Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Sport »
Agnieszki, Amalii, Czecha , 20 kwietnia 2024

Impetem wjechał na traktor. Złamał dwie kości udowe

2017-12-12, Sport

Jubileusz 70-lecia Stali Gorzów stanowił dobrą okazję nie tylko do świętowania oraz podsumowania minionych lat, ale także do wydania kolejnej publikacji poświęconej temu jednemu z najbardziej zasłużonych klubów w regionie.

Motocrossowcy Stali w latach pięćdziesiątych należeli do jednych z najlepszych w zachodniej Polsce
Motocrossowcy Stali w latach pięćdziesiątych należeli do jednych z najlepszych w zachodniej Polsce

,,Siedem dekad Stali’’ – pod takim tytułem nasz redakcyjny kolega Robert Borowy spisał nie tylko dzieje sekcji żużlowej, ale i przypomniał czternaście innych sekcji, które działały w Stali. I – jak zaznaczył – katalog wcale nie został wyczerpany, bo w różnej formule, nie tylko w klubie, ale w Zakładach Mechanicznych ,,Gorzów’’ działało kilka innych sekcji, które być może kiedyś doczekają się również podsumowania.

Korzystając z tego, że książka jest już na rynku, przypomnijmy sobie pierwsze lata działalności sekcji motocrossowej w Stali, bo naprawdę warto…

(red.)

PS. Książka jest do nabycia w sklepiku klubowym Stali w Nova Parku. Można również zakupić ją poprzez sklep internetowy Stali.

Jeździli wszędzie

Działalność sekcji w gorzowskiej Stali, początkowo nazywanej crossowej, potem rajdowo-crossowej, była ściśle powiązana z sekcją żużlową. W pionierskich czasach naturalnym było, że zawodnicy ścigali się wszędzie, gdzie to było tylko możliwe. Zarówno w rajdach ulicznych, jak i w terenie, na trawie czy owalnym torze. Dlatego motocross zaczął być uprawiany w Motoklubie Unia Gorzów. Potem trafił do Gwardii, a w 1950 roku również do Stali. W pierwszej grupie zawodników, którzy mieli największy wpływ na rozwój i działalność sekcji byli: Stanisław Lisowski, Jerzy Przybysz, Antoni Rymsza, Jerzy Czabara, Antoni Cieślicki, Eugeniusz Wendorff, Julian Drobny, Leon Jarkowski i Józef Gawrych. Pierwszym kierownikiem został Czesław Rymsza, który szybko dał się poznać jako świetny mechanik. Na rzecz rozwoju tej dyscypliny w klubie działali mający uprawnienia sędziowskie Mieczysław Krzyżaniak, Zbigniew Sosiński oraz Jerzy Uniecki.

Już w pierwszym sezonie startów nasi zawodnicy wykazali się wysokimi umiejętnościami, czego dowodem było zwycięstwo Stanisława Lisowskiego w mistrzostwach okręgu poznańskiego, które były jednocześnie eliminacjami strefy zachodniej. Najbardziej utalentowany w tym czasie zawodnik Stali wygrał w prestiżowej klasie powyżej 350 cm, startując na Harley’u 750. Znakomicie spisał się ponadto Czabara w klasie do 250 cm, plasując się na czwartej pozycji. Jedna z rajdowych eliminacji pod hasłem ,,Szlakiem Pokoju’’ odbyła się we wrześniu w Gorzowie. Przyjechali reprezentanci Poznania, Szamotuł, Leszna i Środy Wlkp. Poza tym jeździli zawodnicy gorzowskiej Stali i Gwardii. Zawody ukończyło 27 motocyklistów. Ścigano się w pięciu klasach, w tym nawet w kategorii motocykli z wózkami, w której drugi był Cieślicki. W klasie ponad 350 ccm zwyciężył Przybysz przed Lisowskim. Drużynowo najlepsza była Stal Poznań przed Stalą Gorzów. I tak to się wszystko zaczęło…

Przez kolejne lata największą gwiazdą naszego klubu był Stanisław Lisowski. Postać legendarna. Na świat przyszedł 3 lipca 1929 roku w Wilnie. Z motoryzacją zetknął się dopiero po przyjeździe do Gorzowa zaraz po wojnie. Najpierw trafił do Unii, potem do Stali. Z kilku motocykli chałupniczymi metodami złożył jeden i tak zaczął startować. Podczas jednych z zawodów w Poznaniu poznał Jana Mielocha – jedną z ówczesnych gwiazd sportów motocyklowych, dwukrotnego mistrza Polski. To on przekazał mu kilka wskazówek dotyczących przygotowywania sprzętu. Lekcję tę Lisowski zapamiętał do końca życia. Ale sprzęt to jedno, najważniejsze zawsze są umiejętności. O wysokiej klasie Lisowskiego świadczyła choćby jego znakomita postawa w ogólnopolskim Rajdzie Przyjaźni, który w 1951 roku odbył się w Koszalinie. Gorzowianin zdeklasował rywali.

W następnych latach bywało już różnie. Poziom sportowy w kraju rósł z roku na rok i żeby liczyć się w walce, trzeba było posiadać wysokiej klasy sprzęt. Z tym w Stali łatwo nie było, do tego rozwój motocrossu w Polsce nie nabrał odpowiedniego tempa i zawodnicy szukali innych sposobności startowania. Głównie na torach trawiastych oraz w wyścigach ulicznych. W 1953 roku Lisowski razem z Czabarą uczestniczyli w trzydniowym Rajdzie Tatrzańskim. Nie zdołali wytrzymać trudów tej imprezy. Właściwie ich motocykle. Potem był start na torze trawiastym na Służewcu. Pechowy. Jak później opowiadał, w wyniku zatarcia się silnika nagle musiał stanąć. W efekcie jadący za nim rywal wpadł na niego z całym impetem. Skończyło się złamaniem nogi. Kiedy w następnym sezonie doszedł do siebie, spotkał go jeszcze większy pech. W jednym z wyścigów we Wschowie złamał dwie kości udowe. I to nie w walce, ale po biegu, kiedy z impetem wjechał na źle zaparkowany traktor. Nieco wcześniej zdołał wygrać rajd motocyklowy w Drezdenku w klasie do 250 ccm, gdzie walczono na 135-kilometrowej trasie z licznymi przeszkodami. I to bez punktów karnych. Dla przykładu drugi z zawodników miał ich 99, a trzeci 120. To pokazywało możliwości, jakimi dysponował Lisowski (…)

Robert Borowy

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x