więcej
 
Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Moto »
Marka, Wiktoryny, Zenona , 29 marca 2024

Mistrzowie kierownicy odchodzą

2017-05-24, Moto

Smutno nie tylko dla motocyklistów rozpoczął się ten rok. 29 stycznia zmarł ojciec polskich wyścigów motocyklowych Włodzimierz Kwas, 1 maja czeski mistrz Vaclav Parus, a w ostatni weekend w wyniku banalnego wypadku drogowego zginął mistrz MotoGP Nicky Hayden.  

medium_news_header_18480.jpg

Włodzimierz Kwas odnosił znaczące sukcesy w rajdach i motocrossie, ale prawdziwym jego powołaniem były wyścigi drogowe. Nie zapomnę, kiedy w latach siedemdziesiątych  testował wyścigową Yamahę 250 na Torze Kielce, podczas gdy my przygotowywaliśmy się do wyścigów samochodowych. Wtedy można było sobie zdać sprawę jakie samochody są powolne. Karierę zawodnika Włodek zakończył z trzema tytułami mistrza Polski. W międzyczasie konstruował motocykle wyścigowe, na których on i inni członkowie kadry narodowej z powodzeniem walczyli z zagraniczną konkurencją. Gdy zakończył karierę zawodnika dowodził polskim zespołem Poland Position w mistrzostwach świata Endurance. Chętnie dzielił się wiedzą dlatego podczas wyścigów i innych imprez łatwo było go odnaleźć ponieważ zawsze otoczony był gromadką osób chłonących jego głęboką wiedzę. Łatwość jej przekazywania sprawiła zapewne, ze został również dziennikarzem. Publikował głównie na łamach Motocykla lecz był również moim kolegą redakcyjnym w Projektowaniu i Konstrukcjach Inżynierskich. Odszedł jako ikona polskiego motocyklizmu.

Vaclaw Parus znany jest wielu gorzowskim motocyklistom, którzy odwiedzali Kolstejnsky Okruh w położonej tuż przy naszej granicy czeskiej Brannie. Niewielki siwy pan zawsze był obecny przy ceremonii wręczania pucharów. Był nie tylko wielokrotnym mistrzem Czechosłowacji ale jako jeden z bardzo niewielu zawodników z za Żelaznej Kurtyny potrafił nawiązywać równorzędną walkę z zachodnimi mistrzami na legendarnej wyspie Man. Właśnie wyspa zainspirowała go do zorganizowania wyścigu w Branie. Podobnie jak w kultowym, najważniejszym  i najniebezpieczniejszym wyścigu na świecie Kolstejnsky Okruh jest trasą uliczną poprowadzoną ulicami miasteczka. Jedzie się stromymi zjazdami i podjazdami pokonując bardzo ostre łuki i bardzo szybkie wiraże. Pomiędzy kościołem, ratuszem i obok cmentarza najszybsze motocykle mkną grubo ponad 200 km/h, aby ostro hamować przed bardzo ciasnym lewym nawrotem poprzedzającym  szeroką prostą startową, na której bez trudu dochodzi się do maksymalnej szybkości.

Na starcie staje kilkuset zawodników z całej Europy na najsławniejszych motocyklach. Nie brakuje Polaków. Podczas zawodów niewielkie miasteczko wypełniają tysiące kibiców, wśród których bardzo widoczni są rodacy. Trudno się dziwić, bo granica odległa jest  zaledwie o około 20 kilometrów, a takiej jak w Branie atmosfery nie ma nawet na Moto GP.

Organizatorzy zapowiadają, że w tym roku wyścig odbędzie się w dniach 9 i 10 września.

Warto w tych dniach odwiedzić to miejsce w masywie Śnieżnika, aby po raz kolejny pooddychać niepowtarzalną atmosferą i powspominać mistrzów, którzy odeszli.

Ryszard Romanowski

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x