Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Sport »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Tęsknię za Gorzowem

2012-11-29, Sport

Z Agnieszką Szott-Hejmej, byłą koszykarką Stilonu i AZS PWSZ Gorzów, rozmawia Robert Borowy

medium_news_header_2182.jpg
FOT. ROBERT BOROWY

Agnieszka Szott-Hejmej to jedna z legend gorzowskiej koszykówki, choć nie gra u nas już od pięciu sezonów. Ta urodzona w 1982 roku w Gorzowie zawodniczka karierę rozpoczęła w wieku 12 lat w Stilonie, z którym zdobyła m.in. mistrzostwo Polski juniorek. Kiedy w 1998 roku zlikwidowano sekcję koszykówki kobiet popularna ,,Pysia’’ przez kolejne kilka lat tułała się po polskich klubach, ale jak tylko do ekstraklasy awansował AZS PWSZ natychmiast powróciła do rodzinnego miasta. W hali przy ul. Chopina grała przez pięć sezonów, w 2008 roku wywalczyła z koleżankami brązowy medal. Następnie wyjechała do Izraela, Szwajcarii i na Cypr, gdzie występowała w tamtejszych ligach. Do Polski powróciła w 2010 roku i od tamtej pory gra w Artego Bydgoszcz. Agnieszka Szott-Hejmej jest też wielokrotną reprezentantką Polski, dwukrotnie uczestniczyła w finałach mistrzostw Europy. Ma w dorobku pięć medali mistrzostw Polski.


* Miło widzieć panią ponownie w Gorzowie. Od trzech lat mieszka pani w Bydgoszczy. Czy to tylko ze względu na grę w tamtejszym Artego?
- Nie tylko. Mogę powiedzieć, że zaczynam czuć się powoli bydgoszczanką, bo związałam się z tym miastem również rodzinnie. Stamtąd pochodzi mój mąż, znany wioślarz, trzykrotny uczestnik igrzysk olimpijskich Rafał Hejmej. Mamy córeczkę i tak układamy sobie życie.
* Czyli serduszko przestało już bić w stronę Gorzowa?
- Absolutnie nie, bardzo tęsknię za moim rodzinnym miastem i każdy tu przyjazd jest dla mnie wielkim wydarzeniem. Ale takie jest życie. Sportowca w szczególności…
* Porozmawiajmy o koszykówce. W jakiej kondycji sportowej znajduje się ten nasz kobiecy basket?
- W kiepskiej i nie ma co tego ukrywać. Przed rokiem nie wyszedł nam start w mistrzostwach Europy, które odbyły się w Polsce, w tym sezonie zaprzepaściłyśmy szanse awansu do przyszłorocznych mistrzostw Starego Kontynentu. Do tego kłopoty przeżywają rozgrywki ligowe, coraz więcej drużyn wycofuje się z ekstraklasy.
* Dlaczego tak się dzieje?
- Myślę, że problem tkwi w braku młodzieży. System szkolenia kuleje, przez to młode dziewczyny w kraju nie pchają się generalnie do uprawiania tego sportu. Pamiętam, że jak ja grałam w młodzieżowych reprezentacjach Polski to konkurencja była naprawdę spora, w każdym roczniku trenerzy mieli bogaty wybór. Przypomnę, że wtedy, a było to w 1999 roku nasza reprezentacja seniorek zdobyła mistrzostwo Europy, zaś w kolejnych kilku latach zajmowała miejsca niedaleko podium. Uważam, że obecne przepisy też nie sprzyjają rozwojowi, bo na przykład w lidze tureckiej na parkiecie muszą przebywać co najmniej trzy Turczynki, a maksymalnie jedna Amerykanka. U nas nie chroni się rodzimych koszykarek. Drugą przyczyną jest brak sponsorów. Od wielu lat większość klubów boryka się z zadłużeniami i przyszedł czas, że te problemy się nawarstwiły i mamy co mamy, czyli upadek wielu ekstraligowych drużyn.
* Czy taka sytuacja potrwa długo?
- Mam nadzieję, że gorzej być już nie może. Bardzo chciałabym, żeby w polskiej lidze było jak najwięcej silnych drużyn i żeby liga była bardziej wyrównana niż to ma miejsce obecnie.
* W tym sezonie mamy ligę trzech prędkości. Na czele są Polkowice, Kraków, być może zespół, w którym obecnie pani gra dołączy do tego duetu, dalej jest kilka średnich ekip z gorzowiankami na czele i parę rzeczywiście słabszych. Czy ten stan rzeczy może jeszcze w tym sezonie ulec zmianie?
- Wszystko zależy od… pieniędzy. W styczniu zostanie otwarte drugie okienko transferowe i kto będzie miał dodatkowe fundusze będzie mógł się wzmocnić na fazę play off. Ale jakiś większych rotacji nie przewiduję. Przypuszczam, że sprawa medali rozstrzygnie się pomiędzy CCC, Wisłą i Artego. Nie ukrywam, że chciałabym zdobyć z koleżankami medal, gdyż bardzo on by pomógł dalej rozwijać koszykówkę nad Brdą. Zainteresowanie kibiców stale u nas rośnie, młode dziewczyny zaczynają się powoli przekonywać do tego sportu. I to jest bardzo pozytywne.
* A czy pani córka również już gania za piłką od koszykówki?
- Tak, Laura ma 2,5 roku, chodzi ze mną na salę i oczywiście świetnie się bawi. Jest bardzo żywa, lubi biegać, oczywiście najlepiej za piłką. Za wcześnie jest jednak mówić, czy ma pociąg akurat do koszykówki. Zobaczymy, czas pokaże.
* I na koniec, co by pani powiedziała o finale z udziałem Artego Bydgoszcz oraz AZS PWSZ Gorzów? Może jeszcze nie w tym sezonie, ale w najbliższym czasie…
- Gorzowscy działacze bardzo mądrze prowadzą klub, który może być dla wielu wzorem w zakresie organizacji. Na razie moje koleżanki z AZS PWSZ znajdują się w okresie przejściowym. Niedawno były wielkie sukcesy, teraz jest walka o przetrwanie, ale nie mam wątpliwości, że zakończy się ona sukcesem. Myślę, że w przeciągu roku, dwóch akademiczki znowu włączą się do walki o medale. Nie wiem tylko, czy ja będę jeszcze grała, ale oczywiście taki finał bardzo chciałabym kiedyś przeżyć.
* Dziękuję za rozmowę.
 

 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x