Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home »
Longiny, Toli, Zygmunta , 2 maja 2024

Klasie brakuje klasy

2014-12-10 21:27:53, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,

Nasi drodzy (w utrzymaniu) politycy nie pozwalają nam na nudę. Ciągle dostarczają nam coraz to nowych atrakcji, tyle że stają się one coraz bardziej żałosne. Od kilku dni na czołówkach gazet po rewelacjach dotyczących trójki dzielnych podróżników do Madrytu, znalazł się temat rozliczeń służbowych podróży poselskich ich prywatnymi autami. Sprawa tym gorętsza, że wśród przodowników w tych podróżach jest sam Marszałek Sejmu, czyli według Konstytucji RP osoba numer 2 w naszej ukochanej ojczyźnie. Sporo wyrazów z dużej litery tylko ludzie za nimi się kryjący jakby trochę mniejsi, a może i całkiem mali.

Pomału mam już najzwyczajniej dosyć tych drobnych machinacji, tych szwindelków w wykonaniu wybrańców narodu, którzy z jednej strony starają się (nieudolnie i mało przekonywująco) stworzyć wrażenie jak to ofiarnie i po 24 h na dobę harują dla dobra wspólnego, z drugiej natomiast nie potrafią ukryć swej prywaty, małostkowości i chęci wygodnego życia za podatników pieniądze.

Niby w tej kolejnej aferze dotyczącej poselskich rozliczeń tzw. kilometrówki wszystko pod względem przestrzegania przepisów prawa jest w porządku. Potwierdziła to swym orzeczeniem sama prokuratura, tyle że moralnie sprawa jest śmierdząca na kilometr.

Nasi drodzy (w utrzymaniu) parlamentarzyści mają rzadki przywilej ustanawiania prawa w stosunku do samych siebie. Do tego by nie ulec pokusie uchwalenia wygodnych dla siebie ustaw, które umożliwiają sięganie do państwowej kasy bez zbędnych ograniczeń i dokumentacji, trzeba mieć naprawdę mocny kościec moralny i zasady życiowe zgodne z dekalogiem, a przede wszystkim ze zwyczajną ludzką przyzwoitością. Jeszcze trudniej mieć w sobie tyle przyzwoitości, żeby z okazji tworzonej przez durne przepisy nie skorzystać. Łatwo przecież można przy tym narazić się na miano frajera i nieżyciowego durnia. Takie to czasy, gdy ludzie zasad uważani są powszechnie za idiotów. Spore zasługi mają w tym względzie nasi drodzy (w utrzymaniu) posłowie wyznaczający standardy zachowań swoim osobistym przykładem.

Nie dają się obronić próby usprawiedliwień w rodzaju, że to tylko nieliczne czarne owce, które psują opinię całemu stadu. Ilość rozmaitych skandali pokazuje, że tendencja jest akurat odwrotna.

Sprawa jest o tyle ważna, że zachowania osób ze świecznika stanowi swoistą lekcją życia dla innych. Ukute w epoce Edwarda Gierka hasło „Polak potrafi” na przestrzeni tych kilkudziesięciu lat jego funkcjonowania nabrało dodatkowego, nie bardzo pochlebnego dla nas znaczenia. Jest bowiem równoznaczne z obrazem Polaka - drobnego cwaniaczka i kombinatora, który zawsze będzie szukał okazji by przechytrzyć sąsiada, by ominąć niewygodne przepisy i reguły zachowań.

Niestety, taki sposób zachowań rzadko spotyka się ze społecznym potępieniem, mamy raczej do czynienia nie tylko z akceptacją, ale wręcz z uznaniem dla tego, jak sobie świetnie ludziska radzą. Skorupka nasiąka w szkole zwyczajowym ściąganiem, podpowiadaniem i próbami przechytrzenia nauczycieli, czyli zachowań absolutnie nie do przyjęcia np. w kulturze anglosaskiej, gdzie ściąganie na sprawdzianach oznacza absolutną dyskwalifikację ucznia mogącą skutkować relegowaniem ze szkoły czy uczelni.

A potem już jest według ustalonych schematów, a to pobawimy się z kanarami w grę złapią - nie złapią (pamiętam jak byłem pierwszy raz w NRD i jechałem tramwajem to byłem zszokowany widokiem ludzi, którzy po wejściu do wagonu wyciągali sieciówkę by ją pokazać wszystkim współpasażerom), a to przyoszczędzimy na opłacie parkingowej, a to zachęceni przez przyszłego premiera przestajemy opłacać abonament rtv, możliwości łamania reguł społecznej koegzystencji jest bez liku. Tyle, że nie sposób doścignąć w tej rywalizacji naszych drogich (w utrzymaniu) polityków; mogą nagiąć przepis mówiący o konieczności posiadania adresu w gminie, w której zapragnęli być radnym, więc zameldują się w mieszkaniu rzadko odwiedzanej ciotki, są smakoszami policzków wołowych, więc bez skrępowania sięgają po służbową kartę, oficerowie BORu wyprowadzają psy na spacer, dowożą pizzę, noszą torby z zakupami, służbowymi autami wożone są dzieciaki do szkoły, czy przedszkola et cetera, et cetera.

Kiedyś, w epoce słusznie minionej, mówiło się o właścicielach PRLu, jednak ich przywileje, a także oczywiste nadużycia władzy nie dorównują pomysłowości dzisiejszych dygnitarzy.

Kraj się rozwinął i wzbogacił to i możliwości jakby większe.

Politycy uwielbiają mówić o sobie, jako o klasie politycznej. Nic bardziej mylącego, czego, jak czego, ale klasy w tym środowisku brakuje najbardziej.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x