2014-08-28 09:42:35, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,
Już można. Można kleić plakaty we wszystkich dozwolonych i niedozwolonych miejscach. Płotów do obklejania jak pokazała akcja mecenasa Synowca u nas dostatek. Nadchodzą żniwa dla wszelakiego rodzaju mediów, zarówno tych tradycyjnych – papierowych i elektronicznych, jak i tych działających w sieci. Wszystko na sprzedaż, będą wyścigi na pomysły marketingowe, obawiam się, że co jeden to głupszy, ale to nieważne, ważne żeby mówili, opisali, pokazali w magicznej skrzyneczce do oglądania obrazków (to określenie mojego wnuka – rodzinnego mądrali).
Lista pretendentów do prezydenckiego stolca już praktycznie gotowa, co prawda nie określił się aktualnie nam panujący, ale nikt nie ma wątpliwości, co do jego startu. Pytaniem jest tylko, w jakich okolicznościach przyrody odbędzie się to prezydenckie Urbi et Orbi, czy decyzja zostanie objawiona na stołku perkusisty, a może na basenie Słowianki. Wszystko już było, ale prezydenccy macherzy od propagandy na pewno coś wymyślą i nie zawiodą nie tylko moich oczekiwań.
Właściwie to nie ma żadnych zaskoczeń, nie objawił się nikt, o kim by się wcześniej nie spekulowało, może z wyłączeniem kandydata PSL. Dla mnie jest to oznaka tego, że powszechne oczekiwanie na zmianę jakości w zarządzaniu miasta nie ma szans na spełnienie. Większość uczestników prezydenckiego wyścigu już w nim uczestniczyła wcześniej, przy okazji poprzednich wyborów mogliśmy poznać ich pomysły na miasto i wizję jego rozwoju. Szału nie było, wyborcy tego nie kupili, trudno więc oczekiwać by tym razem stało się inaczej, tym bardziej, że jakoś nie było wcześniejszych sygnałów, że na któregoś z pretendentów spłynęło jakieś objawienie, czy łaska Pańska, która mogłaby uczynić z niego wymarzonego przez gorzowian prezydenta.
Pojawiły się już pierwsze próby oceny walorów kandydatów, teraz przyjdzie czas na ich szczegółową wiwisekcję i prześwietlenie do trzeciego pokolenia wstecz. O wartości tych analiz będzie można mówić wyłącznie wtedy, gdy zostaną przeprowadzone rzetelnie i bez politycznego zacietrzewienia. Szanse na to by tak się stało oceniam, jako nikłe, wezmą się bowiem za nie rozmaici domorośli specjaliści wynajęci do tej roboty, a przez to nie potrafiący ukryć swoich sympatii i antypatii. Trzeba więc zdać się na własny rozum i wyczucie, nie ulec nachalnemu zachwalaniu towaru, jako żywo przypominającym okrzyki bułgarskich sprzedawców z giełdy na Szczecińskiej.
Dlatego z uwagą i zainteresowaniem przeczytałem rozważania sąsiada z blogerskiej strefy –mecenasa Wierchowicza, który pokusił się o ocenę plusów i minusów kandydatów na prezydenta naszego miasta. Jest w jego uwagach sporo trafnych spostrzeżeń, choć felietonowa forma siłą rzeczy prowadziła do uproszczeń i powierzchowności, a wykreowanie z asystentki prezydenta demonicznej madame Irene uznaję za grubą przesadę.
Może co prawda wydarzyć się i to, że jeszcze pojawi się jakiś egzotyczny kandydat, jakiś Filip z konopi, jakim był kiedyś niejaki Robert Bagiński, który w tej kampanii wyborczej odgrywa całkiem inną rolę, czy też kandydat PSL z poprzednich wyborów, którego nazwiska chyba dziś mało kto pamięta.
Jedno jest pewne, będzie ciekawie. Niektórzy przewidują, że będzie krwawo, co zapewni niezastąpiony w takich sytuacjach kandydat z namaszczenia PiSu, który jak dotąd zachowuje się wyjątkowo spokojnie i spolegliwie, zmieniając się wręcz nie do poznania. Ciekawe jak długo wytrzyma w takim kostiumie.
Pażywiom - uwidim .Tyle, że posługiwanie się ruszczyzną w tym sezonie nie jest zbyt popularne. To jednak zupełnie inna bajka.
