2018-01-20, Sport
Piłkarze Warty Gorzów, którzy prowadzą w tabeli lubuskiej czwartej ligi, wznowili treningi.
- Zajmujecie pierwsze miejsce w tabeli, awans jest bardzo blisko, jest więc sporo czasu na budowę drużyny pod kątem trzeciej ligi. To chyba komfortowa sytuacja dla trenera?
- Dla mnie tak, ale przede wszystkim dla zawodników. Duża przewaga pozwala nam spokojnie popracować, nie mamy tzw. noża na gardle. Wypracowana przewaga powinna się przerodzić w spokój, pewność siebie w grze, ale nie może też spowodować zbytniego rozluźnienia w naszym graniu.
- Jak więc będzie wyglądała filozofia budowa drużyny pod kątem występów w wyższej lidze?
- Dla mnie najważniejsze jest to, żeby nie powtórzyła się sytuacja z lata, gdzie w pierwszej jedenastce pojawiło się ośmiu nowych zawodników i trzeba było budować drużynę od nowa. Patrząc pod kątem trzeciej ligi chciałbym potraktować rundę wiosenną jako przetarcie i przygotowanie do trzeciej ligi. Potrzebujemy przynajmniej dwóch wzmocnień. Wiadomo, że teraz ciężko kogokolwiek pozyskać, gdyż zimą musi być zgoda klubu na odejście zawodnika, a prezesi często stawiają wygórowane żądania finansowe. Chciałbym przede wszystkim, aby 90% zespołu zostało dalej i przygotowywało się do gry w trzeciej lidze. Ci zawodnicy, którzy zrobią awans powinni zostać w klubie i to dla nich będzie nagroda. Powtórzę, że najbardziej obawiam się tego, aby nie trzeba było na nowo budować zespół, jak to miało miejsce latem.
- Rozumiem więc, że o wzmocnienia w tej rundzie będzie ciężko?
- Tak jak mówiłem, ze względu na ten przepis, trudno będzie teraz o wzmocnienia. Stale jednak monitorujemy rynek. Rozmawiamy cały czas z różnymi zawodnikami, przykładowo ostatnio z Zielonej Góry, ale tam mają, jak się okazuje, lepsze warunki finansowe.
- Jest różnica między trzecią a czwarta liga, jaki to będzie przeskok dla Warty? Mam na myśli nie kwestie organizacyjne, ale sprawy czysto piłkarskie?
- Wiadomo, że to już jest piłka półprofesjonalna, wielu zawodników nie pracuje zawodowo, można nawet trenować dwa razy dziennie. Głowna różnica tkwi przede wszystkim w przygotowaniu fizycznym. Oczywiście, że poziom gry będzie wyższy, ale mówić prostym językiem, to można powiedzieć, że kluby trzecioligowe mają więcej sił do biegania.
- Czyli to nie jest jakaś kolosalna różnica?
- Kolosalna nie, ale jest. Ja swoich zawodników chce uspokoić, że to nie jest nie wiadomo jaka liga. Trzeba jednak ciężko pracować i być dobrze przygotowanym fizycznie. Jak ktoś pracuje zawodowo, a potem ma jeszcze trenować czy grać, to w porównaniu z innymi trzecioligowcami będzie nam ciężko. Dlatego u nas oczywiście też te proporcje między zawodnikami, którzy pracują zawodowo czy studiują a tymi, którzy przede wszystkim trenują i grają, muszą być inne.
- Jakie elementy gry trzeba poprawić przez te kilka miesięcy?
- Musimy się przede wszystkim skupić na dobrym rozgrywaniu ataku szybkiego, bo to szwankowało i niewiele bramek zdobyliśmy po klasycznej kontrze. Tu mamy wielkie rezerwy. Natomiast obrona i atak pozycyjny funkcjonowały w miarę dobrze.
- Jak będziecie się przygotowywać, z kim zagracie przed rundą wiosenną?
- Zajęcia będą urozmaicone, hala, zajęcia na orliku, na naszym stadionie, na siłowni. Będziemy mieli też zajęcia z trenerem personalnym z klubu CF 1 Gorzów. To będą 3 tygodnie ciężkiej pracy, a trenować będziemy praktycznie codziennie. Zagramy sparingi ze Stilonem, z Zieloną Górą oraz Gromem Plewiska. Na początku marca zagramy też w kolejnej rundzie w Pucharze Polski, a potem już liga.
- Stoją za panem bardzo dobre wyniki Warty. Czy ktoś to zauważył, były jakieś propozycje z innych klubów?
- Nie było, ale nasze lubuskie jest bardzo słabe piłkarsko i mało kto tu zagląda z poważnych klubów. Zresztą od wielu lat praktycznie żaden trener stąd się nie przebił do wyższych lig. Moją ambicją jest oczywiście chęć wypłynięcia w Polskę, jeśli będzie taka oczywiście szansa. Teraz natomiast koncentruję się na misji Warty.
Z Rafałem Legieniem, trenerem Agencji Inwestycyjnej Stilon, rozmawia Przemysław Dygas