Aerodynamiczna Skoda 935 miała trochę więcej szczęścia

2015-08-08, Moto

Wakacje to okres, w którym odbywają się liczne imprezy z udziałem samochodów zabytkowych i klasycznych. Gorzów odwiedziły szacowne Rolls – Royce i Bentleye a nieopodal Kolonii odbywał się rajd Schloss Bensberg Classic.

Gwiazdą niemieckiej imprezy był pieczołowicie odrestaurowany prototyp Skody 935. Samochód ten jest szczególnie interesujący z wielu powodów. Pierwszym jest rzadka możliwość oglądania aut z okresu pierwszych eksperymentów aerodynamicznych, kiedy to estetyka nadwozia zaczęła gwałtownie się zmieniać. Nowa droga stylistyczna nie zawsze była usłana różami czego przykładem jest porażka rynkowa Chryslera Airflow. Poza tym wazny jest polski punkt widzenia, a stylizacja Skody nieco przypomina polskiego Lux Sporta, którego produkcję seryjną pokrzyżowała wojna, lecz doczekał się nieudolnej niemieckiej kopii pod marką Hannomag. Zarówno polską jak i czeską konstrukcję łączy i wyróżnia dbałość o aerodynamikę oraz szczegóły wykończenia. Niestety prototypy LS zaginęły podczas wojny. Skoda miała trochę więcej szczęścia. W zasadzie na aerodynamice podobieństwa między tymi samochodami się kończą. Modelowi 935 często zarzucano zbyt duże podobieństwo do produkowanej seryjnie w tych latach niekonwencjonalnie projektowanej przez Hansa Ledvinkę Tatry. Wiele modeli tej szacownej marki przetrwało i można je oglądać w muzeum w czeskiej Koprzywnicy. Skoda 935 znana była głównie ze zdjęć robionych podczas salonu samochodowego w Pradze w roku 1935. Być może zarzuty brały się z nieznajomości szczegółów technicznych konstrukcji z Mlada Boleslav. Tymczasem samochody obok aerodynamiki łączył głównie silnik w układzie boxer. Silnik Tatry umieszczono z tyłu auta. Był on chłodzony powietrzem. Tymczasem boxer Skody zasilany dwoma gaźnikami Zenith chłodzony był cieczą i umieszczony centralnie, przed tylną osią. Napęd przenoszony był przez słynną w owym czasie półautomatyczną skrzynię francuskiej firmy Cotel o czterech przełożeniach. Moc 54 KM pozwalała pojazdowi osiągnąć znaczącą w tych czasach prędkość maksymalną 140 km/h. Centralne umieszczenie silnika sprawiało, że auto było bardzo dobrze wyważone, co przekładało się na dobre trzymanie się drogi a co za tym idzie na bezpieczeństwo. O dbałości konstruktorów o sprawy bezpieczeństwa świadczy również umieszczenie zbiornika paliwa. W pierwotnej wersji miał on być umieszczony w centralnej rurze nośnej przebiegającej wzdłuż samochodu. W kolejnych prototypach umieszczono go z tyłu. Zadbano o zabezpieczenie przed skutkami ewentualnych zderzeń i osłonięto go kołem zapasowym. Podobne rozwiązanie, w którym koło zapasowe jest elementem tzw. strefy zgniotu znamy z Fiata 126. W tym przypadku koło wzmacniało przednią część auta. Do budowy modelu 935 użyto znacznych ilości aluminium, czego efektem była niska masa wynosząca 1170 kg.

Należąca do muzeum w Mlada Boleslav Skoda 935 ma ciekawą historię. Po aneksji Czechosłowacji wiadomo już było, że czasy nie sprzyjają rozwojowi nowych konstrukcji samochodów osobowych. Pojazd sprzedano prywatnemu użytkownikowi w roku 1939. Gdy w 1968 zapadła decyzja o tworzeniu muzeum Skody samochód odkupiono. Wiele lat trwała renowacja zarówno nadwozia, jego wnętrza jak i elementów mechanicznych. W pełni odrestaurowany samochód pojawił się dopiero pod koniec lipca na niemieckiej imprezie.

Teraz zapewne będzie można ogląd ten niezwykle interesujący samochód w fabrycznym muzeum w Mlada Boleslav. Miejsce to warto odwiedzić podczas wakacyjnych wojaży, tym bardziej, że leży niedaleko polskiej granicy.

rar