Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Sport »
Jarosława, Marka, Wiki , 25 kwietnia 2024

Skoro oszczędzamy na sporcie, musimy inwestować w więzienia

2015-02-23, Sport

Z Kazimierzem Milanowskim, prezesem KS Orlęta Gorzów, rozmawia Robert Borowy

medium_news_header_10418.jpg

- Na temat kolarzy i łuczników Orląt ostatnio nie jest tak głośno, jak jeszcze kilka lat temu było. Czy klub przechodzi kryzys?

- Kryzys przechodzi cały młodzieżowy sport w Gorzowie, ale nie tylko. Problemy mają wszyscy, zwłaszcza jeżeli chodzi o sekcje kolarskie w kraju. To jest trudna w uprawianiu dyscyplina, wymagająca od adeptów ogromnego hartu ducha. Żeby liczyć na pierwsze jakiekolwiek efekty swojej pracy, trzeba przez wiele lat w słońcu, deszczu lub w mrozie jeździć na tym rowerze i uczyć się odpowiedniej techniki, wytrzymałości. Może to zabrzmi dziwnie, ale nawet nie potrafię powiedzieć, ile mam zawodniczek i zawodników w sekcji kolarskiej. Dzisiaj może być ich 20, jutro 12, a pojutrze 15. Po każdym treningu ktoś może powiedzieć ,,dość’’, zaś po jakimkolwiek sukcesie polskich kolarzy na drugi dzień drzwi do klubu nie zamykają się, tylu jest chętnych.

- Z jakimi problemami klub się  boryka?

- Gdybym miał je wymienić, to najlepiej byłoby już dawno zamknąć te nasze Orlęta. Wielokrotnie nad tym się zastanawiałem, ale jakoś nie mogę, ot tak sobie zlikwidować pięknych tradycji klubu. Mieliśmy przecież tylu wspaniałych zawodników z Lechem Piaseckim i Zenkiem Jaskułą na czele. Dlatego z najwierniejszymi przyjaciółmi staramy się ciągnąć ten wózek póki możemy, choć tyle ile mamy rzucanych kłód pod nogi, to naprawdę jedyną rozsądną decyzją byłoby postawienie stowarzyszenia w stan upadłości. Ze sportowego punktu widzenia największym kłopotem jest to, że mamy w tej chwili tylko jednego trenera. Marek Marcyniuk jednocześnie prowadzi chłopców i dziewczęta w czterech grupach wiekowych. Od żaka poprzez młodzika, juniora młodszego do juniora. I musi to wszystko opanować. Jak jeszcze był Marek Mielniczyn mieliśmy przynajmniej podział na chłopców i dziewczęta. Mieliśmy także ponad 50 zawodniczek i zawodników. Niestety, wyjechał on szkolić młodzież do Niemiec i teraz jest tak jak… jest, czyli blado.

- I brakuje przez to spektakularnych sukcesów?

- Jak na nasze możliwości wyniki są dobre, choć oczywiście miejsca w czołowych dziesiątkach mistrzostw Polski w różnych kategoriach wiekowych nie odbijają się szerokim echem. W tym sezonie liczymy na medale, głównie na torze, bo mamy fajną grupę chłopaków. Jest ona naprawdę uzdolniona. Medale są ważne, ale najważniejsze jest danie młodzieży szansy uprawiania sportu, który lubią. Proszę mi wierzyć, ale niejednokrotnie miałem telefony z jednej czy drugiej szkoły z podziękowaniami za opiekę nad ich uczniami, którzy byli niezłymi łobuziakami, lecz w chwili podjęcia treningów u nas zmienili się nie do poznania. Na korzyść oczywiście. Kolarstwo wymaga od adeptów samodyscypliny, zaparcia, determinacji i ma także duży wpływ na rozwój intelektualny.

- W tej chwili trwa dyskusja nad wyborem strategii rozwoju gorzowskiego sportu nie tylko w obszarze sportu wyczynowego. Co w ramach tej dyskusji poradziłby pan nowemu prezydentowi?

- Na temat przyczyn braku odpowiedniego poziomu finansowania sportu w naszym mieście nie chciałbym szerzej rozmawiać. Jestem skupiony na ratowaniu klubu i za bardzo nie wiem, dlaczego mamy w mieście takie kłopoty finansowe. Brakuje nie tylko na szkolenie, ale też na organizowanie imprez sportowych. Często słyszę, że kluby powinny sięgać po pieniądze z różnych źródeł, nie tylko z budżetu miasta. I w pełni z tym się zgadzam, ale pytam, jakie to mają być źródła w przypadku klubów stawiających tylko na szkolenie i starty najmłodszych? My nie możemy sprzedawać biletów, trudno jest nam pozyskiwać środki od rodziców, gdyż do takich klubów jak nasz najczęściej trafiają dzieci z ubogich rodzin. Czynią to, bo liczą, że jest to dla nich szansa pokazania się, może w przyszłości komuś uda się zrobić karierę. Na sponsorów też nie możemy liczyć, bo bawimy się w sport dzieci i młodzieży, a nie w zawodowstwo. Oczywiście mamy grupę przyjaciół, która nas wspomaga, sami prowadzimy działania, dzięki którym zarabiamy trochę pieniędzy, ale największy ciężar finansowania przy takich klubach musi wziąć na siebie miasto, bo ministerstwo sportu także ucina dotacje. W innym przypadku trzeba będzie zgasić światło. Zresztą, jak rozmawiamy z przedstawicielami innych klubów, w całej Polsce nie ma sponsorów. Wyjątkiem są silne grupy seniorów, a i tak w większości są finansowane przez spółki z udziałem Skarbu Państwa, bo prywatny biznes jest zbyt ubogi, żeby brać na siebie ciężar finansowania grup zawodowych.

- Czy ubiegłoroczne sukcesy, jakie były udziałem Rafała Majki w Tour de France oraz w Tour de Pologne czy mistrzostwo świata Michała Kwiatkowskiego, mają bezpośrednie przełożenie na wzrost zainteresowania kolarstwem?

- Na pewno tak, ale problemem jest, że w większości polskich klubów brakuje szkolenia na poziomie młodzieżowców i dalej seniorów. Żeby zaistnieć w kolarstwie już w wieku juniora należy trafić do silnego ośrodka szkoleniowego, a takie są głównie na zachodzie Europy. Sukcesy Majki i Kwiatkowskiego nie wzięły się z niczego. Obaj szybko trafili do silnych grup zawodowych i tam mogli się dalej rozwijać. A ilu może wyjechać? W naszym klubie zawodniczka lub zawodnik kończą wiek juniora i koniec, bo nie stać nas na utrzymywanie młodzieżowców, nie mówiąc już o wspomnianej grupie seniorów.

- Słowem, czarno pan to wszystko widzi?

- Kiedyś powiedziałem, że kultura fizyczna jest najlepszym czynnikiem wychowawczym. Minęły lata i to stwierdzenie nabiera jeszcze głębszego sensu. Jeżeli będziemy oszczędzać na sport dzieciaków, musimy zacząć inwestować w więzienia. Skąd bierze się to dzisiejsze chuligaństwo, ci pseudokibice? Właśnie z tego, że w dzieciństwie nic nie potrafiliśmy im zaoferować. Sport jest także najlepszym lekarstwem na wszystkie choroby.  Pamiętam, jak w dawnych latach w klasie znalazł się ktoś otyły, to nie miał on życia. Każdy mu dokuczał, śmiał się, przez co zachęcał do uprawiania sportu. Dzisiaj otyłość jest na porządku dziennym. Dzieci fatalnie się odżywiają, przesiadują wiele godzin dziennie przed telewizorami, komputerami. Coraz młodszym uczniom odstają łopatki i zamiast na salę gimnastyczną chodzą na rehabilitację. Zawsze powtarzałem i będę powtarzał, że taniej jest inwestować w sport niż potem w lecznictwo. Nieważne jaką dyscyplinę dzieciak będzie uprawiał. Może być to kolarstwo, łucznictwo, piłka, siatkówka, lekkoatletyka, ważne żeby coś robił. Ja cieszę się, że wielu młodych ludzi, którzy swoją przygodę ze sportem rozpoczynali od wizyty w naszym klubie i jeździe na rowerze, po rezygnacji szło do innych dyscyplin. Kiedy ich widzę sami przyznają, że kolarstwo nauczyło ich charakteru. 

- Dziękuję za rozmowę.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x