Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Sport »
Alfa, Leonii, Tytusa , 19 kwietnia 2024

Zawsze uśmiechnięty, skromny i grzeczny. A jaki wojownik!

2015-02-25, Sport

- To jest diament, który po oszlifowaniu zostanie prawdziwym brylantem – tak o Bartku Zmarzliku mówiono już w 2010 roku, jeszcze przed zdaniem licencji żużlowej.

medium_news_header_10436.jpg

Podstawy ku temu były. Zwłaszcza kiedy oglądało się Bartka na mini-torach, gdzie wyróżniał się nienaganną techniką i mądrością na torze. Kiedy w wieku 15 lat zdał egzamin licencyjny i pojechał na finał młodzieżowych drużynowych mistrzostw Polski do Łodzi niewielu spodziewało się z jego strony tak szybkiego błysku talentu. Na tle bardziej utytułowanych rywali Bartosz Zmarzlik jeździł znakomicie, wygrał trzy wyścigi i raz był drugi, ale za kolegą klubowym Łukaszem Cyranem. Do tego uzyskał najlepszy czas zawodów. To głównie za jego sprawą gorzowianie po 11 latach ponownie wywalczyli miano najlepszej młodzieżowej drużyny. To nie był jednorazowy wyskok, gdyż urodzony w Szczecinie młokos sięgnął z kolegami po złoto w Lidze Juniorów, a indywidualnie w tych rozgrywkach wywalczył trzecie miejsce.

Na debiut ligowy musiał poczekać do ukończenia 16 lat, gdyż takie mamy przepisy. I kiedy 25 kwietnia 2011 roku wyjechał na tor przeciw mistrzom Polski z Leszna wielu kibiców obawiało się czy wytrzyma presję. Wytrzymał, zdobył pierwsze cztery punkty w karierze. Do końca sezonu w sumie wywalczył 51 punktów. Jak szybko wyliczyli statystycy, żaden polski żużlowiec w historii w tym wieku nie mógł poszczycić się tak wspaniałym dorobkiem w najwyższej klasie rozgrywek. A już jego postawa w meczu o brązowy medal z Unibaksem Toruń, kiedy zdobył pierwszy w karierze komplet punktów (14+1), zszokowała całe środowisko żużlowe w kraju. I nie tylko…

- Marzyłem, żeby zakończyć sezon dwucyfrową zdobyczą i udało się dzięki tacie, który wspaniałe przygotowuje mi sprzęt – cieszy się wtedy junior Stali.

Gdy rok później, w wieku zaledwie 17 lat stanął na podium Grand Prix w Gorzowie wszyscy oniemieli. I pytali się, skąd wziął się ten talent? Potem było indywidualne mistrzostw Europy juniorów. Następne sukcesy zaczęły sypać się niczym z rogu obfitości i Bartek każdorazowo swoim cieniutkim głosikiem zapewniał, że woda sodowa do głowy na pewno mu nie uderzy i że on ciągle musi się uczyć, uczyć i uczyć. - Moim idolem jest pan Tomasz Gollob – wszędzie dodawał.

Niestety, 1 września 2012 roku w trakcie finału drużynowych mistrzostw świata w Gnieźnie w jednym z wyścigów niefrasobliwa postawa Andrieja Kudriaszowa spowodowała, że gorzowianin doznał skomplikowanego złamania lewej nogi i musiał zakończyć sezon. Szybko przekonał się, że powroty po takich kontuzjach nie są wcale łatwe. W 2013 roku nasz junior jeździł dobrze, solidnie, zdobywał medale, był silnym punktem Stali. Ale czegoś brakowało. Nie był już taki błyskotliwy, zdarzały mu się słabsze występy i pojawiło się pytanie, czy aby wypadek z Gniezna nie wyhamował rozwoju sportowego nastolatka?

Ubiegły sezon pokazał, że wszystko co złe powinno być już za nim. Ponownie cieszył kibiców widowiskową i skuteczną jazdą, a jego wygrana w Grand Prix w Gorzowie czy fenomenalne występy na finiszu rozgrywek ligowych na długo pozostaną w pamięci fanów Stali.

Lata lecą, z każdym kolejnym sezonem Zmarzlik staje się bardziej doświadczonym zawodnikiem i choć nadal jest juniorem oczekiwania wobec niego rosną. Sam jednak bardzo spokojnie podchodzi do zbliżającego się sezonu. Opowiada, że przygotowania przebiegają bardzo dobrze, fizycznie czuje się świetnie, sprzętowo jest już przygotowany na tip-top.

- Czekam, jak większość chłopaków, na pierwsze starty, zwłaszcza że trzeba sprawdzić nowe tłumiki – opowiada. – Mam dwa rodzaje wydechów i chcę zobaczyć jak to będzie wszystko działać w połączeniu z ustawieniami motocykli. Nie nastawiam się na konkretne wyniki sportowe. Do wszystkich startów będę podchodził na zasadzie pokazania maksimum możliwości, chcę wszędzie jeździć na sto procent, a co z tego wyjdzie, zobaczymy. Oczywiście, że bardzo chciałbym zdobyć kilka kolejnych trofeów, marzą mi się sukcesy w mistrzostwach świata juniorów, lecz staram się o tym nie myśleć na zasadzie, że coś muszę zrobić za wszelką cenę. W takich sytuacjach niepotrzebne napięcie może tylko zadziałać odwrotnie niż tego byśmy chcieli – tłumaczy.

Bartosz Zmarzlik jest lubiany nie tylko przez kibiców, ale również dziennikarzy. Zawsze jest uśmiechnięty, skromny i chętny do rozmów. I prawie zawsze stara się powiedzieć jak… najmniej. Ot choćby na pytanie, czy jego zdaniem światowa federacja słusznie chce ograniczyć zawodnikom do dwóch liczbę krajów, w których mogą jeździć w meczach ligowych, młody stalowiec odpowiada:

- Jestem za młody, żeby zabierać w tej sprawie stanowisko. Nie chcę się na ten temat wypowiadać, niech czynią to starsi koledzy, którzy są bardziej w tych sprawach doświadczeni – wyjaśnia, choć zaraz szybko dodaje, że jego skromnym zdaniem nie powinno być żądnych ograniczeń.

- Na szczęście ta sprawa na razie mnie nie dotyczy, gdyż w tym sezonie planuję startować tylko w lidze polskiej i szwedzkiej – podkreśla.

Kiedy pada pytanie, czy Stal jest w stanie obronić mistrzostwo Polski nad wyraz odważny na torze Bartek zamienia się w wyjątkowo skromnego człowieka.

- Zawsze jest trudniej czegoś bronić niż gonić. Wszystko zweryfikuje tor i wtedy zobaczymy, jak to się wszystko ułoży - kończy.

Zobaczymy…

Robert Borowy

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x