Złoty rok Automobilklubu Gorzowskiego

2013-02-13, Moto

Z Moniką Budnik, prezesem Automobilklubu Gorzowskiego, rozmawia Ryszard Romanowski

- W Automobilklubie Gorzowskim pojawiła się pani wraz z silną ekipą, często utytułowanych już, zawodników motocrossowych. Skąd oni?

- Przeszliśmy ze Wschowy. Skończyła się tułaczka po klubach w innych miastach i wszyscy wróciliśmy do Gorzowa. Powstała, a właściwie reaktywowała się sekcja motocrossowa przy Automobilklubie Gorzowskim. Przez rok mój kolega Paweł Adamczyk jej przewodniczył. Później ja przejęłam to stanowisko. Po kolejnym roku zostałam prezesem klubu i jestem nim już ponad rok. I wszystko bardzo dobrze się rozwija. Pracują sekcje klubu - zarówno samochodowa, jak i motocyklowa, kartingowa, bezpieczeństwa ruchu drogowego oraz sportu i turystyki.

- W ubiegłym roku najwięcej mówiło się o gorzowskich crossowcach, podobno nie było jeszcze w historii miasta tak silnej ekipy?

-Trudno ukryć, że najsilniejszą, najbardziej aktywną, widoczną i nagłośnioną medialnie grupą jest sekcja motocyklowa. W tej chwili mamy 31 zawodników z licencjami, z czego ośmioro dzieci w tym trójkę z Radomia i jedno z Zielonej Góry. Cała ósemka w tym roku zamierza jeździć i w Mistrzostwach Polski, i Mistrzostwach Strefy Zachodniej Polski, Otwartych Mistrzostwach Lubelszczyzny. Dwójka najlepszych posiada licencje FIM i w tym roku weźmie udział w Mistrzostwach Niemiec. Jest to ogromne wydarzenie ponieważ są to pierwsze licencje FIM w klubie. Jestem strasznie zadowolona i dumna z tego powodu. Taka grupa dzieci w mistrzostwach i do tego Łukasz Lorenc na quadzie, to potężna ekipa dobrze widoczna na arenie ogólnopolskiej.

- Motocross to sport niezwykle widowiskowy szkoda, że gorzowianie pozbawieni są oglądania poważnych zawodów w tej dyscyplinie.

- Od lat walczymy o kilka hektarów nieużytków przy ulicy Mironickiej. Gdybyśmy je dostali powstałby tor z homologacja, na którym można byłoby rozgrywać nawet najpoważniejsze zawody. Lokalizacja jest idealna, bo blisko do głównej drogi i jednocześnie daleko od budynków mieszkalnych. Łatwo dojechaliby do tego miejsca zawodnicy z kraju i zagranicy oraz kibice, a jednocześnie hałas nikomu by nie przeszkadzał.

- Za pani kadencji odbyła się najwyższej rangi impreza samochodowa, jaką kiedykolwiek zorganizował gorzowski klub.

- Nie było łatwo, ale,,daliśmy radę’’. Runda Mistrzostw Świata Cross Country zebrała bardzo pochlebne opinie zarówno mediów jak i zawodników. Szczególnie cenne są opinie tych ostatnich, wśród których znaleźli się weterani Dakaru, którzy w tym sporcie widzieli już chyba wszystko. Baja 2012 odbyła się sprawnie, bez widocznych,,wpadek’’, a ile stresów nas kosztowała niech zostanie tajemnicą.

- Przez wiele ostatnich lat Automobilklub pozostawał organizacją zamkniętą, w której oprócz rajdów terenowych nie działo się nic, co mogło by przyciągnąć fanów motoryzacji. Kilka lat temu za rządów Tomasza Nowaka zorganizowano kilka fajnych rajdów popularnych aby, po jego odejściu powrócić do dawnego marazmu. Wyścigowy mistrz Łukasz Błaszkowski musiał szukać wsparcia w innym klubie. Czy planuje pani powrót do klasycznego sportu samochodowego?

- Prowadzimy rozmowy z Tomkiem Nowakiem i Kamilem Jasińskim. Być może uda się go przekonać, aby spróbował jeszcze raz pod szyldem AG. Staramy się robić wszystko żeby znowu powrócił sport popularny i szkoły doskonalenia techniki jazdy samochodem. Dysponujemy szczupłymi środkami, ale staramy się jak można wspierać zawodników. W tym roku najlepszym ufundowaliśmy nagrody, i chociaż częściowo staraliśmy się pokryć koszty startu w imprezach. Myślę, że dojdziemy do tego, iż żaden dobry gorzowski zawodnik jakiejkolwiek dyscypliny motorowej nie będzie musiał szukać wsparcia w innych klubach. Automobilklub Gorzowski stanie się dobrze widoczny nie tylko na arenie ogólnopolskiej.