Najważniejszy jest awans, ale już myślimy o trzeciej lidze

2012-11-14, Sport

Rozmowa z Tomaszem Jeżem, trenerem piłkarzy gorzowskiego Stilonu

* Pana podopieczni w jesiennych grach o czwartoligowe punkty osiągnęli bilans dwunastu zwycięstw i trzech remisów, co pozwoliło im z dorobkiem 39 punktów zająć drugą pozycję na półmetku rozgrywek. Dlatego proszę na początek przyjąć gratulacje, bo nic tak nie cieszy w sporcie jak ciągłe wygrywanie.
- Zgadza się, choć do pełni szczęścia zabrakło przynajmniej jednej wygranej więcej, ale nie narzekajmy, bo tu nie chodzi o bicie jakiś rekordów. Mamy cel do zrealizowania, czyli awans do trzeciej ligi i myślę, że w rundzie jesiennej udowodniliśmy wszystkim, że w pełni zasługujemy na ten awans. Przyznam się, że po tej rundzie za bardzo nie mam powodów, żeby czepiać się zawodników. Zagrali oni tak jak zakładaliśmy, nie pozostawili często swoim rywalom żadnych złudzeń. Zadowolony, i to bardzo, jestem z postawy praktycznie wszystkich piłkarzy. Jeżeli już czegoś nam wciąż brakuje to właściwego zgrania się zespołu, gdyż przed rozpoczęciem sezonu wymieniliśmy niemal połowę składu i ci co przyszli wciąż jeszcze wkomponowują się w drużynę. To jest naturalne, bo trzeba wiele miesięcy, żeby dobrze zgrać zespół.
* Po stronie plusów zapisuje pan chyba świetną grę defensywną, bo sześć straconych goli w 15 meczach to bilans godny podkreślenia?
- Już przed rozpoczęciem sezonu doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy, obok zespołu Formacji Port 2000 Mostki, faworytem ligi, ale najważniejszym zadaniem było udowodnić to na boisku. Myślę, że naszym jednym z ważniejszych atutów jest, że nikogo nie lekceważymy, dlatego potrafimy zachować koncentrację, a to z kolei przedkłada się na solidną grę we wszystkich formacjach. Co do gry defensywnej to ilość straconych bramek pokazuje, że umiemy się bronić i oby tak dalej.
* Z czego jest pan jeszcze zadowolony?
- Z atmosfery panującej w zespole. Widocznie wpływ na to mają uzyskiwane rezultaty. Zawodnicy są świadomi realizowanego celu, świetnie dogadują się nie tylko nas boisku, ale również poza nim. Proszę mi wierzyć, ale praca z tą grupą chłopaków jest dla mnie naprawdę czymś wspaniałym.
* Jak to w sporcie bywa obok świetnych czy dobrych występów zdarzyły się też słabsze. Ot choćby ostatni pojedynek przed własną publicznością z Dębem Przybyszów, który zremisowaliście 1:1. Ale zapewne takie występy stanowią dobry materiał analityczny, bo na jego postawie można uczulać piłkarzy, że nie wolno nikogo lekceważyć przed wyjściem na murawę.
- Mówiąc o tym konkretnym spotkaniu to nie zlekceważyliśmy rywala, bardzo uczulałem zawodników na styl gry Dębu, który w spotkaniach z lepszymi rywalami umie mądrze się bronić i to potwierdził na naszym boisku. Na pewno materiał z tego pojedynku będzie jeszcze wielokrotnie przez nas analizowany, choćby pod kątem słabiutkiej skuteczności. Mieliśmy kilka świetnych okazji do zdobycia goli, a jednak poprzez nonszalancję, brak koncentracji nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Do tego musimy zastanowić się na przyszłość, jak ograć szczelnie broniącego się rywala, a nie walić głową w mur. A tak właśnie było w pojedynku z Dębem.
* Czy w trakcie przerwy zimowej będzie skupiał się pan tylko nad przygotowaniem drużyny na rundę wiosenną, czy może już nad budową zespołu pod kątem przyszłorocznej walki w trzeciej lidze, bo w awans do tej klasy rozgrywek trudno wątpić?
- Oczywiście najważniejsze będzie dalsze zdobywanie punktów i awans, bo nikt wiosną przed nami się nie położy. Ale już myślę nad pewnymi korektami w zespole, szukam pomysłów nad wzmocnieniem drużyny, przy czym od razu zaznaczam, że żadnej rewolucji nie będzie. Uważam, że obecni nasi piłkarze są gotowi na walkę w wyższej klasie i jeżeli dokonamy zmian kadrowych to pod względem ilościowym nie będą one znaczące. Postawimy jedynie na jakość.
* Dziękuję za rozmowę.
Robert Borowy