2013-05-07, Moto
Wśród wielu pojazdów jeżdżących po naszych ulicach można trafić na prawdziwe cuda techniki. Jednym z nich jest perfekcyjnie odrestaurowany skuter Osa Michała Kaszkowiaka.
Widok tego pojazdu skłania do refleksji nad smutnym losem polskich konstrukcji motoryzacyjnych. Osa bowiem przestała być produkowana decyzją ówczesnych władz w 1965 roku. Dzisiaj, gdy supermarkety pełne są chińskich skuterów. Polski pojazd zwraca uwagę ponadczasową sylwetką i perfekcyjnym wykończeniem. Można przypuszczać, że gdyby nie fatalna decyzja sekretarzy mielibyśmy nadal eksportowy przebój. Warto przypomnieć, że pierwszy prototyp polskiego skutera Żuk powstał w roku 1955. Następnie zbudowano prototypy pod nazwami Bąk, Odra 1, Odra 2 i w końcu Osa. Pierwsza seria trafiła na rynek w 1959 roku. Od początku skuter stał się doskonałym towarem eksportowym. Największym jego odbiorcą były Indie. Osy w przeciwieństwie do większości skuterów innych marek doskonale radziły sobie w terenie. Zawodnicy fabryczni wygrali wiele renomowanych imprez w tym słynną Sześciodniówkę FIM. Trudno się dziwić sukcesom. W zespole konstruktorów WFM byli znani zawodnicy motocyklowi Krzysztof Brun i Jerzy Jankowski. Na sportowy debiut wybrano jedna z najtrudniejszych imprez naszej części Europy Rajd Tatrzański.
Pojazd ciągle udoskonalano. Jednakże praca inżynierów, doskonałe wyniki eksportu i zwycięstwa w imprezach sportowych nie zadowalały władz. Zmieniła się koncepcja i zlikwidowano Warszawską Fabrykę Motocykli. Doskonały prototyp M 57 Montana zbudowany już w świdnickim WSK z nadwoziem projektu Cezarego Nawrota nie trafił do produkcji. Polskie skutery przeszły do historii.
Michał Kaszkowiak odszukał Osę stojącą opartą o ścianę stodoły przez co najmniej 20 lat. Warunki atmosferyczne zrobiły swoje i skuter przypominał kawał pordzewiałego złomu. Rozpoczęło się poszukiwanie literatury, części i przywracanie maszyny do życia. Być może wpłynęło to na założenie firmy Metamorfoza, zajmującej się renowacją zabytkowych pojazdów. Osa wymagała opanowania wielu technologii takich jak np. hydrografika, piaskowanie, szkiełkowanie. Aby ograniczyć koszty należało jak najwięcej zrobić samemu. Jako doświadczony kartingowiec i motocyklista z mechaniką nie miał problemów.
Efekt prac przeszedł najśmielsze oczekiwania. Gorzowska Osa trafiła na strony kolorowych kalendarzy i branżowej prasy. Można tylko zarzucić, że tak perfekcyjnie wykończony pojazd nigdy nie opuścił linii WFM. W czasach Gomułki ciągle trwały problemy z jakością części od kooperantów. Szczególnie narzekano na skandaliczna jakość elementów instalacji elektrycznej, jak pisano w tygodniku Motor z 1962 roku.
- Jazda Osą jest niezwykłym przeżyciem. Na nowe, nawet bardzo drogie motocykle prawie nikt nie zwraca uwagi. Za Osą oglądają się prawie wszyscy – opowiada pan Michał.
W jego garażu na remont czeka jeszcze kilka polskich motocykli. Być może Osa stanie się zalążkiem niezwykle ciekawej kolekcji przypominającej, że przez kilka lat Polska była drugim producentem jednośladów na świecie. Tuż po Japonii.
rar
41% uczestników badania przeprowadzonego przez multiporównywarkę rankomat.pl uważa, że młodzi kierowcy stanowią największe zagrożenie na drodze.