2017-09-17, Sport
Szczypiorniści Stali Gorzów niespodziewanie przegrali w Grudziądzu z tamtejszym MKS 25:28. Trener Dariusz Molski przyznał po meczu, że jest mocno rozczarowany postawą zespołu.
Gorzowianie jechali do beniaminka w roli faworyta, ale po raz kolejny okazało się, że swoją wyższość trzeba umieć potwierdzić na parkiecie. Trener Dariusz Molski w prostych słowach wyjaśnił swoje niezadowolenie. – Tak nie możemy grać – przyznał i przypomniał, że zawsze tłumaczy zawodnikom, iż każdego rywala należy szanować, nikogo nie wolno lekceważyć.
Przegrana jest tym smutniejsza, że poniesiona na własne życzenie. Gospodarze niczym wielkim nie zaimponowali. Po prostu nasi zagrali słabo. Zmarnowali mnóstwo dobrych pozycji do zdobycia goli, mieli zaledwie 50-procentową skuteczność w rzutach karnych.
Gorzowianie prowadzili tylko raz, po zdobyciu pierwszego gola z karnego po strzale Mateusza Stupińskiego. Na kolejnego gola czekaliśmy prawie osiem minut. W tym czasie miejscowi zdążyli trafić czterokrotnie. Potem gra się wyrównała, cały czas mieliśmy stratę 1-2 bramek. Załamanie nastąpiło w ostatnich dziesięciu minutach pierwszej połowy. Grudziądzanie odskoczyli na cztery gole. Po zmianie stron stalowcy próbowali gonić, lecz nie mogli zbliżyć się na mniej niż trzy bramki i przegrana stała się faktem
RB
Fot. Marcin Szarejko
MKS GRUDZIĄDZ – STAL GORZÓW 28:25 (15:11)
Stal: Nowicki – Stupiński 6, Starzyński 4, Droździk 4, Serpina 3, Bekisz 2, Marcin Smolarek 2, Mariusz Smolarek 2, Bronowski 1, Kryszeń 1, Chełmiński.
Kolejny fantastyczny cel na swojej sportowej drodze został osiągnięty przez sierżant sztabową Renatę Kowalską.