więcej
 
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Moto »
Bony, Horacji, Jerzego , 24 kwietnia 2024

Ecodriving w Polsce staje się zwyczajnie niebezpieczny

2015-02-19, Moto

Coraz popularniejsze robi się pojęcie ecodrivingu. Doszło do tego, że naukę tzw. ekonomicznej jazdy wprowadzono do obowiązkowego programu szkolenia kandydatów na kierowców. 

medium_news_header_10388.jpg

Umiejętności te egzekwowane będą na egzaminach.

Po zapoznaniu się tym, czego oczekuje się od kursantów nie mogłem wyjść ze zdumienia. Tym bardziej, że przeszedłem szkolenia w tym zakresie organizowane przez Mercedesa i Szkole Auto. Obie te firmy szkoliły kierowców, którzy już od lat posiadają prawo jazdy i dobrze sobie radzą z samochodami. Testowy Mercedes Vito wypełniony był aparaturą pomiarową analizującą chwilowe i średnie zużycie paliwa oraz wszystkie ważne parametry silnika w czasie rzeczywistym. Wydruk, a nie ucho i oko instruktora wskazywały czy adept opanował sztukę ecodrivingu nie mordując przy okazji mechanizmów samochodu.  Wystarczy sobie wyobrazić młodego kierowcę, który nieporadnie wyrusza na drogę i zamiast na niej koncentruje się na wskazaniach obrotomierza. Polski prawodawca założył, że charakterystyka wszystkich silników jest identyczna przy określonych obrotach. Pilnemu adeptowi nie przyjdzie nawet do głowy, że jadąc na piątym biegu 30 km/h z silnikiem który kręci się około 1500 obr/ min po prostu go dożyna. W rzeczywistym ruchu panującym na polskich drogach pozbawia się również możliwości przyśpieszenia.  W wielu bowiem przypadkach nie gwałtowne hamowanie a dodanie gazu i szybkie ominięcie przeszkody zapobiega tragediom. Między bajki należy włożyć opinię, że błyskawicznie zmienimy bieg i uciekniemy. Nie zapominajmy, że jeszcze trzeba odpowiednio wcześnie zobaczyć zagrożenie, co przy wpatrywaniu się w obrotomierz będzie bardzo trudne. Lepiej jest w przypadku rzadkich na naszych drogach aut z automatycznymi skrzyniami biegów, które są zresztą dyskryminowane przez twórców przepisów dotyczących nauki jazdy.

Z punktu widzenia silnika też nie jest dobrze. Pojazdy przejeżdżające tysiące kilometrów wyłącznie na niskich obrotach będą niedosmarowane. Podobno wydatek pomp olejowych jest tak duży a oleje tak dobre, że niczym to nie grozi. Rodzi się pytanie dlaczego, gdy zapanowała moda na wydłużanie okresu zmian oleju wiele silników renomowanych producentów trafiło na czarną listę najbardziej awaryjnych. Te same silniki, gdy wymieniano w nich olej co 10 lub 15 tys. km cieszyły się opinią niezawodnych. Nie wspominam tu o normalnym dla wszystkich silników tłokowych niewyważeniu, które nasila się w określonym zakresie obrotów działając niszcząco na układ korbowo – tłokowy. Dzięki nowoczesnym układom wtryskowym, kołom dwumasowym itp. nie czuje się szarpania i nie słychać stuków, ale problem nadal występuje.

Kolejną ofiarą ecodrivingu są akumulatory. Kierowcy dosyć powszechnie narzekają na ich obniżającą się jakość nie biorąc pod uwagę faktu, że we współczesnych samochodach przeogromnie wzrosła ilość odbiorników prądu, podczas gdy akumulatory prawie się nie zmieniły. Prądu ma wystarczyć nam na uruchomienie samochodu a później o wszystko zadba alternator, który do tego naładuje akumulator. Tymczasem chorobliwa oszczędność paliwa i pseudoekologia sprawiają, że nasz rezerwuar prądu jest ciągle niedoładowany. Gdy po raz pierwszy jego napięcie spadnie poniżej 12,5 V zacznie się powolna śmierć. W efekcie po roku lub dwóch musimy kupić nowy. Urządzenie zawiera ołów i toksyczne związki siarki. Trzeba je zutylizować a wyprodukowanie nowego też nie jest obojętne dla środowiska. Ponadto w katalitycznych układach wydechowych w sposób naturalny zbiera się woda działając korozyjnie. Wystarczy spojrzeć na rury wydechowe niektórych aut, których kierowcy zmuszeni są np. podczas pokonywania podjazdu mocniej wcisnąć gaz. Fontanna wody z rury pozwala poznać, że pojazdy te są na co dzień eksploatowane głównie na niskich obrotach i niedługo będą musiały przejść kosztowną naprawę. Samochody, mechaniczne ofiary urzędowej wersji ecodrivingu też szybko znajdą się na złomowisku. Zastąpią je nowe modele i producenci zanotują kolejne zyski.  Gdzie tu ekologia?

Jak mawia jeden z moich przyjaciół mechaników, samochód musi coś palić, jak nie paliwo to zawory. Trudno temu zaprzeczyć.  Szkoda, że ecodrivingu nie zostawiono ekspertom z renomowanych szkół doskonalenia techniki jazdy a zajęli się nim faceci zza biurek.

Ryszard Romanowski

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x