Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home »
Jaropełka, Marii, Niny , 3 maja 2024

Zgrzyty na lewicy

2014-10-30 23:31:43, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,

Każda wytrzymałość ma swoje granice. Czasem odnoszę wrażenie, że prezydent Jędrzejczak testuje wytrzymałość radnych, zwłaszcza tych, którzy go wspierają, na ile w stosunku do nich może sobie pozwolić. Klub radnych Nadzieja dla Gorzowa przez całą kadencję właściwie bez żadnych warunków stawał murem za prezydentem we wszelkich sporach i dyskusjach. Dopiero na sam koniec ta stuprocentowa lojalność radnych z tego klubu została mocno nadwątlona, bo to i radny Wierchowicz postanowił walczyć o reelekcję z innej niż prezydencka listy, a także radna Szafrańska podjęła decyzję by dać sobie spokój i więcej już nie kandydować, bo współpraca z prezydentem wymaga jednak wielkiej cierpliwości i żelaznych nerwów.  Radna Wojciechowska już dawno opuściła ten klub i obecnie postanowiła zostać ludowcem, co właściwie w przypadku miasta Gorzowa oznacza autodestrukcję i swoiste polityczne seppuku. W tej sytuacji Tadeusz Jędrzejczak kolejny raz zmienia skład swojej drużyny, którą reklamuje na wszelkie możliwe sposoby, a poziom jego zachwytów nad walorami niektórych osób, które postanowiły „zasilić” szeregi jego komitetu dorównuje jedynie poziomowi uwielbienia i hołdów składanych przez nich panu prezydentowi. W ten sposób towarzystwo wzajemnie się nakręca i wprawia w stan bliski nirwany, choć wydaje mi się, że bliżsi prawdy są ci, którzy uważają iż prezydenckie towarzystwo jest raczej w stanie bliskim paniki, niż poczucia siły rokującej sukces wyborczy. Potwierdza to także agresja wykazywana przez członków komitetu wyborczego Tadeusza Jędrzejczaka wobec niektórych konkurentów politycznych. Występuje przy tym określona prawidłowość – im groźniejszy przeciwnik, tym agresja jakby większa.

O wiele bardziej skomplikowana jest materia stosunków łączących prezydenta Jędrzejczaka z klubem radnych SLD. Czasem słyszę, że jest to szorstka przyjaźń, choć sądzę, że o jakiejkolwiek przyjaźni to raczej trudno w tym przypadku mówić. Tadeusz Jędrzejczak należał do „ojców założycieli” nowej partii lewicowej, był przez czas jakiś jej przywódcą i w mieście, i w całym województwie. Potem z partii wystąpił i o swej lewicowej proweniencji przypomina sobie tylko od czasu do czasu, a zwłaszcza wówczas, kiedy to jest mu do czegoś potrzebne. Kiedy zdarzało mu się ujeżdżać po gorzowskich radnych jak na łysej kobyle, to nie szczędził ostrych słów swej często nieuzasadnionej krytyki również klubowi radnych SLD. Mimo tego klub ten jakże często wspierał jego propozycje i projekty, głosował za wnoszonymi przez prezydenta uchwałami, unikał wytykania błędów. Mało tego; w nadchodzących wyborach kierownictwo miejskiej organizacji postanowiło udzielić poparcia Tadeuszowi Jędrzejczakowi w jego staraniach o fotel prezydenta miasta. W zawartym przy tej okazji porozumieniu działacze SLD wyrazili przekonanie, że obie układające się strony będą się wspierać przy realizacji swych programów. Wydawać by się mogło, że nie ma nic lepszego tak dla samej lewicy, jak i dla całego miasta, jak porozumienie wszystkich sił połączonych wspólnotą przekonań i chęcią przyczynienia się do rozwoju miasta. Tyle, że zamiary sobie, a życiowa praktyka to jednak zupełnie co innego. SLD ma wspierać Tadeusza Jędrzejczaka w jego staraniach o prezydenturę, tymczasem on sam stworzył własne listy kandydatów do Rady Miasta, które  konkurują o mandaty radnych z reprezentacją komitetu wyborczego SLD, a nawet skaperował w swoje szeregi funkcyjnych działaczy tej partii. To naprawdę trudne jest do ogarnięcia dla przeciętnego wyborcy, nie sposób bowiem zrozumieć, dlaczego wiceprzewodniczący Rady Wojewódzkiej SLD współzawodniczy o miejsce w Radzie z kolegami z tej samej partii. To klasyczna schizofrenia i pomylenie pojęć. Bardziej racjonalnie, a nawet na swój sposób przyzwoicie zachował się były rzecznik SLD w mieście, który planując start w wyborach z listy Jędrzejczaka najpierw opuścił szeregi partii. To przynajmniej jest czytelne i jakoś tam uczciwe.

Kiedy więc SLD-owscy radni po raz kolejny nie mogli doprosić się od prezydenta obiecanego wcześniej harmonogramu remontów i modernizacji gorzowskich ulic i chodników to wcale się nie dziwię, że ich cierpliwość całkowicie się wyczerpała. Sam słyszałem przy okazji różnych oficjalnych spotkań, jak gorzowscy radni SLD zapowiadali, że z ich inicjatywy zostanie taki plan przez prezydenckie służby opracowany i przedstawiony do dyskusji radnym na październikowej sesji Rady Miasta. Gdy okazało się, że i tym razem znowu projekt takiego planu nie będzie procedowany to radnym SLD nie pozostało nic innego jak złożyć sformułowane w dość ostrym tonie oświadczenie, w którym potępiają takie praktyki prezydenta i jego licznych służb, które nie potrafiły przez kilkanaście miesięcy przygotować oczekiwanego powszechnie dokumentu. Podważa to według autorów oświadczenia wiarygodność zapewnień prezydenta, a także jego przedwyborczych obietnic. Jak słyszę z kręgów zbliżonych do prezydenckiego komitetu pan prezydent przyjął to oświadczenie bardzo nieprzychylnie traktując to jako objaw nielojalności ze strony swoich sojuszników i nawet rozważa rezygnację z kandydowania do wojewódzkiego sejmiku z listy SLD. Ale to pewnie tylko plotka, bo gdyby tak się stało to oznaczałoby  zerwanie zawartego porozumienia i przekreślenie możliwości współpracy nie tylko w kończącej się kadencji, ale chyba także w przyszłym czteroleciu, gdyby Tadeuszowi Jędrzejczakowi powiodły się starania o ponowny wybór na prezydencki urząd.

Ta sytuacja jest dla mnie jeszcze jednym dowodem na to, że Tadeusz Jędrzejczak nie toleruje w swym otoczeniu osobowości cechujących się umiejętnością samodzielnego myślenia i posiadających własne zdanie, takich jak choćby liderów SLD w mieście, Marcina Kurczyny czy Jana Kaczanowskiego. Nie traktuje ich jak partnerów do pracy i działania, ale jak rywali ograniczających jego pozycje i wpływy w mieście. I w taki to oto sposób, w wyniku osobistych ambicji i niczym niezawinionych animozji cierpi cała ideowa formacja, bo przypomnę tylko stare porzekadło: gdzie dwóch się bije tam PIS korzysta. Przekonamy się o tym już niedługo.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x