2014-09-21, Sport
Rewanżowe spotkanie Stali z Falubazem o awans do wielkiego finału zostało przerwane po rozegraniu zaledwie jednego wyścigu ze względu na zły stan gorzowskiego toru.
- Wyślijmy polskich sędziów żużlowych i komisarzy torów do Anglii, Danii i Szwecji a rozłożą oni tam żużel po dwóch miesiącach – nie krył rozgoryczenia były zawodnik Stali Marek Towalski. Zaskoczony decyzją jury był także Zenon Plech, który od pewnego czasu nawołuje do wyrzucenia komisarzy, bo niczego dobrego oni nie wprowadzają do krajowego żużla. A czasami wręcz niszczą ten sport.
Nikt z zebranych ponad 12 tysięcy kibiców na trybunach gorzowskiego stadionu nie potrafił zrozumieć gry, jaką prowadzili sędzia Artur Kuśmierz, komisarz toru Zbigniew Kuśnierski oraz przewodniczący jury Piotr Lis (ten, który kiedyś w Toruniu nie mógł policzyć KSM-u zawodników Unii Tarnów). Skoro ze względu na niesprzyjające prognozy pogody mecz miał statut zagrożonego pieczę nad przygotowaniem toru przejął komisarz. I co on robił przez kilkanaście godzin, skoro deszcz w Gorzowie przestał padać w niedzielę rano? Dlaczego komisarz zwlekał z pracami na torze, dlaczego sędzia nic nie robił, dlaczego potem całe jury czekało półtorej godziny z podjęciem decyzji o przerwaniu spotkania? Dlaczego, dlaczego, dlaczego? Ci panowie przykładają ręce do niszczenia żużla?
Na to i wiele innych pytań powinny odpowiedzieć władze polskiego żużla, a nie zastanawiać się, dlaczego w ekspresowym tempie maleje frekwencja na stadionach. Czy ci panowie są ślepi. Właśnie dlatego, że działają jak fajtłapy i odganiają kibiców od tego sportu. Jeszcze kilka takich skandali i będziemy szczęśliwi jak pies z kulawą nogą zajrzy na mecz najsilniejszej ligi świata…
Robert Borowy
Wczoraj działacze Cuprum Lubin w swoim oświadczeniu napisali, że nadal walczą o uratowanie PlusLigi w swoim mieście, dzisiaj przedstawiamy oświadczenie Stilonu Gorzów.