2015-09-16, Sport
Kapelan gorzowskich żużlowców i wielki kibic tego sportu ks. Andrzej Szkudlarek niedawno obchodził 67. urodziny.
Tradycyjnie już była to dobra okazja do spotkania się w żużlowym gronie. W trakcie dyskusji przy lampce wina poruszono wiele interesujących tematów. Zastanawiano się, czy Gorzów dalej powinien zachować statut miasta-organizatora Grand Prix, podsumowano nie do końca udany dla stalowców sezon ligowy. Wspominano wyjazd do Warszawy na Grand Prix oraz zastanawiano się, jak dalej rozwijać szkolenie na minitorach w naszym regionie. Jednym ze smutniejszych tematów był wypadek Darcy Warda, który wstrząsnął nie tylko środowiskiem żużlowym.
Ks. Andrzej Szkudlarek żużlem zainteresował się będąc jeszcze uczniem szkoły średniej w Zielonej Górze. Jak wielokrotnie wspominał, wzięło się to z tego, że w jego rodzinnym domu na stancji zamieszkał jeden z żużlowców Zgrzeblarek, Jan Wiśniewski i tak po wielu rozmowach z nim poszedł na stadion zobaczyć go w akcji.
- Zaciekawiło mnie na czym polega żużel, pojechałem raz, drugi na stadion i bardzo spodobał mi się ten sport. Pamiętam, jak dawałem Zbyszkowi Filipiakowi ślub. W sierpniu 1978 roku przyjechałem do Gorzowa i kiedy po raz pierwszy odprawiałem mszę w katedrze, jeszcze jako wikary, zobaczyłem Bogusława Nowaka z ręką w gipsie. Poznałem go od razu, bo to już była wtedy wielka gwiazda, mistrz Polski – opowiada.
Marek Towalski z księdzem poznał się nieco później, bo na początku 1980 roku. - I tak, powoli przez lata rosła pomiędzy nami ta więź aż z czasem zaproponowaliśmy księdzu, żeby został naszym kapelanem - dodaje Marek Towalski.
To wówczas zapoczątkowane zostały coroczne spotkania wigilijne i wielkanocne. Tradycją stały się również spotkania przy grobach zmarłych zawodników, mechaników i działaczy Stali Gorzów oraz urodziny księdza. Spotkania te każdego roku rozpoczyna natomiast msza święta odprawiana w rocznicę śmierci Edwarda Jancarza.
(b)
Kolejny fantastyczny cel na swojej sportowej drodze został osiągnięty przez sierżant sztabową Renatę Kowalską.