2019-03-09, Sport
Jeden gol rozstrzygnął wynik piłkarskich derbów miasta. W rozgrywkach trzeciej ligi Stilon Prosupport pokonał Wartę 1:0.
Decydująca o losach spotkania bramka padła w 25 minucie po stałym fragmencie gry. Piłkę w pole karne precyzyjnie dośrodkował Łukasz Maliszewski, po czym w kierunku bramki skierował ją Łukasz Zakrzewski a formalności dopełnił Mirosław Taranienko, który z linii bramkowej główką uderzył do pustej bramki. Niektórzy byli nawet zdania, że piłka już wcześniej przekroczyła linię.
- Dla mnie nieważne było kto strzeli tego gola, ważne było zwycięstwo, ale oczywiście cieszę się, że mogłem sprawić przyjemność kibicom - skomentował zdobywca bramki.
Dodajmy jeszcze, że warciarze sygnalizowali pozycję spalonego, ale sędziowie uznali, że wszystko odbyło się zgodnie z przepisami.
Pomimo chimerycznej pogody stadion przy ul. Olimpijskiej odwiedziło około tysiąca widzów, którzy stworzyli sympatyczną atmosferę i w zamian obejrzeli ciekawe widowisko, choć pozbawione zbyt wielu klarownych sytuacji podbramkowych. Oba zespoły pokazały jednak dobre przygotowanie do rundy wiosennej, dużo grały piłką w środku pola, ale jeszcze brakowało ostatniego podania, otwierającego drogę do bramki. Było kilka strzałów w światło bramki, lecz nie mogły one zaskoczyć solidnie grających golkiperów obu drużyn.
Pierwsze minuty należały do Warty, która w ocenie wielu ekspertów lepiej przepracowała okres zimowy i była faworytem spotkania. Stilon Prosupport przystąpił jednak do pojedynku mocno skoncentrowany i choć początkowo oddał inicjatywę piłkarzom z centrum miasta, to jednak uczynił to świadomie, licząc na kontry. I ten plan był realizowany praktycznie przez całą pierwszą połowę, a co najważniejsze z punktu widzenia gospodarzy, przyniósł im gola. Warciarze jeszcze przed zmianą stron próbowali odrobić straty, ale gra głównie na Pawła Posmyka niewiele im dała, choć w jednej sytuacji super snajper był bliski wyrównania, podobnie jak Łukasz Kopeć.
Już po kilku minutach przerwy na ławkę trenerską powrócił Mateusz Konefał, opiekun Warty, mówiąc nam, że rozmowa w szatni niewiele tutaj już wniesie. - Trzeba grać, a nie gadać - skwitował. I kiedy wydawało się, że Warta rzuci się na przeciwnika niczym wygłodniały lew na swoją zwierzynę wszystkich spotkało chyba jednak zaskoczenie. Przez pierwsze pół godziny drugiej części stroną dominującą, a przynajmniej kontrolującą wydarzenia na murawie był Stilon Prosupport. Zespół kierowany przez trenera Kamila Michniewicza grał bardzo mądrze, nie pozwolił nawet na chwilę rozwinąć skrzydeł gościom. Parę razy też sworzył zamieszanie w polu karnym Warty, ale nie zdołał podwyższyć wyniku.
Warta obudziła się w ostatnim kwadransie. W 76 minucie doskonałej okazji do wyrównania nie wykorzystał Dominik Zakrzewski, uderzając piłkę tuż nad poprzeczką po kapitalnym dograniu przez Adriana Bielawskiego. Od tego momentu Warta postawiła wszystko na jedną kartę i z całych sił dążyła do wyrównania. Parę razy zdołała też sworzyć zagrożenie pod bramką gospodarzy, ale Stilon Prosupport nie był obojętny i pod koniec meczu stanął przed dużą szansą podwyższenia wyniku na 2:0. Sebastian Jarosz znalazł się w sytuacji sam na sam z Patrykiem Królczykiem, lecz nie zdołał trafić do siatki. W doliczonym czasie gry Królczyk próbował pomóc kolegom z pola i sam pobiegł pod bramkę rywali, lecz defensywa miejscowych do końca grała bez zarzutów i to Stilon Prosupport odniósł bardzo ważne zwycięstwo w perspektywie dalszej walki o utrzymanie się w trzeciej lidze.
Robert Borowy
Bramka: Taranienko (25)
Stilon Prosupport: Łodej - Komarnicki, Taranienko, Pawłowski, Jarosz (88' Drame), Kaczmarczyk K., Maliszewski, Łaźniowski (55' Bednarski), Stańczyk, Pakuła (80' Świerczyński), Zakrzewski Ł. (67' Okuszko)
Warta: Królczyk - Bielawski, Siwiński, Gołdyn (58' Zakrzewski D.), Szałas, Mętlicki (58' Ufir), Posmyk (90+3' Skwara), Kopeć (64' Surmaj), Żeliszewski, Witt, Kaczmarczyk.
Z Rafałem Legieniem, trenerem Agencji Inwestycyjnej Stilon, rozmawia Przemysław Dygas