2014-11-09 18:31:43, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,
Jacek Wójcicki już wygrał. Co prawda jeszcze nie wygrał wyborów na prezydenta Gorzowa Wlkp., ale na pewno jego zwycięstwem jest to, że stanął na czele ruchu obywatelskiego zrzeszającego przede wszystkim ludzi młodych. W ten sposób udało mu się osiągnąć to, o czym inni politycy potrafią tylko mówić, bez żadnych widocznych rezultatów, czyli przyciągnąć młodych do polityki i zachęcić do społecznej aktywności. Zresztą w tej konkretnej sytuacji nieważne jest to, co było pierwsze: kura, czy jajko, bo tak należałoby potraktować problem, czy to Wójcicki przyszedł do młodych z Inicjatywy Obywatelskiej by pomogli mu zrealizować jego polityczne zamiary, czy Ludzie dla Miasta potrafili przekonać wójta Deszczna, aby stał się ich liderem w wyborach samorządowych.
Nieważne więc jak doszło do tego mariażu, bo jak wiadomo od przyczyn zawsze ważniejsze są skutki. A skutek jest taki, że w nadchodzących wyborach samorządowych wystartuje całkiem nowa siła, która jest w stanie wiele zamieszać w dotąd obowiązującym układzie sił i znacznie zmienić personalny skład Rady Miasta, jak i obsadę najważniejszego urzędu w Gorzowie.
Błędem urzędującego prezydenta było to, że kiedy pojawili się młodzi ze swoimi pomysłami to zostali przez niego potraktowani nie jak środowisko, które mogłoby mu służyć pomocą w rozwiązywaniu gorzowskich problemów, lecz jak jacyś niedojrzali awanturnicy, którzy chcą mącić w mieście, burzyć święty spokój prezydenta i jego urzędniczej armii.
Świetnie ilustruje to choćby sytuacja z koncertem Adama Bałdycha zorganizowanym dla nagłośnienia tragicznej sytuacji lokalowej szkoły muzycznej. Prezydent Jędrzejczak mimo tego, że znany jest ze swych muzycznych zamiłowań nie pojawił się na tym koncercie, mało tego fama głosi, że zrobił wiele by nie dopuścić do jego odbycia. Czyli zamiast pokazu koncyliacyjności i chęci współpracy, mieliśmy demonstrację siły i lekceważenie głosu młodzieży i środowiska artystycznego.
Natura nie znosi próżni; skoro entuzjazmu i zapału młodych nie chciał wykorzystać Tadeusz Jędrzejczak to znalazł się Jacek Wójcicki, który potrafił docenić potencjał i możliwości tkwiące w działaczach Inicjatywy Obywatelskiej.
Ich kreatywność i zaangażowanie było widać w trakcie wiecu wyborczego Jacka Wójckiego zorganizowanego w minioną sobotę. W wypełnionej po brzegi sali audytoryjnej biblioteki im. Herberta zgromadzili się przede wszystkim jego zwolennicy, wśród których zdecydowanie przeważali 30 i 40 latkowie. Atmosfera tego przedwyborczego spotkania była zupełnie inna niż te, w których wcześniej miałem okazję uczestniczyć. Dominowały emocje, widoczne w każdym wystąpieniu, także sam Jacek Wójcickie swoje przemówienie zbudował na pomyśle polegającym na tym, iż starał się pokazać swój związek uczuciowy z miastem wynikający z dziecięcych przeżyć i smaków, wspomnień o wspólnych, rodzinnych wyprawach do Gorzowa, jawiącego się jako swoista Arkadia – kraina wiecznej szczęśliwości i ostro skonfrontowanego z dzisiejszym obrazem miasta pogrążającego się w degrengoladzie i chaosie.
Patrzyłem na to z mieszanymi uczuciami, z jednej strony podziwiałem sprawność organizacyjną, radość i siłę wynikającą z przekonania o tym, że zwycięstwo jest możliwe, z drugiej natomiast, jako przedstawiciel pokolenia schodzącego ze sceny miałem świadomość, że ten gorzowski światek, tak dobrze mi znany i na swój sposób uporządkowany wkrótce odejdzie w przeszłość. Nadchodzą bowiem całkiem nowi ludzie, na pewno rokujący duże nadzieje i perspektywy na przyszłość, czy jednak będą w stanie udźwignąć role do których aspirują, czy potrafią zachować swą młodzieńczą wrażliwość i autentyczność, czy nie nauczą się szybko politycznych gierek i nie zawsze uczciwych chwytów?
Myślę, że te obawy podziela wielu gorzowian, którym będzie to utrudniać glosowanie za kompletnym przemeblowaniem miejskiej władzy. Nie można jednak się bać tego, co nieuniknione, pokoleniowa zmiana warty musi nastąpić. Im prędzej to nastąpi, tym lepiej dla naszego miasta.
