Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home »
Longiny, Toli, Zygmunta , 2 maja 2024

Nowej Radzie do sztambucha

2014-11-30 12:28:02, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,

Są tacy, którzy uważają, iż 16 listopada 2014 r. nastąpił w Gorzowie koniec świata, ale są i tacy, którzy tę datę uznają, że to początek nowej epoki w historii naszego miasta.

Jako człowiek uznający, iż szklanka jest zawsze do połowy pełna jestem oczywistym zwolennikiem tej drugiej opinii. Aby jednak tak się stało muszą zostać wypełnione pewne warunki, bez których nowe otwarcie z góry zostanie skazane na klęskę. Najwięcej mam obaw w stosunku do grupy dwudziestu pięciu ludzi, czyli naszej Wysokiej Rady. Już jutro, radna seniorka, która nawiasem mówiąc sama obwołała się ikoną Gorzowa (złośliwi mówią, jakie miasto, taka ikona), otworzy inauguracyjną sesję Rady Miasta Gorzowa Wlkp. Radni i prezydent – elekt złożą ślubowanie, przy którym niektórzy dodadzą formułę „tak mi dopomóż Bóg”, inni nie, co po raz kolejny pokaże, iż stanowią grupę ludzi wyznających różne idee, mających rozmaite poglądy na nasze gorzowskie sprawy. To nic nie szkodzi, czasy zadekretowanej jednomyślności mamy na całe szczęście za sobą. Bardziej boję się tego, co w tych powyborczych dniach widać było jak na dłoni – rozmijania się pięknych słów i deklaracji z rzeczywistością. Dużo było przecież mowy o tym, jak to wszyscy nowi wybrańcy gorzowian chcą wspólnie i w zgodzie pracować dla miasta i mieszkańców. Tymczasem z różnych stron dochodzą wieści o tym, jak to niektórzy radni z PO dążyli do tego by z prezydium Rady wyautować przedstawiciela SLD i to wcale nie po to, by zaoszczędzić na likwidacji funkcji jednego z wiceprzewodniczących, ale po to by ich człowiek mógł tę funkcję sam objąć. Wieść gminna niesie i takie wiadomości, które mówią o tym, jak to w trakcie tzw. rozmów koalicyjnych jedna ze stron ciągle mnożyła swe oczekiwania odnośnie stanowisk i funkcji, które chciałaby obstawić swoimi ludźmi. Czyli nie trzeba było wcale długo czekać by się przekonać, że mamy rychłą powtórkę z rozrywki, że ciągle frazesy stoją wysoko.  

Całkiem niedawno w zacnym gronie zastanawialiśmy się nad tym, co sprawia, że tak wielu ludzi aspiruje do funkcji radnego, bo przecież w naszym mieście do rady kandydowało dobrze ponad 500 osób. Okazało się, że nie tylko ja zadają sobie pytanie, co kieruje ludźmi w tych staraniach o mandat radnego, dlaczego niektórzy uważają, iż są niezastąpieni w tej roli, a negatywną decyzję wyborców traktują, jako życiową niesprawiedliwość. Niektórzy nie potrafią przyjąć porażki z honorem, obnoszą się ze swoją krzywdą, obrażają się na wszystko i wszystkich, rzucają legitymacje partii, którym zawdzięczali swoje funkcje i stanowiska.

W swych dociekaniach nie potrafiliśmy sformułować jakiejś końcowej i ostatecznej tezy, która mogłaby stanowić odpowiedź na ten frapujący problem. Zgodnie uznaliśmy, że przecież nie może chodzić o pieniądze, bo wysokość diety radnego nie powala z nóg i o wiele większe pieniądze można zarobić na wiele innych sposobów. Chodzi raczej o swoiste pompowanie swego ego, stworzenie sobie namiastkę poczucia życiowego sukcesu, zwłaszcza dla tych, którym trudno się wykazać jakimiś dokonaniami na polu zawodowym, czy działań społecznych. Jak to się jednak ma w odniesieniu do wziętych prawników, czy tych którzy świetnie sprawdzają się w biznesie. Może to być chyba próba odegrania na prowincjonalnej scenie roli polityków, tak jak to robi się w Warszawie, w Sejmie, czy rządzie. Stąd się biorą te namaszczone formułki typu Wysoka Rado (czy to nie jest zwrot żywcem przeniesiony parlamentu?). Te rozmaite rytuały, które bardziej śmieszą niż dodają powagi i estymy.

Gorzowską radę niektórzy chętnie widzą jak sejm w miniaturze, a swoją w niej rolę, jako rolę dostojnego i szanowanego posła. Tyle, że to raczej karykatura, a pojawiające się czasem pomysły uchwalania stanowisk w sprawach daleko wykraczających poza kompetencje i uprawnienia samorządu tylko to wrażenie potwierdzają.

Jednak najsmutniejsze w naszej dyskusji było to, że nikt z nas nie zaryzykował tezy, że starania o miejsce w Radzie Miasta może wynikać z pobudek czysto altruistycznych, że może komuś chodzić o możliwość wypełnienia swoich społecznych aspiracji i potrzeb, o zwyczajną chęć pomagania i służenia innym. Czyżby ideał sięgnął bruku?

Mam mimo wszystko nadzieję, że tym razem rozpoczynająca się kolejna kadencja gorzowskiego samorządu będzie inna niż poprzednie, że będzie to czterolecie skupienia się na podstawowych potrzebach i oczekiwaniach mieszkańców. Niech to będzie czas walki z dziurawymi jezdniami i chodnikami, czas porządkowania skwerów i trawników, ratowania walących się kamienic Nowego Miasta. Może to brzmi mało efektownie i mało ambitnie, ale sprawy najprostsze zbyt często okazywały się w naszym mieście zbyt trudne do załatwienia. 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x