostanie podjęta, tym lepiej dla nas wszystkich, a temat słowiankowego hotelu nie będzie się już pojawiać w gorzowskich mediach, jak  nie przymierzając potwór z Loch Ness, którego nikt nie widział, ale wszyscy o nim słyszeli. 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x