2018-09-19, Sport
Rozmowa z Damianem Szałasem, kapitanem drużyny Warty Gorzów
- Za piłkarzami Warty już prawie połowa rundy jesiennej. Jaka jest Twoja ocena tych spotkań, w których tylko raz wygraliście?
- Nie mamy się czego wstydzić, gramy dobrą piłkę, mamy swój pomysł na grę. Bramki traciliśmy po prostych błędach i przegrywaliśmy minimalnie. W meczu z Ruchem Radzionków zabrakło skuteczności, ale za to wreszcie zagraliśmy na zero z tyłu i to cieszy. Nasza postawa jest lepsza niż wskazuje to nasze miejsce w tabeli i jak prezentują się nasze wyniki.
- Czyli trzecia liga to nie są za wysokie progi dla Warty?
- Można powiedzieć, że te pierwsze mecze były dość bojaźliwe w naszym wykonaniu, ale z każdym kolejnym spotkaniem dojrzewamy. Uważam, że jako zespół nie musimy się w tej lidze kogokolwiek obawiać. Nasze atuty, które mamy, musimy wreszcie w pełni wykorzystywać. Taka jest specyfika tych rozgrywek, że jeden błąd, jedna bramka przesądza losy meczu.
- Trener Konefał powiedział, że jesteście „posmykozależni” Jak się do tego odnosisz?
- Z Pawłem grałem wiele lat w Stilonie i prawda jest taka, że wtedy również zdobywanie bramek opierało się na nim. Podobnie jest w Warcie, ale trzeba pamiętać, że Warta Gorzów to nie jest tylko Paweł, który będzie często strzelał. Naszym zadaniem jest wspierać go w ofensywie, w meczu z Radzionkowem to nie wyszło, ale kwestią czasu jest to, że inni piłkarze również będą zdobywać bramki.
- Fizycznie Warta nie odstaje od rywali?
- Mamy świadomość, że bardzo dobrze przepracowaliśmy okres przygotowawczy. Mamy, więc paliwo do walki i pod względem fizycznym nie mamy się, czego obawiać. Trudy spotkań wytrzymujemy bardzo dobrze i mamy nadzieję, że będą nas omijały urazy.
- W czwartej lidze zazwyczaj ty byłeś etatowym wykonawcą rzutów karnych. Dlaczego więc w meczu z Radzionkowem strzelał Paweł Posmyk?
- Taka akurat była sytuacja meczowa, lekkie spojrzenie na Pawła, który w tym sezonie się dobrze czuje i strzela sporo bramek, na treningach też pewnie wykonywał rzuty karne. Paweł, umówmy się, to dobry strzelec, bramki go napędzają. Akurat w meczu z Ruchem się pomylił, ale nie robimy tragedii, wiemy ile on dla nas znaczy.
- Wasz trener wspomina często, że wkrótce zaczniecie gromadzić punkty, ale ich jednak ciągle brak i dodaje, że niedługo przez takie wypowiedzi stanie się mało wiarygodny. Kiedy więc Warta zacznie wygrywać?
- Trener w naszych oczach nigdy nie przestanie być wiarygodny. Większość z nas pracuje z nim dość długo, wiemy ile wkłada on serca i poświęcenia w pracę z nami. Swoje błędy widzimy na video, to co się dzieje na boisku i naprawdę to są niuanse czy brak koncentracji przy stałych fragmentach gry. Niewielkie korekty, większa nasza koncentracja i będzie dobrze. My nie musimy niczego zmieniać diametralnie w grze czy w składzie, aby zacząć wygrywać.
- W pierwszej jedenastce pojawiło się, w porównaniu z czwartoligowym sezonem, kilku nowych zawodników. Jak oni się wkomponowali w zespół?
- Nie ma zawodnika, który by się nie wkomponował w nasz zespół. Tu duża rola trenera, bo ona dobiera zawodników do naszych potrzeb i do naszego stylu gry.
- A pozycja bramkarza, tu dochodzi do częstych rotacji. Dlaczego twoim zdaniem?
- Trener szuka pewnego punktu w bramce. Tak jak mówiłem specyfika tej ligi jest taka, że jedna bramka decyduje o losach meczu i wtedy potrzebny jest bramkarz, który wybroni nam mecz. Wito (Witalij Czyżykow – red.) w meczu z Radzionkowem wybronił w jednej chwili dwa strzały z rzędu i dzięki temu zostaliśmy dalej w grze. Kacper (Majchrowski- red.) to również dobry bramkarz i taka rywalizacja jest dla nich i dla drużyny potrzebna.
- Przed wami wyjazd do Polkowic i trudny mecz z liderem, a następnie spotkanie w Gorzowie z Lechią Dzierżoniów, która jest niżej od Warty w tabeli.
- Sam jestem ciekaw jak zagramy z Górnikiem Polkowice, to absolutny faworyt tych rozgrywek. Tak jak powiedziałem w dotychczasowych meczach żaden zespół nas nie zdominował, a w Polkowicach nie mamy nic do stracenia. Zresztą w każdym meczu, czy z liderem czy z zespołem z dołu tabeli, musimy walczyć z determinacją o punkty.
Przemysław Dygas
Kolejny fantastyczny cel na swojej sportowej drodze został osiągnięty przez sierżant sztabową Renatę Kowalską.