2020-02-06, Sport
Rozmowa z Michałem Przybyłą, piłkarzem Warty Gorzów
- Jak przebiega Twoja rehabilitacja po ciężkiej kontuzji, której doznałeś pod koniec rundy jesiennej?
- Kontuzja była bardzo ciężka, gdyż uszkodziłem więzadła krzyżowe i dwie łąkotki. Jestem dziesięć tygodni po operacji, trenuję codziennie na siłowni od niedawna biegam po bieżni. Z każdym tygodniem obciążenia rosną, kontaktuję się również ze specjalistami z Poznania, gdzie regularnie jeżdżę na konsultację.
- Zobaczymy Cię w rundzie jesiennej na boiskach lubuskiej czwartej ligi?
- Planowany powrót to sześć miesięcy, ale nie można się śpieszyć z powrotem na boiska. Trudno mi powiedzieć czy uda mi się zagrać w tej rundzie, chcę być gotowy na sto procent i nie chcę ryzykować szybszego powrotu.
- Warta jest liderem w lidze, a jak oceniasz swoją postawę w pierwszej rundzie?
- Mam inną rolę niż w Stilonie, tam grałem typową dziewiątkę, a w Warcie gram bardziej cofniętego napastnika, częściej rozgrywam czy podaję i mam bodajże siedem asyst. Strzeliłem trzy bramki na początku, potem się zablokowałem, ale trener jest zadowolony z mojej postawy i z tego, co daję drużynie.
- Całkiem niedawno, gdyż w sezonie 2015/16 miałeś swoje przysłowiowe pięć minut w ekstraklasie w Koronie Kielce, gdzie zaliczyłeś sporo meczów i strzeliłeś kilka bramek. Potem jednak nie było tak dobrze, grałeś w niższych ligach, a obecnie występujesz na poziomie czwartej ligi. Co się stało, że wylądowałeś na obrzeżach wielkiej piłki?
- Zaczynając od siebie, to popełniłem parę błędów, były to błędy młodości, o których nie chce szerzej mówić. Były też momenty, że nie miałem szczęścia, nie zawsze trener stawiał na mnie mimo dobrych statystyk i bramek, a w Koronie pojawił się też świetny piłkarz Airam Cabrera i ciężko było się przebić. Później byłem w Chojnicach, gdzie nie był to dobry okres, doznałem kontuzji i rzadko grałem, a jak się wypadnie z tej karuzeli to potem ciężko wrócić.
- Twoje dobre występy w Koronie sprawiły, że występowałeś nawet w młodzieżowej reprezentacji Polski. Jak wspominasz reprezentacyjny epizod?
- Zagrałem w trzech spotkaniach z orzełkiem na piersi, bardzo miłe wspomnienia mam z tego okresu, z niektórymi chłopakami stały kontakt, np. z Tomkiem Kędziorą, który gra w Dynamie Kijów. O miejsce w składzie rywalizowałem wtedy z Krzyśkiem Piątkiem, który jest dziś bardzo wysoko czy z Mariuszem Stępińskim. Śledzę na bieżąco jak sobie radzą w europejskich klubach.
- Sądzisz, że jeszcze, kolokwialnie mówiąc, odpalisz i ponownie zaistniejesz w piłce na wyższym poziomie?
- Ze względu na kontuzję będzie mi teraz ciężko, ale mam dopiero 25 lat i jeszcze wiele przed mną. Nie składam broni i chciałbym o sobie przypomnieć na szczeblu centralnym. Tu w czwartej lidze chcę się odbudować i liczę, że ktoś mnie zobaczy.
- Walka o awans do trzeciej ligi będzie wewnętrzną sprawą dwóch klubów z Gorzowa?
- Mamy trzy punkty przewagi nad Stilonem i nie jest to dużo. Trzeba solidnie trenować i przygotowywać się skrupulatnie do każdego meczu w tej lidze.
Przemysław Dygas
Wczoraj działacze Cuprum Lubin w swoim oświadczeniu napisali, że nadal walczą o uratowanie PlusLigi w swoim mieście, dzisiaj przedstawiamy oświadczenie Stilonu Gorzów.