2018-03-18, Sport
W swoim pierwszym meczu rundy wiosennej piłkarze Warty Gorzów przegrali z Czarnymi Witnica 2-4. Zakończyła się więc imponująca seria piętnastu spotkań bez porażki na czwartoligowym poziomie.
Warta w pierwszej połowie stworzyła sobie kilka bardzo dobrych sytuacji do zdobycia bramki, ale zawodziła skuteczność. Tej natomiast nie brakowało gościom, którzy wykorzystali błędy indywidualne obrońców gospodarzy i cztery razy cieszyli się po strzelonych golach. A przecież gorzowianie przez całą rundę jesienną stracili tylko osiem bramek, zaś w meczu z Czarnymi Witnica połowę tego. Skąd więc taka słaba postawa w defensywie na początku rozgrywek?
- Nie chcę się usprawiedliwiać, ale w obronie, z różnych przyczyn, zagraliśmy w innym ustawieniu personalnym niż zazwyczaj, pojawiły się błędy indywidualne, a goście zagrali bardzo skutecznie. Gdybyśmy zachowali taki sam poziom gry w formacji obronnej, jak w pierwszej rundzie, to o wynik byłbym spokojny, gdyż z przodu zawsze jakieś bramki strzelimy - powiedział trener Mateusz Konefał.
Trafienia dla Warty w meczu z Witnicą zaliczyli Łukasz Żeliszewski oraz z rzutu karnego Damian Szałas. Mimo porażki Warta nadal jest liderem lubuskiej czwartej ligi, lecz jej przewaga nad drugim w tabeli Lubuszaninem Drezdenko zmniejszyła się do 12 punktów. To nadal duża i komfortowa przewaga, aczkolwiek tak słaba gra w obronie głównemu kandydatowi do awansu do trzecie ligi nie przystoi.
Interesująco zapowiada się pierwszy wyjazdowy mecz Warty, która uda się do Drezdenka na spotkanie z wiceliderem. Mamy nadzieję, że Warta wróci do swojej gry z rundy jesiennej i nie pozwoli rywalowi zbliżyć się punktowo do siebie.
- O postawę drużyny w kolejnych meczach jestem spokojny. Praca, którą wykonaliśmy zimą musi zaprocentować. Przeanalizujemy mecz z Witnicą, nie będzie żadnego polowania na czarownice - dodał opiekun Warty.
Przemysław Dygas
Z Rafałem Legieniem, trenerem Agencji Inwestycyjnej Stilon, rozmawia Przemysław Dygas