więcej

więcej
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Mija dzień »
Longiny, Toli, Zygmunta , 2 maja 2024

Rozwojem gospodarczym ktoś się zajmie, ale trzeba zainwestować

2015-02-07, Mija dzień

Rozmowa z  Andrzejem Kailem, dyrektorem ds. marketingu Kostrzyńsko – Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej S. A.

medium_news_header_10266.jpg

- Jakie zmiany, obok powstania nowych podstref, przyniósł miniony rok?

- W strefie nic się nie zmieniło oprócz przepisów o pomocy publicznej. Każda zmiana przepisów pogarszająca przywileje dla przedsiębiorców wpływa na poziom ich zainteresowania. W tej chwili, mimo obniżenia pomocy publicznej, nadal jesteśmy bardzo atrakcyjni dla  nowych inwestorów.

- Na czym polegają relacje pomiędzy inwestorami a zarządem KSSSE?

- Nie jest to tak, że firmy inwestują a potem są zostawione same sobie. Obowiązki mają obie strony. Współpraca układa się na ogół dobrze. Nie mamy możliwości oddziaływania na potencjalnych klientów, którzy będą kupować produkty naszego inwestora. Nikt nie pyta  burmistrza w jaki  sposób wpływa na sklepy monopolowe albo jak te sklepy wpływają na miasto,  a przecież burmistrz jest tym, który wydaje koncesje na sprzedaż alkoholu i kontroluje prawidłowość realizacji umowy ze sklepem. Nasz rola jest największa w momencie przygotowania terenu, ale gdy już inwestor funkcjonuje nasza rola jest niewielka. Po spełnieniu określonych  wytycznych inwestor nabywa prawo do  ściśle określonych przywilejów. Nie jest to tak, że każdy kto wchodzi do strefy od razu dostaje zwolnienia podatkowe. Przede wszystkim musi wypracować zysk, czyli ciężką pracą uzyskać nadwyżkę przychodów nad kosztami.  Zobowiązuje  się  go do zainwestowania jakiś pieniędzy i zatrudnienia określonej ilości ludzi. Podobnie działają firmy poza strefą, ale nikt im nie nakazuje zainwestowania milionów złotych ani ilości zatrudnionych. Inwestor w strefie, bez względu na sytuację rynku,   jeżeli nie wypełni złożonej deklaracji będzie mógł nadal  prowadzić działalność, ale nie będzie mógł korzystać z ulg.   Za konkretnymi przywilejami idą konkretne obciążenia.

- Lokalizacja w pobliżu zachodniej granicy jest zapewne wielkim atutem KSSSE?

- Lokalizacja  jest i nie jest atutem. Bliskość granicy niemieckiej powoduje odpływ pracowników. Wystarczy porównać wielkość rynku siły roboczej w lubuskim a chociażby w dolnośląskim. W tym drugim jest   kilkakrotnie większa.

- Ogromne oczekiwania samorządowcy wiążą z rozszerzeniem strefy. Ile czasu upłynie zanim odczuje się spadek bezrobocia i wpływy do lokalnych budżetów?

- Wystarczy spojrzeć na historię naszej strefy. Powstała w 1997 roku w Kostrzynie i Słubicach a jeszcze są miejsca niezagospodarowane. Nieprawdziwe są oczekiwania władz samorządowych, że wystarczy rok lub dwa aby ich tereny zostały w pełni zagospodarowane. Chyba, że władze samorządowe są tak aktywne i mają tak dobrze przygotowane tereny inwestycyjne, że inwestorzy sami z siebie  tam się pojawią. Uważam to za mrzonkę. Na pewno trzeba wykonać wiele pracy u podstaw i dużo zainwestować, żeby uzyskać pozytywne efekty. W samym Kostrzynie na infrastrukturę techniczną  spółka i miasto wydały grubo ponad 30 mln zł. Dopiero tego typu poświęcenie polegające na wydaniu ogromnych pieniędzy na infrastrukturę powoduje pojawienie się nowych inwestorów i miejsc pracy na terenie strefy i w jej otoczeniu. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że jedno miejsce pracy na terenie strefy generuje dwa do trzech miejsc pracy poza nią.  Strefa jest ważnym czynnikiem rozwojowym dla regionu, ale konieczna jest współpraca z samorządami.

- Powróćmy do zatrudnienia. Czy prawdą jest, że firmy w KSSSE narzekają na brak pracowników?

- Mogę polegać na opiniach inwestorów, a oni ostatnio rzeczywiście  skarżą się na brak rąk do pracy.  Możemy  jedynie  podejmować działania polegające na przygotowaniu pracowników.  Podejmujemy działania związane z rozwojem szkolnictwa zawodowego.  Robimy to razem z partnerami jak np. spółka teleskop z Kostrzyna, PTV, Bohrne Forniture itd. Te przedsiębiorstwa zaczęły doceniać wartość lokalnego rynku pracy, która nabiera znaczenia wraz z rozwojem szkolnictwa zawodowego. Te firmy prowadzą już działalność edukacyjną. Zawiązują się porozumienia ze szkołami w regionie m. in.  Zespołem Szkół Mechanicznych w Gorzowie  i podobnym z Nowej Soli. Zaczynamy  prowadzić edukację dualną , która polega na tym że młodzież zdobywa wiedzę teoretyczną w szkole, a praktyczną  w firmach naszych inwestorów. To wszystko działa. Najlepsi uczniowie mogą liczyć na zatrudnienie.  Dbanie o edukację jest również efektem tego, że firmy te wrosły już w nasz region. Pierwsi, najstarsi pracownicy  zaczynają już odchodzić na emerytury a  przychodzą przygotowani przez nich młodzi. Tworzy to taki łańcuszek, który docelowo spowoduje właściwe funkcjonowanie biznesu. Wracamy do tego co niegdyś doskonale funkcjonowało w naszym kraju, ale przez zmiany ustrojowe  zostało zaniedbane. Zamknięto wiele zakładów pracy, a uczniowie zaczęli się szkolić na kierunkach, kiedyś może i potrzebnych, lecz teraz występujących w nadmiarze. Mówię tu o specjalistach od zarządzania, marketingu. Zabrakło  fachowców do pracy w fabrykach. Należy pamiętać o tym, że nie są to już typowi robotnicy, ale ludzie świetnie przygotowani do pracy przy doskonale rozwiniętych liniach technologicznych, obsługujący maszyny z najwyższych półek technologicznych. Tacy pracownicy nawet jak stracą pracę w jednym zakładzie, to zostaną z otwartymi rękami zatrudnieni w innych fabrykach. Beż takich pracowników nie będziemy w stanie stworzyć konkurencyjnej oferty biznesowej, a konkurencja jest duża. W Lubuskim i Zachodniopomorskim, w którym również funkcjonujemy, takich fachowców jest niewielu w stosunku do pozostałych części kraju  i takie działania edukacyjne są konieczne dla naszego rozwoju.

- Czy tych braków kadrowych nie da się uzupełnić pracownikami z innych części kraju?

- Ludzie sami nie przyjadą. Trzeba ich zachęcić nie tylko pracą. Nie jesteśmy tak bogaci, aby pracownicy mogli codziennie dojeżdżać po 100 kilometrów. Miasta muszą też zrozumieć, że  ważna jest cała infrastruktura jak np. możliwości dojazdu, szkoły, przedszkola, mieszkania. To są sprawy leżące w kompetencji samorządu, w które trzeba inwestować. Rozwojem gospodarczym ktoś się zajmie.

- Ma pan zapewne na myśli KSSSE. Jaki jest wpływ spółki na rozwój regionu?

 - Uważam, że te prawie 20 lat doświadczenia naszej spółki przekłada się bardzo dobrze na rozwój regionu. Będzie coraz lepiej, ale przy założeniu  że samorządowcy również spełnią swoje zadanie. Możemy założyć strefę w każdym miejscu, które spełni kryteria i zrobić to w każdej chwili. Oczywiście wymaga to trochę czasu. Nic z tego jednak nie wyniknie, jeżeli ten kto  będzie administrował tym terenem, czyli samorządowiec, ograniczy się tylko do czekania aż  my przywieziemy inwestora. Nie jest to proste.  W spółce zatrudnionych jest 14 osób.  Odpowiadają one na ponad 40 zapytań miesięcznie, a nie zawsze inwestorzy  pytają o takie lokalizacje jakich byśmy chcieli.  Drezdenko i Strzelce Krajeńskie mają swoje podstrefy, ale teraz muszą podjąć takie działania, które pokażą światu,  że warto tam inwestować.   Przez ostatnie niemal dwie dekady dowiedzieliśmy się, że najtrudniej w samorządzie wydaje się pieniądze na promocję i marketing . Jak długo samorządowcy będą siedzieć za biurkiem państwo radni nie będą podnosili larum, ale gdy tylko spróbują gdzieś wyjeżdżać, szczególnie za granicę to się radnym nie spodoba. Stawianie wymagań i ograniczanie możliwości powoduje, że kręcimy się w kółko. Łatwiej  wydać na ocieplenie budynku lub plac zabaw. To są rzeczy widoczne. Zakopanie pieniędzy w ziemie w formie  np. kolektorów kanalizacyjnych, przyłączy prądu i gazu  już nie. Wymaga to wielkiej sztuki przekonywania.   Nie będzie efektów jeżeli działać będziemy sami a samorządowcy będą tylko czekać . Nie są to działania które przynoszą natychmiastowe rezultaty i trzeba o tym pamiętać. Samorządowiec wybrany na 4 lata  przez dwa uczy się samorządu, a następne dwa przygotowuje do kolejnej kampanii wyborczej.  W międzyczasie może uda mu się coś załatwić. Uważam, że 10 lat to takie niezbędne minimum  na zagospodarowanie terenu.

Rozmawiał: Ryszard Romanowski

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x