Żeby lampy świeciły i nie oślepiały innych

2017-02-08, Moto

Dzień staje się coraz dłuższy, ale pogoda nas nie rozpieszcza i widoczność nawet za dnia bywa niezbyt dobra. O tej porze roku szczególnie ważne są sprawne światła i czyste szyby dzięki działającym wycieraczkom i spryskiwaczom.

Z własnego doświadczenia i opowieści znajomych wiem, że awarie instalacji elektrycznej najczęściej zdarzają się właśnie w zimie. Wystarczy krótka przejażdżka wokół Gorzowa aby zostać wielokrotnie oślepionym, lub spotkać auta z ledwo lub wcale nie działającymi punktami świetlnymi. Być może wpływa na to duża wilgotność powietrza i zmiany temperatur powodujące, że w źle zabezpieczonych lub już częściowo pokrytych tlenkami połączeniach, wskutek procesów elektrochemicznych gromadzą się osady powodujące wzrastający opór elektryczny. W pewnym, zwykle najmniej spodziewanym momencie tykanie kierunkowskazów zmieni a częstotliwość lub któraś z żarówek oświetlenia zewnętrznego zaczyna się żółto żarzyć, a po jakimś czasie gaśnie. Najgorzej, gdy po zdjęciu klosza, co w przypadku niektórych modeli samochodów nie jest sprawą prostą, i wymianie żarówki sytuacja nie ulega zmianie. Na ogół przyczyną są zaśniedziałe gniazda lub inaczej oprawy żarówek lub połączenia przewodów doprowadzających do nich prąd. Zdarza się, że nie dochodzi do nich tzw. masa. Przywrócenie połączenia wymaga oczyszczenia oprawy lub konektorów z nalotów. Warto pamiętać, że żarówki pracują przy napięciu wynoszącym ponad 13 V, wartość 12 V wytłoczona na oprawkach jest przyjęta wartością umowną. Gdy napięcie zasilające spada intensywność emitowanego światła maleje. Gdy podczas pomiaru napięcia w oprawce przy uruchomionym silniku przyrząd wykaże 12 v to znak, że zaczynają się problemy. Warto o tym pamiętać przy każdej wymianie żarówek i zwracać szczególną uwagę na stan i odpowiednie założenie osłon gumowych zabezpieczających punkty świetlne i zabezpieczeń kostek konektorowych. Nieszczelność tych pozornie mało istotnych elementów prędzej czy później się zemści.

Właściciele aut z oświetleniem ksenonowych lub full LED mogą z lekką ironią potraktować powyższe wywody. Tymczasem okazuje się, że żarówki mają się dobrze. Stosowane powszechnie w większości reflektorów samochodowych żarówki halogenowe po raz pierwszy wprowadzono w 1961 roku. Od tego czasu przeszły długą drogę i nic nie wskazuje na koniec ich kariery. Najnowsze konstrukcje renomowanych firm potrafią dorównywać innym rozwiązaniom jeżeli chodzi o jasność i inne parametry, są trwałe, tanie i łatwe do wymiany.

Nie potrzeba serwisu optoelektronicznego. Wystarczy śrubokręt, czyli wkrętak, zapasowa żarówka i troszkę umiejętności manualnych. Piszę tu oczywiście o żarówkach renomowanych firm a nie np. o niebieskich niby ksenonach z marketu po 5 zł za komplet. Warto przypomnieć, że niebieskie światła są niezgodne z przepisami i znający temat policjant może za nie odebrać dowód rejestracyjny. Poza tym wielu amatorów niby tuningu nie zdaje sobie sprawy, że żarówka jest tylko elementem reflektora zaprojektowanego na określoną moc. Założenie żarówki większej mocy nie spowoduje, że będziemy lepiej widzieć. Będziemy skuteczniej oślepiać a reflektor znacznie szybciej trzeba będzie wymienić. Jest tajemnica poliszynela, że plastikowym reflektorom współczesnych aut daleko do trwałości szklanych konstrukcji z przed kilku chociażby lat. Większa moc żarówki to znaczny wzrost temperatury, a tej plastiki nie lubią. Być może problem świateł zmarginalizuje postęp techniczny. Już coraz więcej samochodów posiada oświetlenie adaptacyjne w technologii LED. Pomału na taśmy produkcyjne trafiają niewielkie i bardzo skuteczne lampy OLED. Można jednak mieć pewność, że żarówki towarzyszyć nam będą jeszcze przez wiele lat.

RAR