Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Sport »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Cierpliwość kibiców na wyczerpaniu

2014-09-22, Sport

Niestety, ale nikt nie wyciągnął wniosków z niedawnego meczu, a właściwie z przełożenia spotkania Stali Gorzów z Unibaksem Toruń, który miał odbyć się na gorzowskim owalu 13 lipca.

medium_news_header_8856.jpg

Przypomnę, że kilkanaście tysięcy widzów zebranych na trybunach przez półtorej godziny oglądało renowację toru po półgodzinnej mżawce i kiedy wydawało się, że wszystko jest już w porządku sędzia Wojciech Grodzki postanowił bez wykonania choćby próby toru odwołać spotkanie, lekceważąc przede wszystkim widzów. Pretensje kierowane wówczas do arbitra i komisarza toru Grzegorza Janiczaka dotyczyły głównie braku znajomości przygotowania nawierzchni przez co bez sensu trzymano kibiców na trybunach. Choć byli tacy, którzy uważali, że tor był dobry do ścigania.

- Dzisiejsi zawodnicy są bardziej wygodni niż my w latach moich startów – mówił zaraz po decyzji arbitra dwukrotny medalista IMP Mieczysław Woźniak. – Kiedy jeździłem to ten dzisiejszy tor przez wszystkich zawodników byłby uznany za bardzo fajny do ścigania. Pamiętam mnóstwo imprez, w trakcie których padał deszcz i startowaliśmy. Nikt nie płakał. Zdarzały się zawody, że ścigaliśmy się podczas burzy. I nikt w tamtych czasach nie drenował milionów z kieszeni kibiców. Obecny żużel poszedł w innym kierunku. Zawodnicy są mięczakami, dla nich liczy się tylko ich interes. Chyba powinniśmy zacząć budować wszystkie tory pod dachami – ironizował.

Minęły dwa miesiące i ponownie jesteśmy świadkami kuriozalnych decyzji ludzi odpowiedzialnych za prawidłowy przebieg meczu żużlowego. Przez ponad 10 godzin nie potrafiono przygotować bezpiecznego toru na spotkanie półfinału drużynowych mistrzostw Polski tylko dlatego, że całe przybyłe jury podejmowało jakieś dziwne decyzje. Kompletnie niezrozumiałym było wzięcie się za renowację nawierzchni dopiero dwie godziny przez pierwszym wyścigiem. Pytanie, co robił komisarz przez wcześniejsze 7-8 godzin, zważywszy że tor był pod całkowitą jego pieczą. Organizatorzy nie mają prawa kiwnąć nawet palcem bez zgody komisarza. Okazuje się, że komisarz czekał na… deszcz. Kompletny bezsens. Przecież, gdyby o godzinie 17.00, jak wskazywały na to prognozy, spadł deszcz i tak nie byłoby zawodów. To dlaczego nie robiono tego toru od godzin porannych z nadzieją, że deszcz nie spadnie? I rzeczywiście niebo się ulitowało, ale zawodów i tak nie było. To jakieś kuriozum!

Ale to nie wszystko. Był jeszcze przewodniczący jury. W ostatnich latach rozmnożono tych funkcji w żużlu w jednym tylko celu. Każdy chce przy tym sporcie zarobić. Gdyby jeszcze wykonywali swoje obowiązki we właściwy sposób można byłoby na to machnąć ręką. Ale z chwilą kiedy namnożyło się tych stołków, tak naprawdę nikt za nic już nie odpowiada. Jak urzędnik w administracji. Proszę spojrzeć: sędzia jest niby najważniejszy na meczu, ale podlega pod przewodniczącego jury, który nie ma wpływu na jakość przygotowanego toru, gdyż za to odpowiada komisarz toru. Ten ostatni musi słuchać sędziego, sędzia przewodniczącego jury, ale na posiedzeniach jury każdy jest niezależny. I potem wychodzą takie jaja, jak w niedzielę w Gorzowie.

Jeżeli władze polskiego żużla chcą jeszcze ratować wizerunek kierowanego przez siebie sportu powinny natychmiast bezterminowo zawiesić panów Artura Kuśmierza, Zbigniewa Kuśnierskiego oraz Piotra Lisa. To ich nieudolność, brak zdecydowania i logicznego rozumowania doprowadziło do ogromnych strat wizerunkowych dla całego sportu żużlowego w Polsce. Wszyscy panowie powinni zwrócić koszty organizacji wczorajszego meczu Stali z Falubazem. Może wreszcie przyszedł czas, żeby również sędziowie i komisarze brali odpowiedzialność za swoje czyny?

Jeżeli polskie władze nie zareagują na wczorajsze wydarzenia w Gorzowie będzie to jasny sygnał dla wszystkich, że równia pochyła dla żużla właśnie została ustawiona pod większym kątem i zjazd w dół będzie jeszcze szybszy niż do tej pory. 

Jeszcze 2-3 lata temu nie do pomyślenia było, żeby derby Ziemi Lubuskiej w play off oglądało w Zielonej Górze tylko 9 tysięcy, w Gorzowie 12 tysięcy. A przecież oba te miasta przewodzą pod względem frekwencji. Za rok będzie jeszcze gorzej, a za dwa lata zacznie przychodzić na te mecze tyle widzów, ile w tym roku na Grand Prix w Bydgoszczy czy SEC w Częstochowie. I nadal będzie to najwyższa frekwencja w kraju, bo gdzie indziej liczba widzów wahać się będzie pomiędzy tegoroczną średnią w Gdańsku i Rawiczu.

Robert Borowy

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x