2016-07-26, Moto
Polacy zdążyli się przyzwyczaić do tego, że samochodów nie dotyczy tzw. święte prawo własności.
Pojazd, za który zapłaciliśmy pokaźną kwotę nie może być przez nas czasowo wyrejestrowany, nie możemy użyć go jako własnego banku części, sprzedać znajomemu na części lub złomować w dowolny sposób.
Zupełnie inaczej jest w większości krajów Zachodu. Prawdziwym rajem dla kolekcjonerów jest USA i Kanada. Tam bez trudu można odszukać słynne modele samochodów z dawnych lat zaparkowane kiedyś na farmach lub w ogródkach. Wystarczy wyłożyć niewielką sumę i przeprowadzić remont, żeby jeździć prawdziwą perełką. Bywa jednak tak, że ich właściciel nie chce słyszeć o sprzedaży i chce aby jego ukochany samochód spokojnie skorodował. Co ciekawe często pojazdy te mają dawne numery rejestracyjne. Według prawa tablica również jest własnością i ma prawo rozsypać się wraz z autem lub ozdabiać ściany salonu.
Wszystko to wraz ze zmianami w światowej motoryzacji może przejść do historii. Niedawno słynna firma specjalizująca się w produkcji ciągników i maszyn rolniczych John Deere wystąpiła do amerykańskiego biura prawa autorskich USCO z własną interpretacją przepisów. Opierając się na wprowadzonym w 1998 roku prawie o ochronie praw autorskich rolniczy potentat uważa, że ciągnik lub kombajn nie jest własnością nabywcy. Zapłacił on tylko za dożywotnią licencję na jego używanie. Urządzenie nie może być serwisowane poza firmową siecią i nie można modyfikować zainstalowanego w nim oprogramowania. Maszyny rolnicze podobnie jak samochody nie będą działać bez wyrafinowanej elektroniki sterowanej programami, które są własnością firmy. Użytkownik oprogramowania dysponuje tylko licencją. Firma podała również przykład łamania umowy przez użytkowników polegający na instalowanie nielegalnych plików muzycznych w systemach audio pojazdów …
Amerykańskie Stowarzyszenie Producentów Motoryzacyjnych AAM wystąpiło z podobnym wnioskiem dotyczącym samochodów. Tym razem wywołało to burzę protestów zarówno federacji konsumenckich, jak i niezależnych warsztatów. Na razie wniosek odrzucono.
W przypadku firmy John Deere może być inaczej. Jeżeli jej racje zostaną uznane od razu do boju ruszą producenci samochodów. Warto pamiętać, że przemysł samochodowy jest tak zglobalizowany, że rozwiązania stosowane na jednym kontynencie błyskawicznie trafiają na kolejne. Być może niedługo już kupować będziemy nie samochody a licencje na ich użytkowanie. Będzie ona mogła być dożywotnia lub ograniczona czasowo. Już układy elektroniczne montowane w autach są w stanie unieruchomić pojazd w przypadku np. konieczność serwisu a może również przekroczenia terminu płatności raty. Na razie możliwość tą stosują tylko hakerzy, którym już co najmniej kilkakrotnie udało się wejść do systemów zarządzania pojazdem.
Elektronika w samochodzie staje się coraz bardziej skomplikowana. Wpływają na to w dużej mierze regularnie wprowadzane zarówno na terenie UE jak i Ameryki przepisy dotyczące obowiązkowego wyposażania pojazdów w kolejne systemy mające służyć bezpieczeństwu. Niektóre jednak wyraźnie służą potężnemu lobby motoryzacyjnemu.
Ryszard Romanowski
41% uczestników badania przeprowadzonego przez multiporównywarkę rankomat.pl uważa, że młodzi kierowcy stanowią największe zagrożenie na drodze.