Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Sport »
Marii, Marzeny, Ryszarda , 26 kwietnia 2024

Wyłania się grupa prawdziwych wojowników

2020-03-02, Sport

Rozmowa z Pawłem Wójcikiem, trenerem Warty Gorzów

Trener Warty Gorzów - Paweł Wójcik
Trener Warty Gorzów - Paweł Wójcik Fot. Robert Borowy

- Jak ważne jest dla klubu oddanie do użytku kompleksu boisk przy ulicy Żwirowej?

- Gdy tworzyliśmy kilka lat temu plan działania klubu, to obiekty do treningu były dla nas podstawą, to było pierwsze hasło.  Przez wiele lat mieliśmy problem z odpowiednią bazą treningową, teraz jednak dzięki przychylności niektórych urzędników i naszej ciężkiej pracy, jak widać doprowadziliśmy do tego, do czego dążyliśmy od samego początku. Ten pierwszy punkt, który był zawsze pierwszy, ale ze względu na te wszystkie przeciwności losu - tak to nazwę delikatnie - był odsuwany w czasie. Stworzyliśmy struktury, stworzyliśmy grupy młodzieżowe, pozyskaliśmy zawodników, mieliśmy sukcesy sportowe, ale nie było tego, co najważniejsze, czyli obiektu. Teraz cieszymy się z pięknej bazy i to jest dla nas historyczny dzień, mamy te obiekty na wyłączność. Z tych boisk oczywiście też może korzystać lokalna społeczność i to w tym wszystkim również jest ważne. Zresztą już grają tu różne firmy, oldboje, można przyjść pobiegać, tworzy się znakomita aura wokół tych obiektów, a sprzyja temu także bliskość Słowianki.

- Oficjalne otwarcie obiektów za nami, ale jest jeszcze wiele do zrobienia?

- To, co mamy w tej chwili jest wystarczające, jeśli seniorzy lidera czwartej ligi nie narzekają, no to nie wyobrażam sobie, żeby ktoś jeszcze narzekał. Najważniejsza jest płyta, dzięki której możemy cały rok trenować, kolejne płyty powstaną. Wszystko, co potrzebne do zrobienia szatni, to my już mamy, są przyłącza, kanalizacja, rury - to już jest gotowe.  W ciągu pół roku chcemy zbudować małe trybuny, będziemy szukać różnych źródeł finansowania, w tym z urzędu marszałkowskiego, aby teren zagospodarować.

- Gorzów ma kolejne boisko ze sztuczną murawą, słyszymy jednak głosy o szkodliwości trenowania na takiej nawierzchni.

- Z reguły w Polsce na te tematy wypowiadają się osoby, które się na tym nie znają. My tworząc te sztuczne boiska odbyliśmy mnóstwo konsultacji i rozmów w tym zakresie. Ja nie ukrywam, że aspekt bezpieczeństwa i zdrowia był dla mnie kluczowy. Musimy pamiętać, że z tych obiektów głównie mają korzystać dzieci, które są w okresie dorastania. Nie wyobrażamy sobie, żeby stworzyć dla nich coś, co w jakikolwiek sposób zagraża ich życiu i zdrowiu. Powiem dalej, będąc na stażu w jednym z klubów słowackich, na którym się wzorujemy pod kątem wdrażania młodzieży do piłki seniorskiej, to tam trenuje się na sztucznych murawach. Ich płyta główna jest sztuczna i to nie jest odosobniony przypadek w Europie. Dlatego zapewniam, że nasza płyta jest w stu procentach bezpieczna.

- W pierwszych trzech sparingach przed rundą wiosenną pana zespół stracił aż dwanaście bramek, a w lidze w rundzie jesiennej w piętnastu spotkaniach tylko dziewięć. Czy to jest powód do niepokoju?

- Z punktu widzenia trenera to jest fantastyczna rzecz, która się wydarzyła, że straciliśmy w sparingach tyle bramek. Gdybyśmy bramek nie tracili to znaczy, że wszystko jest perfekcyjnie. Mamy, nad czym pracować i jestem przekonany, że w lidze tych bramek tracić nie będziemy. W kadrze są nowi zawodnicy, a większość straconych bramek wynikała ze stałych fragmentów gry, po błędach indywidualnych. Tu potrzebna jest również praca mentalna, gdyż wiele tych bramek było efektem, kolokwialnie mówiąc, wyłączania się zawodnika, czyli tracenia koncentracji. Cieszę się jednak, że robimy postępy z meczu na mecz i idzie to w dobrym kierunku.

- Niedawno wspominał pan, że zespół przygotowany jest do rozgrywek na 70%. Jak to można zmierzyć?

- To jest poparte planem przygotowań, które sobie obraliśmy oraz badaniami w laboratorium gorzowskiego AWF, gdzie na bieżąco kontrolujemy zawodników choćby poprzez pobór i badanie krwi, a to jest robione na wysokim poziomie. Zawodnicy są teraz na takim etapie przygotowań, że są po prostu zmęczeni. I gdyby ich zapytać to powiedzą właśnie, delikatnie mówiąc, że są zmęczeni. Każdy jednak z nich ma świadomość, do czego zmierzamy, ja im daję argumenty, że wszystko to, co robimy jest słuszne i aby mi zaufali.

- W przerwie zimowej słyszymy często od trenerów i zawodników o ciężkiej pracy i tzw. ciężkich nogach. Jak to prosto wytłumaczyć postronnemu kibicowi?

- To jest temat złożony. Ciężkie nogi to jest efekt nakładającego się wysiłku z dnia na dzień, bądź też nieprawidłowy sposób prowadzonego treningu. W naszym przypadku, w sposób oczywiście kontrolowany, jest to nakładanie się poszczególnych akcentów motorycznych, które powoduje zmęczenie. Piłka nożna to nie tylko bieganie, to są godziny spędzane na siłowni, ćwiczenia nad sprawnością ogólną, co ja nazywam innymi słowy prewencją kontuzji. Dlatego w Warcie Gorzów nie było i nie będzie urazów mięśniowych, ale na to trzeba poświęcić czas. Nie ma urazów mięśniowych to wtedy kadra pierwszego zespołu oscyluje w granicach dwudziestu i więcej osób, a nie piętnastu. Postronny kibic musiałby przyjść i to zobaczyć albo inaczej spróbować tego na własnej skórze, aby to zrozumieć. Zawodnicy wychodzą na boisko i piłkę zagrywają, przyjmują, uderzają, ale połowa pracy w okresie przygotowawczym niestety wiąże się z tym, że piłki się jednak nie kopie, a jest wówczas ciężka praca.

- W grze o awans pozostają trzy drużyny, w tym dwie z Gorzowa. Co przede wszystkim może zdecydować o awansie do trzeciej ligi?

- Przede wszystkim sfera mentalna, która jest bardzo ważna. Nam przydała się porażka z Gubinem, pomogła nam i była z mojego punktu widzenia potrzebna. Wyciągnęliśmy wnioski i także te sparingi zimowe dają nam bardzo wiele. Jestem pewien, że z meczu na mecz wyłania się coraz większa liczba prawdziwych wojowników, ludzi charakternych, których ja preferuję w swoich drużynach. Wiem, że grupa tych ludzi może przenosić góry i wiem, że ta grupa ludzi te góry przeniesie. Cały czas jednak pamiętajmy, że jesteśmy w piłce nożnej i jeden błąd, przypadkowe odbicie się piłki na kępie może spowodować rzeczy, na które nie mamy wpływu. Jestem jednak spokojny o naszą pracę.

Dziękuję za rozmowę.

Przemysław Dygas

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x