2015-09-20, Sport
W inauguracyjnym meczu ekstraklasy koszykarki KSSSE AZS PWSZ Gorzów, po zaciętej walce, pokonały lubelskie Pszczółki 67:61.
Nasze dziewczęta już wiele lat temu przyzwyczaiły kibiców do licznych nerwówek i wszystko wskazuje na to, że podobnie będzie w tym sezonie. Potwierdziły się ponadto przedsezonowe zapowiedzi trenera Dariusza Maciejewskiego nie tylko o trudnych spotkaniach czekających naszą drużynę w tym roku, ale o walce z czasem przy budowie praktycznie nowej drużyny. Najważniejsze, żeby ten pierwszy etap przejść z możliwie jak najmniejszymi stratami. Początek rozgrywek należy więc ocenić pozytywnie, zwłaszcza że gorzowianki dopiero w końcówce zapewniły sobie wygraną. Może udałoby się uniknąć nerwowego finiszu, gdyby nie fatalne otwarcie.
W pierwszej kwarcie nasze dziewczęta sprawiały wrażenie mocno zagubionych. W obronie nie potrafiły poradzić sobie z mądrze grającymi lubliniankami, zaś w ataku nie miały pomysłu na skuteczne kończenie akcji. Pierwsze w sezonie punkty w hali przy ul. Chopina zdobyła Marta Jujka. To był zły sygnał dla miejscowych, gdyż po kilku minutach było już 2:10. Od tego momentu gra nieco się wyrównała, głównie za sprawą Angel Goodrich, która najpóźniej przybyła z zagranicznych koszykarek do Gorzowa. Niemniej przegrana w pierwszej kwarcie 12:23 już na starcie postawiła akademiczki pod ścianą. Na szczęście nasi szkoleniowcy, jak i same zawodniczki szybko wyciągnęli wnioski i od drugiej kwarty rozpoczęło się mozolne odrabianie strat. Z każdą upływającą minutą coraz lepiej radziła sobie wspomniana Angel Goodrich. Pod koszem skuteczna zaczynała być Kelley Cain, w obronie dobrze grała powołana do reprezentacji Polski Magdalena Szajtauer, w ważnych momentach procentowało doświadczenie Katarzyny Dźwigalskiej i gospodynie krok po kroku zbliżały się do przyjezdnych. Przed przerwą odrobiły co prawda zaledwie trzy oczka, ale najważniejsze było powstrzymanie przeciwniczek, które zaczęły tracić pewność siebie.
Przed ostatnią kwartą nasza strata wynosiła już tylko pięć punktów, ale ich odrobienie zajęło trochę czasu. Dopiero na cztery minuty przed ostatnią syreną debiutującą w barwach KSSSE AZS PWSZ Monika Naczk rzutem osobistym wyprowadziła nasz zespół na pierwsze w meczu prowadzenie. Po chwili kolejne punkty dorzuciła po świetnej akcji Goodrich, zaś w końcówce z osobistych trafiały Naczk i Dźwigalska.
Ocenianie gorzowianek po pierwszym w tym sezonie meczu ligowym nie ma najmniejszego sensu, bo w ich przypadku czas gra na korzyść, choć w najbliższych dniach czekają je dwa bardzo trudne występy. Najpierw w środę w Bydgoszczy, potem w sobotę u siebie z obrończyniami mistrzowskiego tytułu - Wisłą Can Pack Kraków. Jeżeli w tej chwili mielibyśmy za coś nasze pochwalić to za niezłą grę defensywną, pomijając inauguracyjną kwartę, co zresztą potwierdził Dariusz Maciejewski.
- Wygraliśmy obroną, bo w ataku nie gramy jeszcze tego co chcielibyśmy - przyznał po meczu.
RB
KSSSE AZS PWSZ Gorzów - Pszczółka AZS UMCS Lublin 67:61 (12:23, 16:13, 19:16, 20:9)
AZS PWSZ: Cain 20, Dźwigalska 9 (1x3), Brown 6, Szajtauer 6, Naczk 3 oraz Goodrich 18, Sobek 5 (1), Czarnodolska 0, B. Jaworska 0.
AZS UMCS: Metcalf 19 (3x3), Player 17 (2), Williams 4 (1), Owczarzak 3 (1), Jujka 4 oraz Szumełda-Krzycka 7 (1), Dorogobuzova 5 (1), Szczepanik 2, Morawiec 0.
Kolejny fantastyczny cel na swojej sportowej drodze został osiągnięty przez sierżant sztabową Renatę Kowalską.